Porażka w 10 minut

Przez III kwarty nasi zawodnicy grali wyrównany mecz z Basketem Kwidzyn. Ostatnie 10 minut należało jednak do gości, którzy wygrali 85:95. Nasi zawodnicy pokazali się jednak z bardzo dobrej strony znów grając na równi z jednym z faworytów ligi. Możliwe, że był to ostatni mecz naszych koszykarzy.

Sportowiec zaczął w składzie Trepka, Nogalski, Saran, Szymański i Kukuczka. W ekipie rywali w pierwszej piątce ku uciesze kibiców zgromadzonych w Hali Polonia znalazł się Tomasz Milewski, który został powitany brawami przez częstochowską publiczność. „Pająk” i jego koledzy słabo jednak zaczęli mecz i to gospodarze dzięki9 dobrej postawie Przemka Szymańskiego i Wojtka Kukuczki prowadzili od samego początku. Po 3 minutach gry było już 11:2 i podopieczni trenera Ziemińskiego nie za bardzo wiedzieli co zrobić w takiej sytuacji. Ciężar gry wziął na siebie najbardziej doświadczony Piotr Szybilski. „Bilu”, który gabarytem nie przypomina już zawodnika z najlepszych swoich czasów pokazał, że wie jak się gra w koszykówkę. Trzykrotnie trafił zza linii 6,25, a dokładając do tego dobrą dyspozycję pod koszem zdobył w I kwarcie 16 z 22 punktów swojej drużyny. To sprawiało także, że stopniowo topniała przewaga częstochowian i na koniec kwarty prowadzili oni 26:22.

W drugiej odsłonie meczu mimo, że Szybilski dostał od trenera chwilę odpoczynku rywale zmniejszyli już na początku stratę do minimum, by w trzeciej minucie kwarty Grzegorz Mordzak wyprowadził swoją drużynę na pierwsze tego dnia prowadzenie 29:31. Dobra gra Mordzaka oraz dobra dyspozycja często faulowanych gości na linii rzutów osobistych sprawiła, że powoli Basket uciekał Sportowcowi. Na 3 minuty do końca pierwszej połowy goście prowadzili już siedmioma punktami, ale wtedy świetny okres gry zanotował znów Wojciech Kukuczka, który nie miał innej możliwości jak wykorzystywać kapitalne podania „Trepiego” i zdobywać kolejne punkty. Do tego dobrze spisywał się także Dariusz Szynkiel, który jak zwykle imponował skutecznością. To doprowadziło, że przy remisie 44:44 trener Ziemiński znów poprosił o czas. Od tej pory przez ponad minutę gry nikt nie znalazł recepty na zdobycie kolejnych punktów do czasu, aż Mordzak został sfaulowany przez Tomasza Czajkowskiego na sekundę przed końcem i gdy wydawało się, że osobiste zamkną wynik w tej kwarcie trener Urbańczyk poprosił o pierwszy tego dnia czas. Po celnych osobistych gospodarze wprowadzali piłkę z boku i Piotr Trepka od razu po otrzymaniu piłki próbował rzucać z połowy naciągając przy tym Bartosza Potulskiego na faul, za który rozgrywający dostał 3 rzuty osobiste. Wszystkie były celne i nasi zawodnicy w dobrych nastrojach schodzili na przerwę prowadząc 47:46

Minimalna różnica utrzymywała się także w pierwszych minutach III kwarty, ale wtedy świetna gra Czajkowskiego, który trafiał niemal każdy rzut sprawiła, że w połowie kwarty Sportowiec prowadził 59:52. Od tego czasu coś się jednak zmieniło w grze gospodarzy, którzy notowali serię strat, którą dobrze wykorzystywali Mordzak i Dąbrowski. W tym czasie kibiców z miejsc poderwał „Kuki”, który niesamowitym blokiem wbił wręcz w ziemię Szybilskiego. Rywale odrobili jednak straty w tym okresie i przez ostatnie 3 minuty tej kwarty obie drużyny znów walczyły przy minimalnych różnicach punktowych. W naszej drużynie dobrze grał jednak także Michał Saran i przed decydującą częścią meczu gospodarze prowadzili, ale zaledwie 65:63.

Od początku IV kwarty to jednak goście wiedli prym na parkiecie. Artur Mrówczyński zastępujący Trepkę na pozycji rozgrywającego nie miał żadnego pomysłu na grę i oddawał kolegom piłkę zaraz po przekroczeniu połowy. Brak dobrego rozegrania sprawiał, że nasi zawodnicy nic nie grali w ataku. W ekipie z Kwidzyna świetnie natomiast spisywał się perfekcyjnie punktujący gospodarzy Dariusz Puncewicz. Rywale uciekli na 5 punktów przewagi, których nie udawało się zmniejszyć. Przez krótki okres gry dobrze grał także Milewski, który jednak po kilku dobrych akcjach w ataku i kilku zbiórkach złapał piąty faul i mimo braw publiczności niezadowolony zszedł na ławkę. Trudno było bowiem nie zauważyć, że „Pająk” jest zupełnie innym graczem niż był w Częstochowie. W IV kwarcie z tego samego powodu boisko opuścił także najlepszy zawodnik Sportowca Wojciech Kukuczka, który z ławki próbował poderwać publiczność do dopingu i kolegów do walki. To już nie zdało się na nic i prowadzeni przez Puncewicza (zdobył 15 punktów w IV kwarcie) goście spokojnie utrzymywali przewagę, a za sprawą rzutów wolnych w końcówce zwiększyli ją jeszcze wygrywając ostatecznie 85:95.

Niewiadomo czy był to ostatni mecz w Hali Polonia, ale można się obawiać takiego scenariusza. Klub wciąż gra bez żadnego sponsora i możliwe, że nie zagra w najbliższej kolejce z Sokołem w Łańcucie. Jeżeli jednak Sportowiec będzie kontynuował pierwszoligowe występy to w Częstochowie 28 października powinniśmy zobaczyć Politechnikę Poznań z Pawłem Surówką w składzie.

Sportowiec Częstochowa – Basket Kwidzyn 85:95 (26:22; 21:24; 18:17; 20:32)

Punkty dla Sportowca:
Saran 18(1×3), Kukuczka 16(3), Szymański 13, Trepka 10(1), Nogalski 1 – Szynkiel 13(1), Czajkowski 11(1), Mrówczyński 2, Sośniak 1, Balik 0.

Punkty dla Basketu:
Szybilski 27(3), Mordzak 24(2), Milewski 8, Potulski 4, Mazur 2 – Puncewicz 19(2), Dąbrowski 8(1), Kowalewski 3(1).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *