Niedzielne spotkanie w Częstochowie dostarczyło nam bardzo wielu emocji, zarówno tych sportowych jak i tych, które rozgrywały się poza parkietem.
Tematem nr.1w mediach jest „skandaliczne zachowanie częstochowskich chuliganów”. Zdecydowanie na drugi plan lub całkowicie pominięty został wątek „specyficznego” zachowania Jastrzębskich siatkarzy. Nawet nie chodzi tutaj o poczynania siatkarzy Jastrzębskiego Węgla na parkiecie, bo to wszyscy doskonale widzieli przed telewizorem lub osobiście na hali Polonia. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się osoba Łukasza Kadziewicza, który bardzo dyskretnie starał się prowokować kibiców zgromadzonych w Hali Polonia. Głównym obiektem zainteresowań obranym przez siatkarza Jastrzębskiego Węgla był „Młyn” z najgłośniejszymi kibicami zgromadzonymi w sektorze E: „Szanowny Pan Łukasz Kadziewicz, starał się jak tylko mógł żeby zwrócić na siebie naszą uwagę. Co chwila w naszym kierunku wędrowały ironiczne uśmiechy, puszczanie oczka , lub różnego rodzaju gesty rękoma.” zdradził jeden z Częstochowskich fanów.
Po zakończonym spotkaniu kibice zgromadzeni w Hali Polonia podziękowali za grę swoim ulubieńcom. Fakt, można w tym wypadku negować zachowanie paru osób , które rozgoryczone kolejną porażka AZSu wypowiedziały kilka niemiłych słów do jednego zawodnika Jastrzębskiego Węgla. Niestety na trzy tysiącę ludzi zawsze znajdą sie tacy, którzy w taki sposób wyrażali swoje zażenowanie. I nie jest to raczej problem tylko częstochowskiego środowiska, gdyż wszędzie możemy spotkać takie zachowanie w mniejszym lub większym stopniu. Tutaj problem leży raczej w mentalności polskiego społeczeństwa i reakcji ludzi na niepowodzenia.
Wracając od głównego tematu, prawdziwe emocje w hali dopiero w tym momencie się rozpoczęły. Do opuszczajających sektor E częstochowskich kibiców podbiegł rozpromieniony sukcesem Łukasz Kadziewicz, kierując kilka niemiłych epitetów w strone kibiców gospodarzy. Te „łagodniejsze” teksty pozwolę sobie zacytować: „Co jest frajerzy, no dawać dawać, co jest z wami?” Dorzucając do tego donośne wyrażanie swoich poglądów oraz gestykulacje rękoma, można było zabserwować ciekawą i niecodzienną sytację. Reszta tekstów nie jest warta poświęcenia większej uwagi, gdyż naprawdę mogą one urazić niektóre osoby. Lecz łatwo wywnioskować jakiego typu były to „słówka”, skoro około 60 – letni mężczyzna pokusił się posłać plasitkową butelką w stronę Łukasza Kadziewicza , jego rozgoryczenie bez wątpienia musiało sięgnąć zenitu. Żeby tego było mało Kadziewicz dorzucił jeszcze kilka „ciepłych” słów na konferencji prasowej w stronę częstochowian. Szkoda, że wszystkie portale internetowe i prasa nie pokusiły sie o dosłowne zacytowanie ( lub już usunęły) słów Reprezentanta Polski. Co o tym wszystkim sądzi sam „poszkodowany”, który w trosce o dobro reprezentacji przed meczem sparingowym z Chinami wybrał się na nocną eskapadę po dyskotekach. Jak sam Kadziewicz podkreśla nie będzie rozdmuchiwał sprawy z „butelką”
„Nie, to nie ma sensu. Wydarzenie zostało opisane w protokole spotkania.W Częstochowie jest specyficzne. Głośny doping na pewno pomaga swojej drużynie. Pojawiła się jednak przemoc fizyczna. Inaczej rzutu butelką nie mogę nazwać.”
Szkoda, że człowiek który reprezentuje barwy narodowe i z dumą na piersi nosi Polskiego Orła, nie jest w stanie uszanować pokonanego rywala i zachować honor zarówno w stosunku do zawodników jak i kibiców. Wręcz przeciwnie dolewając oliwy do ognia robi z siebie kozła ofiarnego całego zamieszania. Takie zachowanie osobie publicznej nie przystoi. Niestety już tak się utrało, że co złego to częstochowscy kibice i Kadziewicz tą sytację doskonale wykorzystał. Na pewno doping w Hali Polonia należy do najbardziej specyficznych i żywiołowych. Kolejną ciekawostką jest to ,że sytacja której poświęcamy tyle uwagi miała miejsce praktycznie przy pustych trybunach, a wszystkie media opisują zdarzenie od momentu rzutu butelki… Na pytanie zadane do dziennikarzy z innych portali: „Dlaczego nie zamieścili informacji o prowokacyjnym zachowaniu Kadziewicza oraz sprowokowaniu całej tej sytacji przez niego?! Wszyscy jednoglośnie odpowiadają: Ja tego nie widziałem lub sytacja zaostała opisana według relacji korespondenta lub na podstawie żródeł z iinnych portali”. Całe zdarzenie na pewno zostałe zarejestrowane przez kamery stacji telewizyjnej TV 4, oraz kamery zamieszczone na obiekcie w celu ciągłego monitoringu. Miejmy nadzieje, że zarówno częstochowscy działacze jak i kibice podejmą jakieś działania w celu wyjaśnienia całej sytacji. Gdyż ciągłe oczernianie środowiska siatkarskiego nie wpływa pozytywnie na wizerunek siatkarzy, działaczy i kibiców zarówno z rejonu Częstochowy jak i całej Polski. Małą ciekawostką jest również fakt o kibicach z Jastrzębia. Parę osób z sektora przyjezdnych musiało zostać usuniętych z hali z powodu nadmiernej ilości alkoholu we krwi. Niektórzy nawet nie odważyli się dmuchnąc w alkomat.
Na koniec wypowiedź w jednym z portali internetowych, arbitra liniowego niedzielnego pojedynku:
” Panie Kadziewicz !
Chętnie będę świadkiem w sprawie jeśli chce Pan zakładać działaczom Wkret-Metu.
Pana zachowanie na meczu bylo skandaliczne. Przy kazdej możliwej okazji pokazywał Pan obrażliwe teksty kibicom. Słowa „możecie mi lache zrobić” mnie osobiście nie przypadły do gustu. Spyta Pan czemu nie zgłosiłem tego do sędziego. To bardzo proste. Sędziowanie na tych zawodach było bardzo dobre. Żadnych pretensji nie powinno być nawet do sędziów liniowych. As serwisowy na piłce meczowej pokazany w placu dla JW, itd, itp. Niestety Pański kolega Konstantinow tak zburzył atmosfere ,że nie wyobrażam sobie aby kolega Darek Jasiński miał dać Panu kolejna kartkę. Przecież doprowadzilibyście do skandalu….
Pański Prezes pokazywał Panu żeby Pan wyluzował, Pan jednak swoje. Podpisałem się imieniem i nazwiskiem i nie boje się nazwać Pańskiego zachowania nijak inaczej jak CHAMSKIE !
Naucz się człowieku kultury!”
Tekst w całości za www.sport1.pl
autor: Jacek Tolewski