Spotkanie elektryzujące przed laty kibiców a obecnie ligowy średniak, pomiędzy AZS-em Częstochowa a Mostatostalem Kędzierzyn Koźle zakończyło się wynikiem 3:1 (25:21, 25:19, 26:28, 25:18). Dzięki temu zwycięstwu Akademicy wskoczyli na drugie miejsce w ligowej tabeli.
Zobacz wywiady z Edwardem Skorkiem i Marcelem Gromadowskim w portalu zMiasta.pl
Akademicy rozpoczęli spotkanie w składzie: Gierczyński, Jurkiewicz, Kocik, Woicki, Billings, Eatherton, Gacek [l].
W pierwszym secie gra toczyła się w okolicach remisu, jednak z nieznaczną przewagą AZS-u. W drużynie z Kędzierzyna dużo ze środka atakował Januszkiewicz i dzięki temu Kędzierzyn trzymał się blisko częstochowian. Dwa kolejne bloki po drugiej przerwie technicznej spowodowały że o czas poprosił trener gości. Później AZS kontrolował przebieg seta i zakończył się on do 21.
Druga partia rozpoczęła się od kiwki Woickiego z drugiej piłki. Zawodnicy z Kędzierzyna nie wykazywali woli walki i łatwo tracili punkty. Przewaga częstochowian sięgnęła nawet 10 oczek [20:10]. Trener Skorek dał w końcówce odpocząć Billingsowi i Woickiemu wpuszczając na parkiet duet Patucha/Oczko.
W trzeciej odsłonie meczu wynik do stanu po 10 oscylował wokół remisu. Dalej jednak to Mostostal uzyskał pierwsze w meczu, większe niż 1 punkt, prowadzenie. Przewaga utrzymywała się do stanu 16:19. Najpierw z przechodzącej piłki zaatakował Jurkiewicz a później po dobrej akcji częstochowian trener Drzyzga musiał poprosić o czas. Wydawać by się mogło że seta uda się uratować i zakończyć mecz 3:0, zwłaszcza gdy asa huknął Patucha i zrobiło się 24:23. Niestety akademicy nie wykorzystali dwóch piłek meczowych i to Mostostal cieszył się ze zwycięstwa w tej partii.
W ostatniej partii na początku prowadzili kędzierzynianie [0:2, 1:5] i trener Skorek poprosił o czas. Do pierwszej przerwy udało się zniwelować straty. Później AZS wyszedł na prowadzenie i nie oddał go do końca seta wygrał pewnie seta do 18.
Za postawę w spotkaniu trzeba wyróżnić Krzyśka Gierczyńskiego który pokazał ze da się zaatakować z każdej pozycji. Martwi sprawa przyjęcia z którą nic na razie się nie poprawiło.. Dalej zdecydowanie w lepszej formie jest Marcin Kocik, pokazał to 2 set gdzie zagrał jego zmiennik [bo teraz trzeba go tak traktować] Dave McKienzie i niestety zdarzyły mu się typowe dla niego „wpadki”.