Lepsi po dogrywce

Koszykarze Sportowca Częstochowa doprowadzili do dogrywki, a w niej rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść. Dramatyczną wygraną 92:86 zmącił jednak fakt, że Michał Saran tak jak Wojciech Kukuczka grać będzie w Górniku Wałbrzych.

Był to pierwszy mecz bez Wojciecha Kukuczki i jak okazało się na rozgrzewce także ostatni z Michałem Saranem. Obu panów skusił ofertami Górnik Wałbrzych, który zdecydowanie w takim składzie będzie chciał powalczyć o awans. W takiej sytuacji Sportowiec zagrał w składzie Czajkowski, Szymański, Saran, Nogalski i Trepka. I kwarta zaczęła się od festiwalu rzutowego. W przeciwieństwie do ostatniego meczu ze Spójnią tym razem wpadało niemal wszystko. Wśród gości dobrze zaczął Mariusz Wójcik, który dwukrotnie trafił za trzy. Mimo wszystko gospodarze cały czas utrzymywali wynik w okolicach remisu. Dopiero Tomasz Briegmann serią punktów zdołał przeciągnąć wynik na stronę Resovii. Kapitan rywali już od samego początku spotkania wyróżniał się na parkiecie. Resovia prowadziła już 10:15, ale wtedy akcję 2+1 zaliczył „Trepi”. Tym samym chwilę później odwdzięczył się częstochowianom Adam Rajkowski i goście wciąż prowadzili. Później mecz stał się trochę bardziej nerwowy dobrze spisywali się jednak Nogalski i Saran. Ten drugi w końcówce wziął na siebie ciężar gry i zdobył 6 punktów. Dzięki jego bezbłędnej w pierwszych 10 minutach postawie rzutowej udało się Sportowcowi wygrać I kwartę 29:26.

II kwarta zaczęła się jednak zupełnie po myśli gospodarzy. Ponieważ obaj trenerzy nie dokonawali wcześniej zmian to teraz rezerwowi kolejno wchodzili na parkiet. Karol Szpyrka właśnie po wejściu z ławki popisał się niecodzienną akcją 3+1 i po tej akcji rywale prowadzili 31:36. Dużo fauli częstochowian dobra postawa rywali, a zwłaszcza Briegmanna sprawiła, że Resovia zdominowała tą kwartę. Po części zmiany wśród gości wymusiły kolejne przewinienia Pacochy i Szczepaniaka, ale rezerwowi pokazali, że potrafią podtrzymać grę. Oprócz Szpyrki dobrze zaprezentował się także Dubiel. Niestety nasi zmiennicy nie spisali się w tej części meczu najlepiej, Mrówczyński, Sośniak i Szynkiel nie zdobyli ani jednego punktu. W rezultacie goście wygrali stojącą na niskim poziomie kwartę 10:22 i do przerwy prowadzili 39:48.

Po przerwie niewiele uległo zmianie na tablicy wyników. Mimo świetnej postawy Sarana i rewelacyjnej wręcz postawie Czajkowskiego (10 zbiórek w tej kwarcie). Wciąż dobrze spisywał się Briegmann (blok co kwartę), a Szpyrka oprócz punktów mimo niskiego wzrostu był najlepiej walczącym na desce koszykarzem z Rzeszowa. Nasi koszykarze grali solidnie i walka się wyrównała, ale brakowało nam punktów zdobywanych seriami. Rywale wykorzystywali natomiast kontry i w końcówce kwarty nawet zwiększyli prowadzenie. Przed ostatnią kwartą było 54:68 i wielu mogło w tym momencie zwątpić w możliwość wygrania tego meczu.

Nie zwątpili jednak sami zawodnicy. Mocny nacisk na rywala od samego początku musiał przynieść efekt. Dodatkowo naszym pomógł Łukasz Pacocha, który już w 1 minucie ostatniej kwarty spadł za faule. Lider rywali jednak dziś nie spisywał się najlepiej. Rywale dużo faulowali, ale nasi zawodnicy zdołali początkowo zniwelować straty do 10 punktów. Dobra obrona sprawiała jednak, że goście od stanu 61:72 się zacieli i kiedy przy wyniku 65:72 Dubiela stracił piłkę na rzecz świetnie grającego od IV kwarty „Mrówy” trener Wołoszyn poprosił o czas. Przyniósł on oczekiwany efekt bowiem gra znów się wyrównała i kilkupunktowa przewaga gości wciąż się utrzymywała. Przy stanie 72:79 i na 1:40 do końca piąte przewinienie otrzymał Szczepaniak i on także musiał zejść z parkietu. Ten zawodnik również nie prezentował się dziś najlepiej i wydawało się, że mimo wszystko Resovia dogra dotrzyma wygraną do końca. Goście zupełnie się jednak od tego momentu pogubili. Mocna obrona i walka o każdą piłkę sprawiła, że rywale nie zdobyli już punktów do końca. Resovia natomiast broniła się ciągle faulując i dziwi tylko postawa sędziów, którzy nie reagowali gdy na parkiet po raz kolejny wkraczał trener Wołoszyn, a raz z nim nawet kilku rezerwowych. Sędziowie nie ukarali jednak ani trenera ani ławki i Sportowiec nie otrzymał żadnych bonusowych rzutów wolnych. Na 10 sekund do końca gospodarze jednak doprowadzili do remisu. W całym zamieszaniu sędziowie nie przydzielili jednak przerwy na żądanie trenerowi Urbańczykowi i w ogromnym chaosie jaki panował w hali akcję rywali przerwał dopiero faul, za który goście nie otrzymali jeszcze osobistych. Piłkę z boku wybija zawodnik Resovii, Artur Mrówczyński zabiera jednak piłkę rywalowi, ale nasi koszykarze nie wykańczają akcji i do rozstrzygnięcia potrzebna będzie dogrywka.

Trener gospodarzy decyduje się wrócić do pierwszej piątki i Michał Saran, który odpoczywał tylko przez kilka minut zastępuje Mrówczyńskiego. Rywale zaczynają dogrywkę od dwóch strat ale dopiero po ponad minucie gry pierwsze punkty w tej części zdobywa Trepka. Resovia wciąż jakby oszołomiona roztrwonieniem przewagi w końcówce, Rajkowski nie trafia żadnego z osobistych i dopiero niezawodny Briegmann kolejną „trójką” przywraca gościom prowadzenie. Ten sam zawodnik jednak kilka akcji później daje się ograć i Nogalski wsadem podwyższa wynik na 85:82. Wcześniej bowiem kolejną indywidualną akcją popisał się „Trepi”. Od tej pory zaczyna się już seria fauli i mecz rozstrzyga się na linii rzutów wolnych. Gdy Sportowiec prowadzi 87:84 boisko opuszcza Briegmann wydaje się, że goście nie mają już atutów by przeciągnąć szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Mimo, że osobiste wykorzystujemy tylko w połowie to jednak dominacja deski pozwala spokojnie kontrolować grę. Kiedy piąte przewinienie łapie najlepszy tego dnia na parkiecie Saran publiczność zrywa się by pożegnać i podziękować mu za cały jego wkład w grę zespołu. Zastępuje go Mrówczyński, który niedługo później ustala wynik końcowy 92:86.

Wyróżniamy
Trudno po takim meczu wyróżnić konkretnych zawodników bo zasługuje na to cały zespół ale jednak:

Michał Saran: charyzmatyczny skrzydłowy pożegnał się dziś z drużyną. Trzeci strzelec ligi po raz kolejny stanął na wysokości zadania, znów na dobrej skuteczności i waleczny jak zwykle poprowadził zespół do zwycięstwa. Dla tych, którzy nazywali go „gwiazdorem” i „pajacem” kilka liczb: 21 punktów, 8 zbiórek, 5 przechwytów i 3 bloki. Trudno wyobrazić sobie drużynę bez Michała. Wielkie dzięki za wszystko co zrobiłeś dla zespołu, z którym byłeś zawsze. Powodzenia w Wałbrzychu i do zobaczenia w Polonii w lutym.

Tomasz Czajkowski: środkowy pokazał dziś, że lukę po „Kuce” można załatać. 14 punktów i 16 zbiórek to wyczyn imponujący. Kompletna dominacja deski i dobra postawa przez całe spotkanie.

Artur Mrówczyński: gdy pojawiał się wcześniej na parkiecie był jakby zagubiony. Nieźle pokazywał się w obronie, ale bez fajerwerków i kibice nie widzieli w nim dobrego zmiennika dla Piotrka Trepki. Dziś pokazał, że nie jest w drużynie przypadkiem. Żelazne nerwy w końcówce, świetna obrona i kilka ważnych indywidualnych akcji. Liczymy na więcej takich spotkań.

Sportowiec Częstochowa – Resovia Rzeszów 92:86 (29:26; 10:22; 15:20; 25:11; d13:7)

Punkty dla Sportowca:
Saran 21(1×3), Trepka 14(1), Czajkowski 14, Szymański 12(1), Nogalski 12 – Mrówczyński 15(1), Sośniak 4, Szynkiel 0.

Punkty dla Resovii:
Briegmann 30(2), Wójcik 19(3), Rajkowski 6, Pacocha 2, Szczepaniak 0 – Dubiel 12, Szpyrka 10(1), Biela 5, Szczytyński 2.

Grali nasi

Spójnia – Górnik 67:79
Kukuczka: 15 pkt. 7 zb.

Basket – Sportino 70:67
Milewski: 5 pkt.
Piński 9 pkt.

Siarka – Tarnovia 96:89
Lewandowski: 4 pkt.

Zastal – Znicz 63:72
Ecka: 9 pkt. 7 zb. 6 as.

Politechnika – Stal 97:94
Surówka: 26 pkt. 6 zb. 8 as.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *