Mecze AZSu z Mostostalem zawsze były wielkimi siatkarskimi wydarzeniami. Nie inaczej było także dziś. Mimo słabszej postawy Kędzierzynian w tym sezonie, obie drużyny przedstawiły wspaniały siatkarski spektakl…
Pierwsza partia bardzo dobrze zaczęła się dla gospodarzy. Bo asie serwisowym Pawła Woickiego było 2:0 dla AZSu. Dalej gra toczyła się punkt za punkt i żadna z drużyn nie chciała oddać rywalom inicjatywy. Dopiero od stanu 8:8, kiedy to na pojedynczym bloku Grzegorza Kokocińskiego zatrzymali się goście, AZS zaczął lekko dominować na boisku. Po autowym ataku Mostostalu Akademicy prowadzili już 17:14. Biało zieloni grali dobrze, rywale także nie popełniali zbyt dużo błędow i 3 punktowa przewaga cały czas się utrzymywała. Gdy 22 punkt zdobył atakiem Gierczyński w naszej drużynie wszystko staneło w miejscu. Rywale zdobyli 4 punkty, gospodarze żadnego. Gdy asa zaserwował Olejniczak przewaga AZSu wynosiła już tylko jedno oczko. Udało się ją utrzymać do stanu 24:24. Wtedy piłkę daleko w aut posłał Winiarski i trenerski duet z Częstochowy poprosił o czas. Po przerwie piłka została rozegrana ponownie do Winiarskiego, który tym razem został zablokowany i rywale mogli się cieszyć z wygranej partii.
Drugiego seta tym razem dobrze rozpoczął Mostostal, który po chwili prowadził już 2:6. Akademicy byli chyba jeszcze zagubieni po pierwszej partii. Gdy AZS przegrywał 5:8 punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Jurkiewicz, i gospodarze powoli zaczęli się zbliżać do Kędzierzynian. Gra zaczęła się znowu układać, i straty zostały odrobione. Akademicy wyszli na jednopunktowe prowadzenia (18:17). Rywale nie dawali jednak za wygraną i co chwila doprowadzali do remisu. Inicjatywe na boisku przejeli ponownie, gdy przy stanie 22:22 zablokowany został Szymański. W kolejnej akcji w roli głównej ponownie wystąpił Szymański. Tym razem piłka bez bloku poleciała dalego za linie końcową boiska. Gospodarzom udało się zdobyć jeszcze tylko jeden punkt. Set zakończył się atakiem MOstostalu z lewego skrzydła.
Partia trzecia dała odpocząć nerwom wszystkich kibiców. AZS przez całego seta kontrolował wydarzenia na boisku i ani razu nie dał wyjść gościom na prowadzenie. W naszej ekipie zdecydowanie poprawiły się wszystkie elementy gry, co było kluczem do zwycięstwa. Niezawodni byli tym razem Szymański i Gierczyński. Po koniec seta bardzo dobrze serwował Winiarski, który zdobył 23 punkt. 24 zdobyli blokiem Gierczyński i Kokociński. Seta zakończył kolejnym asem Winiarski.
Czwarta odsłona meczu miała podobny przebieg, jak ta trzecia. Akademicy grali jak natchnieni, rywale wręcz przeciwnie. AZS błyszczał na boisku, rywale popełniali mase błedów. AZS był niesiony dopingiem kibiców, rywale swoich nie mogli usłyszeć, ponieważ tamci nawet nie starali się czegokolwiek krzyczeć. Pod koniec tego seta, Akademicy troszkę odpuścili rywalom, ale ostatecznie wygrali seta do 22.
Ostatni set tego spotkania był naprawde wspaniały. Trudno opisać to, co działo się na Hali Polonia. AZS grał doskonale. Można powiedzieć że rywale zdobywali punkty tylko przez przypadek. I to pewnie dlatego przegrywali nawet 12:2. Gospodarze byli jednak bardzo gościnni, i przez całego seta oddali rywalom „aż” 5 punktów. „Aż” – bo można się kłócić, czy nawet na te 5 Mostostal sobie zasłużył.
Po zakończeniu spotkania nagrodę dla najlepszego zawodnika spotkania odebrał Grzesiek Szymański. Ale jak bardzo słusznie powiedział Marek Magiera ta nagroda należała się także częstochowskim kibicom, którzy stworzyli na dzisiejszym meczu znakomitą atmosferę.
AZS w składzie: Gierczyński, Jurkiewicz, Woicki, Szymański, Kokociński, Winiarski, Gacek (l)
AZS Częstochowa – Mostostal Kędzierzyn 3:2 [24:26, 23:25, 25:19, 25:22, 15:5]
Po meczu powiedzieli:
Marcel Gromadowski (atakujący Mostostalu):
Myślę, że się za bardzo rozluźnili wszyscy nasi zawodnicy po tych dwóch wygranych setach. Myśleliśmy, że to zwycięstwo przyjdzie już samo i przez to przegraliśmy ten trzeci i czwarty set. Sędziowanie nie było dziś najlepsze, ale nie można mówić, że wypaczyli wynik. W najważniejszych momentach sędziowali dobrze.
Wojciech Jurkiewicz (środkowy AZS-u):
Wydaje mi się, że kluczem do sukcesu dziś było nasze nagłe przebudzenie. W tych pierwszych dwóch setach każda partia zaczynała się pod nasze dyktando. Prowadziliśmy jednym, dwoma punktami i przegrywaliśmy końcówki. Nie wiem czy to wynikało z rozluźnienia czy z nerwów, ale nie potrafiliśmy przypieczętować naszej przewagi. Pierwsze dwa. sety powinny się zakończyć takimi wynikami jak trzeci i czwarty. Myślę, że zabrakło u nas bloku, oni zaczęli grać dobrze środkiem i to nas zatrzymało. Zwycięstwo bardzo cieszy, bo jest to ostatni mecz w tym roku przed naszą publicznością. Dobrze, że wygraliśmy i to z takim zespołem jak Mostostal bo wiadomo, że są tu różne podteksty. Naprawdę zwycięstwo bardzo cieszy.
Rostislav Chudik (trener Mostostalu):
Chciałbym pogratulować zwycięstwa koledze. Częstochowa zagrała bardzo dobrze w ostatnich trzech setach. Myślę, że to była siatkówka na wysokim poziomie. Podobała mi się atmosfera, telewizja i kibice i była walka na parkiecie. Były taktyczne i techniczne problemy po obu stronach. Myślę, że o tym kto wygra mecz zadecydował czwarty set. Troszeczkę pozmienialiśmy, baliśmy się o zwycięstwo. Tak jak Marcel Gromadowski tak i Stan Vartovnik i zepsuliśmy dwie zagrywki. Po drugiej stronie wybornie grał Szymański. To, że doszło do zwrotu w tym meczu to efekt także zagrywki Winiarskiego. Ogólnie cały zespół Częstochowy grał lepiej i było ciężko z nimi walczyć. Moim zdaniem, ja grałem z Częstochową dwa razy, to będzie finał z Bełchatowem.
Edward Skorek (trener AZS-u):
Dziękuje za gratulację. Szkoda, że straciliśmy tutaj punkt, że nie zagraliśmy na trzy punkty, bo była wielka szansa. Jeżeli się prowadzi na własnej sali 23:19 i się przegrywa seta to na własne życzenie i z własnych błędów. Oczywiście trzeba pochwalić zespół Mostostalu, który grał bardzo dobrze. My się staraliśmy wprowadzić zagrywkę trudną, a praktycznie wszystko szło w punkt. Przez to Lipiński i atakujący mieli ułatwione zadanie. Natomiast w tych decydujących momentach zawodziliśmy w ataku. Nie kończyliśmy piłek, które były dobrze rozegrane, a oni wyprowadzali kontry. Myślę, że na wynik wpłynęło troszeczkę wiary, że gramy u siebie, gramy bardzo dobrze. Wiedzieliśmy, że rywale też grają bardzo dobrze, zwłaszcza po ostatnim zwycięstwie z Olsztynem i ja uprzedzałem, że jak damy im pograć to będą grali bo to tak już jest. Szkoda również drugiej partii gdzie Mostostal objął prowadzenie, a my wyciągnęliśmy się z tej przewagi Mostostalu i przegraliśmy końcówkę na własne życzenie. Popełniliśmy dużo błędów, których Mostostal nie popełniał. W miarę upływu czasu do chłopaków zaczęło docierać, że to nie przelewki, że możemy przegrać 3:0 i powtórzy się historia z Olsztynem i zaczęli grać lepiej. Paweł Woicki, Grzesiek Szymański jak i Krzysiek Gierczyński, który na początku miał momenty słabego odbioru i to wszystko rzutowało na wynik do tej pory. Chwała chłopakom za to, że się jednak zdołali pozbierać, że się skupili na grze a nie na czymś innym i ten mecz nabrał zupełnie innego wymiaru. To co się stało w tie-breaku to pomijam fakt, że rzeczywiście graliśmy wyśmienicie zagrywką. Mostostal jednak jak do tej pory nie popełniał błędów, tak w tym secie popełniał ich bardzo dużo. Chyba wyrównali rekord tych wszystkich poprzednich setów. My zdobywaliśmy większość punktów właśnie z błędów przeciwnika, oczywiście było to spowodowane także dobrą zagrywką. Zespół w tym piątym secie był świeży, zdeterminowany, nie było widać zmęczenia i oznacza to, że zespół jest świetnie przygotowany do rozgrywek. Jeżeli tak będzie dalej to myślę, że może być dobrze i dziękuje koledze za ten prognostyk finału z Bełchatowem.
Notował Paweł Kowalik