Po 11-tu rozegranych dotychczas kolejkach w Polskiej Lidze Siatkówki na prowadzenie niespodziewanie wysunął się zespół AZSu Częstochowa. Nasi siatkarze spisują się jak narazie bardzo dobrze, mając na swoim koncie 10 zwycięstw i tylko jedną porażkę z faworyzowaną w tym sezonie Skrą Bełchatów.
Czy ekipa Edwarda Skorka będzie nas dalej zachwycać swoją równą formą, stojącą od początku sezonu na wysokim poziomie…?
…Wszyscy kibice napewno chcieliby, aby tak było.
Przed sezonem chyba nikt nie spodziewał się, że podczas rozgrywek AZS będzie wyżej w tabeli niż Skra Bełchatów, czy AZS Olsztyn – według wielu fachowców murowani faworyci do gry o złoty medal mistrzostw Polski.
A jednak po sensacyjnej porażce „dream-teamu” Ireneusza Mazura z warszawską Politechniką 1-3 na własnym terenie, oraz zaciętym boju AZSu Olsztyn z Jastrzębskim Węglem, z którego zwycięsko wyszli aktualni jeszcze mistrzowie Polski ( 3-2 ), to Częstochowianie przewodzą w ligowej tabeli mając jeden punkt przewagi nad Bełchatowem, oraz trzy punkty nad zespołem z Warmii i Mazur.
Co sprawia, że częstochowska drużyna nie mająca w swoich szeregach jakichś wielkich gwiazd góruje nad zespołami posiadającym kilkukrotnie większy budżet, gdzie przed sezonem prezesi tych klubów wydali ogromne pieniądze, aby przyciągnąć do siebie zawodników z pierwszej szóstki reprezentacji Polski?!
Dzieje się tak z dwóch znaczących powodów, którymi są: zgranie zawodników, oraz brak presji ze strony działaczy i kibiców.
Zdecydowanym plusem częstochowskich Akademików jest to, że trzon drużyny jest praktycznie niezmienny od trzech sezonów. Zawodnicy znają bardzo dobrze możliwości swoich kolegów z zespołu i wiedzą jak mogą zagrać w danym momencie.
Z jednej strony wydawałoby się, że podstawowi gracze Skry lub Olsztyna powinni być ograni ze sobą podczas występów naszej reprezentacji. Z drugiej strony jednak patrząc na wyniki naszych „orłów” osiągane w ostatnich latach ( a raczej ich brak ) wyjaśniają chyba wszystko.
Drugim ważnym aspektem w sprawie wyników osiąganych przez nasze ligowe drużyny jest presja ze strony działaczy i kibiców. Wiadome jest, że jeśli przed sezonem ściąga się do klubu takich graczy jak Gruszka, Szczerbaniuk, czy Dacewicz oczekiwania ze strony lokalnego środowiska siatkarskiego będą bardzo wysokie. Dodając do tej trójki jeszcze Andrzeja Stelmacha i „ulubieńca” częstochowskich kibiców – Krzysztofa Ignaczaka mamy 2/3 podstawowej szóstki naszej reprezentacji!
Już w poprzednim sezonie Skra była jednym z faworytów do mistrzowskiego tytułu, a jednak zakończyła rozgrywki na czwartej pozycji po heroicznym, pięciomeczowym boju o brąz z AZSem Częstochowa przegranym 2-3.
Przedsezonowe transfery jakie miały miejsce w AZSie nie zapowiadały żadnych rewelacji. Największym osłabieniem zdecydowanie było odejście Arkadiusza Gołasia. Jednak jak widać obecni środkowi bloku Kokociński, Jurkiewicz wspierani przez młodego Bartka Gawryszewskiego radzą sobie bardzo dobrze.
Na przyjęciu niezmiennie od trzech lat prym wiodą Winiarski, oraz Gierczyński. Mają oni oparcie w rezerwowych przyjmujących. Marcin Kocik zaliczył w tym sezonie kilka niezłych meczów i udowodnił, że w trudnych sytuacjach trener Skorek może na niego liczyć. Michał Żuk również miał okazję do zaprezentowania swoich umiejętności, jednak nie zawsze dawał sobie radę na ligowych parkietach.
Do „starej” dwójki atakujących Szymański, Szewiński dołączył młody Adrian Patucha, który wrócił z wypożyczenia z Nysy i od początku sezonu próbuje wygryźć z podstawowego składu „starych wyjadaczy”. Na uwagę zasługuje również dobra forma Grzegorza Szymańskiego, który od inauguracji ligi gra na równym, wysokim poziomie, co w poprzednich latach zdarzało mu się tylko podczas play-off-ów.
Rozgrywający Paweł Woicki i Kuba Oczko, podobie jak rok temu rywalizują ze sobą o miano pierwszego rozgrywającego. W obecnym sezonie więcej czasu na ligowych boiskach spędził „Wujek”, który swoim szybkim rozegraniem, oraz kombinacyjną grą potrafi zaskoczyć rywala z najwyższej półki.
Jednak największym objawieniem tego sezonu jest bez wątpienia libero Piotr Gacek! Przed sezonem większość kibiców nigdy nie słyszała o tym graczu i dlatego też nikt niespodziewał się po Piotrku niczego wielkiego. Tymczasem już od pierwszego meczu w barwach AZSu Piotr Gacek błyszczał grą w obronie, ratując bardzo trudne do obrony piłki. Wielu fanów siatkówki z Częstochowy już po pierwszych meczach określało go jako bohatera, którego znakomita gra w dużym stopniu przyczyniała się do odnoszonych przez biało-zielonych zwycięstw.
Czy AZSiacy zdołają utrzymać wysoką formę do końca ligi i czy uda im się sięgnąć po tak długo oczekiwany tytuł Mistrza Polski? Z odpowiedzią na to pytanie musimy poczekać do maja. Jedno jest pewne – nie zawsze wielkie pieniądze i nazwiska muszą iść w parze z sukcesami, co już wielokrotnie zostało zweryfikowane przez boisko.