TYTAN pokonał dziś u siebie Pyrę Poznań 91:77 i zapewnił sobie utrzymanie w lidze kończąc już rozgrywki na ten sezon. Goście przez długi czas przegrywali niewielką różnicą, ale dobrze dziś dysponowani TYTANi rozwiali w ostatniej kwarcie nadzieje Pyry.
TYTAN zaczął w takim składzie jak w pierwszym starciu fazy play-out gdy wygrali u siebie różnicą 15-punktów. Na parkiet wyszli więc Milewski, Kukuczka, Saran, Nogalski i Ecka. Od początku mecz był bardzo wyrównany i zapowiadał duże emocje. Przez całą kwartę to jednak TYTAN minimalnie prowadził. Dobrze spisywał się na początku Saran, który jednak zszedł sygnalizując uraz nogi. Słowa uznania należą się też Marcinowi Eccę, który w tej kwarcie zdobył 8 punktów, a jego ‘trójka’ sprawiła, że po serii osobistych dla rywali miejscowi znów odskoczyli na kilka punktów i na 2 minuty przed końcem kwarty prowadzili 19:15. Zwrócić uwagę trzeba tu na akcję, w której Paweł Surówka dwukrotnie zbierał piłkę w ataku i po każdej zbiórce gospodarze faulowali. Gorąco dopingująca publiczność w tym momencie mogła mieć wątpliwości co do postawy naszych zawodników na zbiórce. W drużynie gości o punkty zadbali głównie Surówka i Baganc, a ten drugi akcją 2+1 ustalił wynik kwarty na 19:18.
W drugiej części gry na parkiecie zobaczyliśmy Piotra Trepkę, który dziś rozegrał fantastyczne spotkanie. W drużynie rywali jednak kwartę rozpoczął od celnego rzutu Maciej Grabiński, który ‘miotał dziś trójki’ z uporem szaleńca trafiając 3 z 10 prób. Pierwszym celnym wyprowadził jednak swoją drużynę na prowadzenie, które Pyra przez pewien czas utrzymywała. Na to jednak sposób znaleźli Milewski i Trepka, których punkty znacznie przyczyniły się do tego, że TYTAN znów objął prowadzenie. Przy stanie 40:34 po niesportowym faulu Tomasza Dąbrowskiego trener gości pan Tomasz Cichocki poprosił o przerwę. Miał na pewno dużo do powiedzenia swoim zawodnikom, bo ‘Trepi’ oprócz zdobywania punktów świetnie spisywał się w obronie krzyżując zupełnie plany rywalom. Wtedy znów trafiać zaczął Grabiński, który doprowadził nawet do wyniku 43:39 i do interwencji zmusił trenera Arkadiusza Urbańczyka. Ta na niewiele przed końcem kwarty na niewiele się zdała i po wyrównanej końcówce pierwszej połowy gospodarze proawdzili 46:41.
Po przerwie zmieniło się niewiele w wyniku, ale w grze już znacznie więcej. Kilka fauli złapał ‘Pająk’ grający do tej pory czysto, a że także inni zawodnicy łapani byli na przewinieniach to goście otrzymywali szanse do zdobywania punktów z rzutów osobistych. Brylował w tym głównie Paweł Surówka, który nie trafił tylko raz, a celnie wykonał pozostałe 11 rzutów. Dobrze spisywali się jednak Trepka i Saran, a co za tym idzie wynik wciąż był korzystny dla gospodarzy. ‘Sari’ jednak został przyłapany przez sędziów na niesportowym zachowaniu względem Dąbrowskiego i podarował temu zawodnikowi okazję do zdobycia nielicznych dla niego tego dnia punktów. Rywale mieli jednak wciąż problem z świetnie broniącym Trepką, który w 20 minut gry zmusił rywali do 5 strat łapiąc ich niejednokrotnie na faulach ofensywnych. Po najsłabszej trzeciej kwarcie, która w rezultacie zagrana została na remis TYTAN wciąż prowadził zaledwie pięcioma punktami, 61:56.
W ostatniej części gry swoją wysoką formę potwierdził Michał Saran. Charyzmatyczny skrzydłowy dwukrotnie skarcił rywali celnymi rzutami z obwodu. Niestety podobnie jak w I kwarcie ‘Sari’ doznał urazu nogi. Tym razem jednak nie był w stanie opuścić parkietu o własnych siłach i w asyście masażysty po krótkiej interwencji za boiskiem udał się na ławkę rezerwowych. Strata dobrze spisującego się zawodnika nie wpłynęła na grę zespołu. Świetny okres gry zanotował Wojciech Kukuczka, który w zanim zszedł za faule zdobył w tej kwarcie 9 punktów. Pochwalić należy także duet obrońców Trepkę i Eckę. Obaj potwierdzili w ostatniej części gry dobrą postawę w obronie, a Ecik po jednym z przechwytów pognał na kosz rywala kończąc akcję dynamicznym wsadem i przy stanie 74:61 wiwatująca publiczność nie miała już chyba wątpliwości kto zwycięsko wyjdzie z tej rozgrywki. Podminowany mógł być także Tomasz Semmler, który próbował zdobywać punkty, ale trzykrotnie piłka w drodze do kosza trafiała na rękę jednego z TYTANów. Pyra nie miała żadnej odpowiedzi i jedyne co przeszkadzało TYTANowi w rozgrywaniu kolejnych akcji to faule, które w końcu zaprowadziły naszych do osobistych. Na minutę przed końcem meczu Piotrka Trepkę pożegnały zasłużone brawa, a w jego miejsce pojawił się Alan Urbaniak. Rywale próbowali jeszcze odrobić straty faulując w końcówce, ale Alan trafił 2 z 4 rzutów, co przy upływającym czasie i nieskutecznej grze w ataku poznaniaków wystarczyło. Urbaniak jednak z najlepszej strony pokazał się w akcji, w której najpierw stracił piłkę, ale pognał za Tomaszem Smorawińskim efektownie blokując jego rzut. Do końca meczu TYTAN utrzymał pewną przewagę i rzuty osobiste Piotra Gacka już po ostatniej syrenie tylko kosmetycznie zmieniły wynik.
TYTAN Częstochowa – Pyra Poznań 91:78 (19:18; 27:23; 15:15; 30:21)
Punkty dla TYTANa:
Saran 19(3×3), Kukuczka 13(1), Ecka 12(1), Nogalski 12(1), Milewski 10 – Trepka 15(1), Sośniak 4, Krajewski 4, Urbaniak 2.
Punkty dla Pyry:
Surówka 26(1), Baganc 12, Grabiński 9(3), Gacek 8, Semmler 0 – Dąbrowski 9(1), Nowicki 8, Smorawiński 5(1), Filipiak i Maćkowiak po 0.
Wyróżniamy:
Piotra Trepkę. 7 przechwytów i 6 zbiórek pokazuje jego siłę w obronie, a 15 punktów w ataku. Od kiedy wszedł w drugiej kwarcie na parkiet zszedł tylko gdy mecz był rozstrzygnięty by usłyszeć zasłużoną owację. Więcej pisać nie trzeba, a kto był na meczu ten rozumie.
Pawła Surówkę, który znów udowodnił, że mecze z byłym klubem motywują go szczególnie. 26 punktów po 6 asyst i zbiórek nie wystarczyło jednak do zwycięstwa drużyny. Dziś trochę osamotniony w walce z gospodarzami, ale już wkrótce Pyra w pełnym składzie powinna wywalczyć utrzymanie, bo chyba nikt w Częstochowie nie wyobraża sobie, że ‘Sury’ nie utrzyma Pyry w lidze.