Po ostatniej porażce z Legionowem TYTANi chcieli zrehalibitować się kibicom w szesnastej kolejce I ligi. Zadanie to było utrudnione z powodu absencji Tomasza Milewskiego. Mimo to udało się. Po ładnym meczu Częstochowianie schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Rezultat 99:79 nie w pełni odzwierciedla widowisko.
W wyjściowej piątce zagrał Michał Saran, Paweł Surówka, Tomasz Nogalski, Wojciech Kukuczka oraz Janusz Sośniak. Początek meczu był bardzo zacięty. Można powiedzieć, że rywalizacja toczyła się punkt za punkt. Dopiero dwie z trzech wykorzystanych kontr, których inicjatorem lub egzekutorem był Paweł Surówka, pozwoliły gospodarzom objąć siedmiopunktowe prowadzenie – 15:8. Trener gości Mirosław Stawowski nie pozwolił nabrać wiatru w plecy TYTAN-owcom i od razu poprosił o czas. Mimo tego częstochowianie nie zwalniali tempa. Skuteczną akcją dwa plus jeden popisał się Tomasz Nogalski. W dalszym ciągu natomiast dawał się we znaki gościom Paweł Surówka. To właśnie dzięki jego postawie w obronie i kontrom gospodarze zdobywali punkty. Mimo, iż goście sumiennie zdobywali punkty, gospodarze utrzymywali kilkupunktową przewagę. W efekcie tego pierwsza kwarta zakończyła się rezultatem 24:17. Na początku drugiej części spotkania trener Urbańczyk, mimo korzystnego przebiegu meczu, zdecydował się na zmianę w swoim zespole. Parkiet opuścił Michał Saran a w jego miejsce wszedł Piotr Trepka. Już po krótkim czasie zmiana ta okazała się dobrym posunięciem. Przy stanie 26:21 Katowiczanie poprosili o czas. Po wznowieniu gry w częstochowskim zespole zabłysnęli zmiennicy – Miłosz Krajewski i wspomniany 'Trepi’. Ten drugi popisał się celnym rzutem za trzy punkty. Goście również odpowiedzieli „trójką”. Jej egzekutorem był Maciej Lepczyński. Piękną akcją, zawisając w powietrzu pod koszem, popisał się Piotr Trepka. Przewaga Tytanowców zaczęła powoli topnieć. Tuż przed końcem pierwszej połowy sędziowie podjęli kontrowersyjną, nie do końca zrozumianą dla wszystkich kibiców, decyzję. Miłosz Krajewski zagrał nogą (podobno przed upływem czasu) i goście mieli wznowić grę na wysokości linii rzutu za trzy punkt. Wykorzystali tą sytuację bezwzględnie zamieniając ją na trzy punkty. A więc na dłuższą przerwę TYTAN-owcy schodzili wygrywając zaledwie 47:44. Sędziów natomiast pożegnały gromkie i ironiczne brawa. Po przerwie zespół Team Polska kontynuował dobrą passę. Katowiczanie nawet objęli prowadzenie 51:52. Jednak sytuacja wróciła do normy głównie dzięki Pawłowi Surówce, Wojciechowi Kukuczce i Michałowi Saranowi. Ten ostatni popisał się efektownym i dynamicznym wejściem pod kosz oraz licznymi wykończeniami kontr. Po trzeciej kwarcie rezultat wynosił 74:66.
Podczas krótkiej przerwy, były słychać na trybunach, jak głośno mobilizuje swoich kolegów Trepka. Przyniosło to efekt w postaci powiększenia przewagi. Trio Surówka-Nogalski-Krajewski doprowadziło do wyniku 82:68. Mimo przerwy, o jaką poprosili goście, gospodarze nie wypadli z rytmu gry. Piękny blok i trzy przechwyty w krótkim okresie gry zanotował 'Kuka’. W ofensywie natomiast skutecznie spisywali się Nogalski i Surówka. Jak się okazało były to decydujące o wyniku meczu chwile. Gospodarze objęli wysokie prowadzenie 93:77, którego Katowiczanie nie byli już w stanie odebrać. Trener Urbańczyk pod koniec czwartej kwarty dał pograć rezerwowym – Pawłowi Balikowi, Adrianowi Łyczbie oraz Alanowi Urbaniakowi. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 99:79.
TYTAN Częstochowa – Team Polska Katowice 99:79 (24:17; 23:27; 27:22; 25:13)
TYTAN:
Surówka 25, Saran 20, Kukuczka 12, Nogalski 12(1×3), Sośniak 11(1) – Krajewski 12, Trepka 5(1), Urbaniak 2, Balik i Łyczba po 0.
Team Polska:
Podgórski 26(4), Donigiewicz 14(2), Lepczyński 12(2), Wojnowski 8, Urbańczyk 8 – Diduszko 8, Wosz 2, Środa i Kosmowski po 0.
Liczby meczu: 25-10-10 czyli odpowiednio punkty, zbiórki i asysty fenomenalnego Pawła Surówki. Triple-double w pełni oddaje dominacje 'Surego’ na parkiecie. Rozgrywającemu TYTANa gratulujemy i życzymy samych tak udanych występów.