Poniżej przedstawiamy relację z wczorajszego spotkania Pyra-TYTAN. Autorem relacji jest Andrzej Dawidowski i pochodzi ona z serwisu www.pyra.poznan.prv.pl. Taka forma przedstawiania wyjazdowych spotkań TYTANa najprawdopodbniej na dłużej zagości na naszym portalu.
Pyra przystąpiła do meczu z Tytanem bardzo osłabiona. Z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Baganc, natomiast Tomaszewski nie zdążył wrócić z wyjazdu zagranicznego. W efekcie pozostał tylko 1 wysoki gracz – Karol Nowicki, który na domiar złego miał w dzisiejszym meczu spore kłopoty z nadmiarem fauli. W efekcie długimi fragmentami na parkiecie w zespole Pyry nie było ani jednego wysokiego gracza, bo za takiego trudno uznać Semmlera, z czego korzystali goście, zdecydowanie dominując w walce pod tablicami oraz w rzutach spod kosza. Początek meczu był wręcz fantastyczny w wykonaniu Tytana. Pierwsze 7 akcji częstochowianie zakończyli celnym rzutem, dzięki czemu prowadzili w 4. minucie 14:10. Trzeba przyznać, że świetnie w Tytanie rozgrywał Paweł Surówka, dzięki czemu Milewski, Nogalski czy Saran mieli łatwe pozycje do zdobywania punktów. O ile w ataku Pyra grała całkiem nienajgorzej – aktywny był Semmler, dwa razy trafił też Janowicz – to w obronie nasi koszykarze kompletnie sobie nie radzili z upilnowaniem dynamicznych częstochowian. Efekt – po pierwszej kwarcie już 8-punktowe prowadzenie Tytana. Początek 2. kwarty był z kolei znakomity dla Pyry. Najpierw 2 kontry wykończył pomału chyba wracający do dawnej formy Szymański i było już tylko 22:26, a kolejne 8 punktów (w tym dwie celne trójki) zdobył Semmler, dzięki czemu w 13. minucie na tablicy wyników pojawił się remis 30:30. Wówczas jednak zawodnik Tytana Michał Saran niemal w pojedynkę raz za razem rozmontowywał obronę Pyry. Trafiał z każdej pozycji, żaden z naszych koszykarzy nie potrafił go upilnować, a jedyne, co mógł robić trener Cichocki, to rozkładać ręce po kolejnym celnym rzucie Sarana. Zdobył on w 2. kwarcie 11 pkt, a w całej pierwszej połowie aż 17. Tytan szybko odzyskał bezpieczną przewagę (30:38, 34:44), a frustrację w szeregach Pyry powodowały pudła spod samego kosza. W jednej z akcji Janowicz nie trafił spod samego kosza, zebrał piłkę, znów spudłował, piłka trafiła jeszcze do Grabińskiego, który… też nie wykorzystał wyśmienitej okazji. Takich sytuacji było w tym meczu więcej, więc nic dziwnego, że po 1. połowie różnicą 10 punktów prowadził Tytan.
Początek 3. kwarty to mocne uderzenie Tytana, który po 22 minutach prowadził już 50:34 i do końca kwarty utrzymywała się kilkunastopunktowa przewaga gości, W Pyrze dużym problemem była też nieskuteczność Marcina Fliegera, który bez większego problemu wypracowywał sobie niezłe pozycje rzutowe, ale niestety rzadko kiedy trafiał. Po 30 minutach gry lider Pyry miał na koncie ledwie 8 punktów. Po 3 kwartach Pyra przegrywała już 49:67 i ciężko było przypuszczać, by udało się odrobić tak wielką stratę. Trzeba jednak przyznać, że nasza drużyna nie poddała się. Bardzo dobrze, podobnie jak przez cały mecz, spisywał się Semmler, swoje punkty dorzucił też Janowicz i Flieger, przez co przewaga Tytana odrobinę zmalała, ale cały czas była dość bezpieczna. Przy stanie 59:73 na 5 minut przed końcem meczu sędziowie podjęli mało zrozumiałą decyzję. Milewski faulował Fliegera, a po chwili sędzia będący dobre kilka metrów od zdarzenia zagwizdał Milewskiemu przewinienie techniczne. Po meczu Milewski twierdził, że to był skandal, bo on jedynie powiedział do swojego kolegi z drużyny „zajebiście”, a sędzia wpisał do protokołu, że zawodnik obraził jego rodzinę. Dzięki tej dziwnej decyzji sędziowskiej Flieger wykonywał 4 rzuty wolne i wszystkie wykorzystał, a po chwili Semmler dodał jeszcze z akcji kolejne dwa punkty, dzięki czemu Pyra przegrywała już tylko 65:73. Poznaniacy próbowali faulować rywali i o ile faulowanie Milewskiego było bardzo opłacalne (w ostatniej kwarcie trafił tylko 1 rzut wolny na 7 wykonywanych!), to zupełnie nie opłaciło się faulowanie Trepki (7/8). Jednak aby myśleć o końcowym sukcesie, trzeba było zdobywać punkty, a to przychodziło Pyrze z wielkim trudem. W efekcie zwycięstwo Tytana nie było ani przez chwilę zagrożone i goście ostatecznie wygrali 82:75.
Tytan okazał się drużyna zdecydowanie lepszą od Pyry i zasłużenie wygrał. Podobnie jak przed tygodniem Zastal, także i Tytan prezentował znacznie bardziej poukładaną koszykówkę od Pyry, a nasi koszykarze mieli ogromne problemy, by powstrzymać Sarana i Milewskiego. Dodatkowy problem stanowiło to, że poza Nowickim nie było w Pyrze wysokich zawodników, którzy by się mogli przeciwstawić choćby Milewskiemu. Słaby dzień mieli też Flieger oraz Dąbrowski. Pozytywnie za to pokazał się Semmler, który od ubiegłego sezonu poczynił ogromny postęp i jeśli utrzyma obecną dyspozycję, to może być jednym z filarów zespołu. Szkoda natomiast, że znów punkty zdobyło tylko 5-6 koszykarzy, a większość rezerwowych nie wniosła nic pozytywnego do gry Pyry.
Autor: Andrzej Dawidowski
Źródło: www.pyra.poznan.prv.pl