Siatkarze AZS-u dość łatwo przegrali z PZU AZS Olsztyn 0:3 i ostatecznie pożegnali się z rozgrywkami o Puchar Polski. Poniżej szczegółowa relacja oraz wypowiedzi graczy obu drużyn.
Trener Edward Skorek wystawił skład Gierczyński, Jurkiewicz, Oczko, Szymański, Kokociński i Winiarski oraz Gacek jako libero. Jednak od początku pierwszej partii widać było, że to co spokojnie wystarczyło na Radlin na Olsztynian już nie wystarczy. Na każdy punkt akademików gracze PZU zdobywali 2 i przy stanie 4:8 trener Skorek poprosił o pierwszy czas. Przez pewien czas wydawało się, że przyniosło te efekt bo powoli nasi siatkarze odrabiali stratę, by po błędzie 4 odbić po stronie gości wyjść na prowadzenie 15:14. Jednak miejscowi kibice nie cieszyli się długo, bo Częstochowianie znów zaspali i gdy Michał Ruciak zafundował nam asową zagrywkę, dającą wynik 16:19 nasz trener musiał wykorzystać kolejną przerwę. Na pouczenia było już jednak za późno i grający ospale AZS-iacy przegrali 18:25.
Druga partia była przez długi okres dość jednostajnym widowiskiem, ponieważ od stanu 5:4 do stanu 14:14 zawodnicy grali punkt za punkt, grając często bliźniacze akcję. Kiedy Olsztynianie zdobyli 2 punkty z rzędu, nasi gracze wydali się zagubieni. Nie pomogły ani zmiany, ani kolejne przerwy na żądanie. Od stanu 14:15 do stanu 18:25 oglądaliśmy jednostronne widowisko.
Ostatni set, mimo że nie grany był już o nic ze strony Częstochowian dawał kibicom nadzieję na choćby honorowe wygranie jednego seta. Gospodarze od początku grali dość dobrze utrzymując niewielką przewagę, a do remisu 6:6 doprowadził dopiero skutecznym atakiem Michał Ruciak. Później znów przez dłuższy czas oglądaliśmy wymianę punktów, jednak kiedy najpierw po błędzie serwisowym Ruciaka, a później autowym ataku Marka Siebecka akademicy odzyskali dwupunktowe prowadzenie nadzieje kibiców odżyły, a trener gości Grzegorz Ryś musiał poprosić o czas. AZS utrzymywał jednak 2-3 punktową przewagę tylko po to by znów usnąć w końcówce ze stanu 19:17 dość szybko zrobiło się 19:20, a asem serwisowym Wojciech Grzyb rozbił totalnie ekipę gospodarzy. Olsztyn już spokojnie kontrolował grę do końca wygrywając 23:25.
AZS Pamapol Domex Częstochowa 0:3 PZU AZS Olsztyn (18:25, 18:25, 23:25)
AZS – Gierczyński, Jurkiewicz, Oczko, Szymański, Kokociński, Winiarski, Gacek (l) oraz Patucha, Woicki, Szewiński i Kocik
PZU – Grzyb, Zagumny, Śmigiel, Nowak Ruciak, Bakiewicz, Kuciński (l) oraz Siebeck, Szyszko, Możdżonek, Czarnowski
Po meczu powiedzieli:
Piotr Gacek (libero AZS Częstochowa) – Za dużo popełniliśmy błędów w pierwszym secie. Tak jak myślałem decydować będzie zagrywka i przyjęcie. W tych elementach Olsztyn był lepszy od nas, a my dużi zagrywek psuliśmy. Rywale grali mocno i co się z tym wiązało mieliśmy problemy z dograniem piłki do siatki i wykończeniem akcji.
Michał Ruciak (przyjmujący PZU AZS Olsztyn) – Podeszliśmy do tego meczu mocno skoncentrowani, bardzo chcieliśmy wygrać. Chociaż wygraliśmy 3:0 to mecz nie był łatwy. Cieszy zwycięstwo i miejmy nadzieję, że także awans po wygranym meczu w Radlinie.
Wojciech Jurkiewicz (środkowy AZS Częstochowa) – Zagraliśmy bardzo słaby mecz dzisiaj. Zabrakło wszystkiego. Słaba zagrywka zadecydowała o tym, że oni większość piłek przyjmowali w punkt i rozrzucali nas na bloku. Bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu i to jest taki zimny kubeł dla nas. Mam nadzieję, że to nam dobrze zrobi, ale jeszcze dużo pracy przed nami.
Paweł Kuciński (libero PZU AZS Olsztyn) – Zagraliśmy dziś bardzo konsekwentnie, szczególnie w dwóch pierwszych setach. Szykowaliśmy się na silny mecz bo wiadomo, że drużyna Pamapolu jest u siebie bardzo groźna. Udało nam się, w tej chwili przesądziliśmy o awansie do finału.