Mogło być różnie w rozgrywanym awansem spotkaniu V kolejki PLS pomiędzy AZS-em Częstochowa a beniaminkiem ligi Jokerem Piła. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 [25:14, 24:26, 25:17, 26:24] a nasi zawodnicy jak mają grać pokazali jedynie w pierwszej odsłonie meczu…
Akademicy rozpoczęli spotkanie w składzie: Gawryszewski, Gierczyński, Billings, Oczko, Eatherton, McKienzie, Gacek [l]
Początek meczu zapowiadał krótkie jednostronne widowisko. Po 2 akcji na zagrywkę wszedł David McKienzie, pozostając tam aż do stanu 8:1 i pierwszej przerwy technicznej. W drużynie gości szwankowało przyjęcie i mimo że Sławomir Gerymski robił tego dnia co mógł zawodnicy z Piły byli tylko tłem częstochowian. Raz po raz Kuba Oczko rzucał piłki do Billingsa a ten był nie do powstrzymania. W końcówce seta trener Skorek dał pograć zmiennikom i na parkiecie pojawili się Woicki i Kocik zastępując odpowiednio Oczkę i Billingsa.
Seta atakiem z drugiej linii na czystej siatce zakończył Gierczyński.
Drugi set rozpoczął się od prowadzenia gości 3:0, głównie przez potrójny blok ustawiony na Billingsa i jego atak w siatkę po złym rozegraniu w następnej akcji. Wynik oscylował wokół remisu a Joker znacznie poprawił przyjęcie, dzięki czemu Gerymski mógł skorzystać ze środka, a grający tam Witold Chwastyniak był dziś bardzo skuteczny. AZS na pierwsze prowadzenie wyszedł dopiero po I przerwie technicznej i przy stanie 10:8 trener Luks poprosił o czas. Chwilę później Joker doprowadził do remisu po 11 [atakował Chwastyniak i dwukrotnie źle przyjął McKienzie]. Trener Skorek zdecydował się na manewr podwójnej zmiany jednak, gdy wynik dalej był w okolicach wokół remisu [14:14, 17:17] powrócili Billings i Oczko. W końcówce seta Piła prowadziła jednym punktem i to ona miała pierwszego setbola, którego częstochowianie obronili. Jednak później z drugiej piłki kiwał Gerymski oraz w następnej akcji sędziowie nie widzieli dotknięcia siatki w drużynie z Piły i to ona zdobyła dwa punkty potrzebne do zwycięstwa w II secie. Warto wspomnieć o ataku „Bronka”, który uderzył tak mocno w ręce blokujących go ze piłka z impetem dotknęła sufitu HP.
Zanim rozpoczęła się trzecia odsłona na tablicy widniał już wynik 0:1 dla Jokera gdyż po ostatniej akcji II seta z sędzią dyskutował McKienzie, za co został ukarany żółtą kartką. Na boisku pojawił się Wojtek Jurkiewicz zastępując Bartka Gawryszewskiego. W pierwszej akcji po słabej wystawie Oczki w siatkę uderzył Billings. Chwile później na zagrywkę wszedł mocno zdenerwowany Mckienzie i najpierw dosłownie huknął asa a później zaserwował tak mocno w libero ze piłka powędrowała w trybuny i trener Luks poprosił o czas. Nasi zawodnicy mimo chwilowych okresów słabszej gry i momentów niezrozumienia dominowali cały set. Seta serwisem w siatkę zakończył Gerymski.
Ostatni jak się okazało set to od początku prowadzenie gości z Piły i zniwelowanie tej przewagi dopiero po I przerwie [9:9]. Kolejne trzy punkty zdobył jednak Joker i siatkarze z Częstochowy znowu musieli gonić rywala. Dogonili i przegonili go o jeden punkt po drugiej przerwie technicznej. Dalej, wynik oscylował wokół remisu. W końcówce przy stanie po 23 pomylił się Gierczyński i zapowiadał się sensacyjny tie-break. Jednak przy ożywionym dopingu to akademicy zdobyli dwa ostatnie punkty i 3 oczka zostały w Częstochowie.
W meczu można pochwalić dwie osoby: Brooka Billingsa i Sławomira Gerymskiego, bo obaj robili, co mogli; pierwszy był bardzo skuteczny i praktycznie nie do zatrzymania a drugi dzięki swojemu doświadczeniu mimo słabego przyjęcia nie bał się zagrać ryzykownie a jego wystawy były wręcz perfekcyjne, czego niestety nie można powiedzieć o naszych wystawiaczach, bo obaj mieli momenty wręcz słabe. Jeśli AZS będzie grał dalej tak prezentował się w tym meczu to raczej nie ma szans na pierwszą czwórkę a jedynie na równorzędną walkę z zespołami ze środka tabeli. Widać, że to nie jest drużyna, która była budowana z zamysłem 3-2 lata temu przez trenera Skorka z chłopaków, którzy odczuwali radość z gry a nawet, jeśli przegrali to cieszyli się ze zagrali dobry mecz. Po tych zawodnikach tego nie widać, jedyne, co można o nich powiedzieć to, że są składem a jeszcze trochę im brakuje do statusu drużyny.