Czy 0:0 to dobry wynik przed rewanżem u siebie z Koszarawą? Opinie na ten temat są podzielone. Jedni są zadowoleni, inni nie, ale tak to już w piłce nożnej jest. Ilu ludzi, zazwyczaj tyle opinii. Wiadomo, że zawsze lepiej jest bezbramkowo zremisować, niż przegrać 0:1, czy wyżej. Wynik 0:0 śmiało więc można traktować jako najgorszy z najlepszych.
Bezbramkowym remisem najmniej przejmują się sami kibice, którzy wczoraj oblegali klubowy budynek. Pani Małgosia, która obsługuje sekretariat nie miała czasu na nic innego jak tylko sprzedawanie biletów na środowy rewanż.
— Nie jestem w stanie dokładnie odpowiedzieć na pytanie, ile wejściówek już sprzedaliśmy, bo policzę to dopiero pod koniec dnia — usłyszeliśmy wczoraj przed południem. — Na razie mogę powiedzieć, że bilety rozchodzą się szybko. Kibice często kupują po kilka sztuk, nie tylko dla siebie, także dla swoich znajomych.
Jedno nie ulega wątpliwości — jutro na stadionie przy Limanowskiego padnie rekord frekwencji. Organizatorzy meczu spodziewają się 6 tysięcy kibiców
— Więcej raczej nie będzie, gdyż mamy zgodę na wpuszczenie tylko takiej liczby — mówi wiceprezes Rakowa Beata Bielecka, która zdradza nam, że otrzymała telefon od jednego z kibiców pracującego w hucie, że wielu ludzi poprosiło w środę o dzień wolny od pracy chcąc być na stadionie i kibicować piłkarzom.
Wychodząc z klubowego budynku natknęliśmy się na dwóch starszych panów, którzy stwierdzili, że od ostatniej ich wizyty na Rakowie… wiele się zmieniło.
— Ja tu ostatni raz byłem w 96 roku — mówi pan Waldemar. — I wtedy jak widziałem, co się działo z klubem, powiedziałem, że moja noga tu więcej nie postanie. Wie pan, to jest jednak silniejsze ode mnie i w środę na pewno zjawię się na stadionie. Ja mam już 73 lata i pamiętam wszystkie awanse Rakowa. A teraz też jest szansa na awans i to duża!
Podobnie uważa Jacek Magiera, piłkarz Legii Warszawa, wychowanek Rakowa, który o jeden dzień skrócił wczasy w Wiśle i pojechał na sobotni mecz do Żywca.
— No jak mnie mogło tam nie być w takiej chwili? — odpowiedział pytaniem na pytanie. — Sam mecz był kiepski, chłopaki podeszli za nerwowo do gry. U siebie powinni zagrać lepiej i pewniej
Tylko muszą się wyluzować. Stać ich na wygraną, ja w każdym razie wierzę w nią bardzo. Czy będę na rewanżu? Co za pytanie? Zaczęliśmy już wprawdzie przygotowania do nowego sezonu, ale coś wykombinuję i stawię się na Limanowskiego. Mam nadzieję tylko, że chłopaki oszczędzą mi nerwów. W Żywcu aż mnie rwało, żeby wejść na boisko i coś zrobić. Oglądanie takiego meczu jest dużo bardziej męczące od samej gry.
Losami Rakowa, oprócz Magiery, interesują się także inni byli piłkarze częstochowskiego klubu. Na mecz zamierza przyjechać także Marcin Bojarski, który od roku regularnie finansuje działalność klubu z Limanowskiego. Wczoraj z kolei razem z drużyną juniorów trenował wracający do zdrowia po ciężkiej kontuzji Grzegorz Skwara.
— Poprosiłem trenera Dobosza, aby pomógł mi w przygotowaniu formy — mówi Skwara. — Czy wrócę na Raków? Pewnie tak, ale jeszcze nie teraz. Mam ważną umowę z KSZO Ostrowiec i jutro wyjeżdżam na pierwszy trening po przerwie. Na meczu niestety nie będę mógł być, ale prosiłem Piotrka Bańskiego, aby od razu po meczu wysłał mi sms-a z wynikiem.
— Nie tak od razu — śmiał się Bański. — Co ty myślisz, że pierwsze co zrobię, to polecę do szatni, żeby ci sms-y wysyłać. Zadzwonię do ciebie w… czwartek.
— Najważniejsze jednak, że nareszcie coś tu się zaczęło dziać — mówi Skwara. — Jeździłem ostatnio po drugoligowych stadionach w różnych miastach i tak sobie myślałem, jak to możliwe, żeby w takiej Częstochowie była czwarta liga. Boże, trzecia to mało, a co dopiero czwarta. Wierzę głęboko, że w środę Piotrek i jego koledzy zrobią pierwszy poważny krok do przodu.
To wszystko działo się przy Limanowskiego przed 11. Po południu próbowaliśmy dodzwonić się na stadion, ale numer cały czas był zajęty.
— Ludzie pytają, czy są jeszcze bilety, bo ktoś puścił plotkę, że wejściówek już nie ma — mówi Beata Bielecka. — Ale to nieprawda. Bilety jeszcze są i już nasza w tym głowa, aby dla nikogo nie zabrakło. Mam prośbę do kibiców, aby kupili wejściówki w przedsprzedaży, gdyż tak będzie po prostu łatwiej. Chcemy uniknąć tłoku przy kasach, które otworzymy na dwie godziny przed meczem. Uruchomimy pięć punktów sprzedaży biletów
Przedsprzedaż będzie prowadzona jeszcze dzisiaj w godzinach 10.00 — 16.00. Kibice proszeni są także przez organizatorów, aby w myśl ustawy o imprezach masowych, każdy posiadacz biletu miał przy sobie także ważny dokument tożsamości ze zdjęciem.
Najzagorzalsi fani Rakowa, którzy do Żywca wyruszyli w 700-osobowej grupie szykują specjalną oprawę spotkania.
— Nic nie powiem, kto przyjdzie, to zobaczy co przygotowaliśmy — mówi Grzegorz Chrząszcz. — Powiem tylko tyle, że w Częstochowie jeszcze czegoś takiego nie było. Nawet na pamiętnym meczu z Tychami jesienią.
Kibice Rakowa w Żywcu stworzyli znakomitą oprawę i fantastycznie dopingowali piłkarzy do jak najlepszej gry. Wydaje się jednak, że było to tylko preludium do tego wszystkiego, co będzie miało miejsce jutro przy Limanowskiego.
— Nasi kibice zachowywali się wspaniale — mówi Bielecka. — Nie było z nimi żadnych kłopotów i mam nadzieję, że tak samo będzie w środę. Postawę naszych fanów docenił także Śląski Związek Piłki Nożnej. Dzisiaj zadzwonił do klubu pan Grzegorz Termiński, który gratulował postawy kibiców i dziękował za wspaniały doping.
Częstochowa zasługuje na awans. Zapotrzebowanie na futbol jest w naszym mieście ogromne. W środowe popołudnie na stadionie będzie okazja to udowodnić. Wszystko w głowach i nogach piłkarzy, którzy muszą się wyluzować i zagrać razem z publicznością. Panowie piłkarze, nie stresujcie się i nie denerwujcie. Ludzie, którzy zasiądą na trybunach będą razem z wami nie tylko gardłami, ale także, a może nawet przede wszystkim — sercem!
— Ja mam gorącą prośbę do wszystkich kibiców, którzy wybierają się na mecz — mówi Grzegorz Chrząszcz. — Chciałbym, aby każdy — oczywiście w miarę możliwości — przyszedł na stadion w klubowych barwach
Nie tylko chodzi mi o szaliki, ale przede wszystkim o koszulki. Mile widziane są oczywiście kolory czerwony i niebieski. Tak pojechaliśmy do Żywca i zrobiło to na wszystkich ogromne wrażenie. Serdecznie więc proszę, jeśli ktoś chce się przyłączyć do naszego dopingu, niech ubierze się na czerwono-niebiesko.
Telefon w klubie cały czas dzwonił, a drzwi do sekretariatu się nie zamykały. Kibiców przybywało z minuty na minutę. — Po ile bilety? Po 6 złotych? Mogliście zrobić po 10 i tak by każdy zapłacił. Dla Rakowa przede wszystkim — mówił jeden z kibiców.
Do wczoraj sprzedano blisko 2 tysiące biletów.
tekst za Życiem Częstochowskim