Koszykarze częstochowskiej Iskry prowadzili w meczu z Górnikiem Wałbrzych od pierwszej do ostatniej akcji i nawet na chwile nie oddali gościom prowadzenia. Pewne zwycięstwo 92:77 przypieczętowało udział TYTAN-ów w fazie play-off.
W początkowej fazie meczu na trybunach lepsi byli kibice przyjezdni z najciekawszym swoim hasłem „Let’s go Górnik let’s go!”. Gracze Górnika nie za bardzo jednak to 'let’s go’ wcielali w życie i szybko przegrywali aż 13:0. Pierwsze punkty udało się gościom zdobyć dopiero w połowie I kwarty. Świetna postawa Sośniaka oraz dobre zdobycze punktowe Milewskiego i Surówki sprawiły, że przewaga gospodarzy była cały czas bezpieczna. Saran i Szynkiel także wpisali się na listę strzelców, a ten drugi rzucając jedyną swoją 'trójkę’ w pierwszych 10 minutach rozpoczął swój maraton punktowy. W ekipie gości dobrze spisywał się tylko zdobywca pięciu punktów, kapitan i grający trener Górnika Andrzej Adamek. Wynik tej części gry celną trójką ustalił na 24:12 Marcin Kałowski.
W II kwarcie to właśnie najspokojniejszy do tej pory duet Iskry zagrał główną rolę. Saran i Szynkiel rzucili razem 17 punktów, a 5 dorzucił 'Sos’. Na parkiecie pojawili się rezerwowi i oprócz Tomasza Nogalskiego an parkiecie znalazł się narzekający ostatnio na uraz nogi Piotr Trepka. Rywale grali ciągle słabo udowadniając tezę, że nie potrafią grać na obcym terenie. Pod nieobecność Adamka przewaga gospodarzy wzrosłą i wynosiła nawet 22 punkty. Na desce walkę podjął wreszcie doświadczony Artur Olszanecki, a dwukrotnie zza linii 6,25 m celnie rzucił Kałowski. Nie pomogło to jednak zbytnio gościom i do przerwy przegrywali oni 51:31.
Po zmianie koszy mecz się trochę wyrównał. Wciąż skutecznie grał 'Szyna’ jednak stawał się coraz bardziej osamotniony. Doświadczony obrońca zdobył prawię połowę punktów swojej drużyny w tej kwarcie. Pozostałą część rzucili Nogalski, Trepka i Milewski. 'Pająk’ popisał się dodatkowo dobrą grą obronną. 'Trepiemu’ natomiast wciąż sędziowie odgwizdywali faule i przy zaledwie 3 punktach nasz rozgrywający miał na koncie 4 faule. W drużynie z Wałbrzycha znów na parkiecie pojawił się Adamek i gra gości wyglądała znacznie lepiej. Swoją zasługę ma w tym także starszy z braci Sterengów Marcin, który rozszalał się troszkę na desce. Kwartę jednak minimalnie wygrali gospodarze i przed ostatnimi dziesięcioma minutami TYTAN prowadził 69:47.
Wiadomo już, że zwycięzca może być już tylko jeden. Kibice Górnika znacznie ucichli, ale głównie za sprawą tego, że kontrolę nad dopingiem przejęli kibice AZS-u wspomagający Iskrę. ‘Biało-zieloni’ znów wracali z przegranego pojedynku swojej drużyny, by zobaczyć zwycięstwo naszych koszykarzy. Na parkiecie natomiast sytuacja się odwróciła i lepiej grali przyjezdni. Błażej Nowicki, Sterenga oraz Rafał Glapiński zagrali na tyle skutecznie, że strata zaczęła maleć. Sterenga natomiast oprócz skutecznej gry pod koszem ‘wsławił’ się dość głośnym krytykowaniem sędziów. Było ono na tyle nieprzyjemne, że zawodnik ukarany został przewinieniem technicznym. Niedługo później jednak to rywale mieli 2 rzuty osobiste i piłkę z boku bo niesportowe przewinienie na Andrzeju Adamku zaliczył nasz kapitan Janusz Sośniak. Po kolejnym swoim faulu ofensywnym parkiet opuścić musiał Trepka. Na szczęście Szynkiel, Sośniak i Nogalski wciąż punktowali i mimo, że trener Urbańczyk dwukrotnie korzystał z przerwy na żądanie to przewaga wciąż była bezpieczna. Na 2 minuty przed końcem trener na rozgrzewkę wysłał juniorów Adriana Łyczbę i Rafała Szulca, ale wpuścił na parkiet tylko tego ostatniego. Szkoda, że tylko na 40 sekund bo taktyka ustalona pod młodego gracza okazała się skuteczna. Szulc zdobył swoje pierwsze punkty w 1.lidze i ze skutecznością 100% zanotował 4 punkty.
Iskra/TYTAN Częstochowa – Górnik Wałbrzych 92:77 (24:12; 27:19; 18:16; 23:30)
Punkty dla Iskry/TYTAN:
Szynkiel 25(5×3), Sośniak 18(4), Saran 10, Milewski 10, Surówka 8 – Nogalski 12 (2), Trepka 5, Szulc 4
Punkty dla Górnika:
Sterenga 16, Adamek 14(2), Glapiński 10(2), Olszanecki 7, Józefowicz 2 – Kałowski 12(4), Nowicki 11, Wilczek 4, Neumayer 1, Kowalski 0, Kozaczka 0.