Każdy kto był dziś na meczu Sportowca z Górnikiem na długo zapamięta ten pojedynek. Nie zabrakło w nim bowiem niczego, były efektowne bloki i wsady, wszystkie rodzaje fauli, emocje i niestety także kontrowersyjne decyzje. Mimo wszystko najważniejsze jest to, że skazywany na pożarcie Sportowiec Częstochowa pokonał wicelidera 81:80.
zdjęcia z meczu>>TUTAJ<<
W ostatniej chwili okazało się, że w barwach Górnika nie zagra dziś Rafał Glapiński, który skręcił nogę w kostce. Okazało się jednak, że w drużynie gospodarzy zagra Sławek Klocek, ale zabraknie Łukasza Bąka, który siedział na ławce i wraz z Darkiem Szynkielem pełnili rolę figurantów w protokole zawodów. Na meczu zjawiła się natomiast liczna grupa kibiców z Wałbrzycha, którzy tak jak przed rokiem pokazali się z bardzo dobrej strony i swoim dopingiem opanowali Polonię.
W takiej sytuacji Górnik rozpoczął w składzie z dobrze znanymi w Częstochowie Michałem Saranem i Wojtkiem Kukuczką, a także z Marcinem Kowalski, Sławomirem Nowakiem oraz Błażej Nowicki. Sportowiec natomiast wyszedł na mecz w składzie: Sośniak, Nogalski, Szymański, Czajkowski i pierwszy raz od dawna Piotrek Trepka. Po pierwszych dwóch minutach wynik wciąż był bezpunktowy i dopiero Nowicki wsadem otworzył wynik spotkania. Nikt jednak nie przypuszczał, że to będzie jedna z niewielu udanych akcji wałbrzyszan w tej kwarcie. Punkty Szymańskiego, a przede wszystkim Nogalskiego sprawiły, że Sportowiec uciekał rywalom i gdy w połowie kwarty było 10:4 trener Radosław Czerniak poprosił o czas. Bezradność jego drużyny ujawniała się także w walce na desce gdzie nie było mocnych na Czajkowskiego. Górnik nie zdołał się już jednak pozbierać w tej kwarcie i dopiero przy stanie 15:4 przewaga gospodarzy przestała się powiększać. Wicelider jednak otrzymał wstępną lekcję pokory i po 10 minutach, przegrywając 18:8, Górnik musiał się wziąć do gry jeżeli chciał wywieźć z Częstochowy punkty.
Rozumiał to także trener Czerniak, który zastąpił fatalnie dziś grającego Kowalskiego i powierzył rozgrywanie kapitanowi zespołu Marcinowi Stokłosie. Ten był tego dnia jednym z najmocniejszych punktów swojej drużyny. Jego dobre rozgrywanie i postawa na zbiórce oraz liczna seria bloków jego podkoszowych kolegów sprawiły, że Górnik zbliżył się na 5 punktów. Po przerwie na żądanie podopieczni Arkadiusza Urbańczyka wrócili do gry i prowadzili już 25:16 by jednak przez następną minutę dać grać już tylko rywalom. Świetna postawa Nowickiego zaowocowała zupełnym zniwelowaniem strat, a do remisu doprowadził „Sari” zdobywając swoje pierwsze punkty w dzisiejszym meczu. Górnikowi nie udało się jednak pójść za ciosem i objąć prowadzenia. Po wyrównanej grze w końcówce pierwszej połowy Częstochowianie prowadzili, ale z 10 punktów zostały już tylko 2.
Po przerwie syndrom III kwarty Sportowca. Już na początku Górnik objął prowadzenie, którego do końca tej części meczu nie oddał. Brylował w tej kwarcie Saran, który pokazał kilka wsadów potwierdzających wybór go do Meczu Gwiazd. Trzeba jednak zaznaczyć, że niemożliwe byłoby to bez Marcina Stokłosy. Obaj panowie odbierali naszym zawodnikom piłkę i wyprowadzali swobodne kontry. Sam Stokłosa także dołożył kilka oczek do stanu punktowego swojej drużyny i przy wsparciu Noiwckiego i Józefowicza Górnik mógł spokojnie liczyć, że ten mecz skończy się dla nich pomyślnie. Sytuacja Sportowca byłaby znacznie gorsza gdyby wreszcie w kosz nie wstrzelił się Czajkowski. Zawodnik ostatnio raził nieskutecznymi trójkami, a w tej kwarcie trafił dwie pod rząd i ogólnie zdobył 9 punktów przy 17 całej drużyny. Wynik 50:57 przed ostatnią kwartą nie skreślał częstochowian, ale nasi koszykarze musieli zacząć w końcu trafiać, bo już dawno nie widzieliśmy, aż tak nieskutecznych graczy Sportowca przy rzutach za 2 punkty.
Ostatnia kwarta zaczęła się jednak idealnie. Przechwyt Mrówczyńskiego i kontra „Nogala” zakończona wsadem to było to czego nasi potrzebowali. Po tej sytuacji dodatkowo przewinieniem technicznym ukarany został Stokłosa i przewaga Górnika w momencie stopniała do kilku punktów. Takie kontry okazały się idealnym sposobem na Górnik. Do wymienionego duetu dołączył jeszcze dobrze broniący Sławek Klocek i Sportowiec doprowadził do remisu na 6 minut do końca spotkania. Wtedy jednak do swoich zawodników przemówił trener Górnika i to przyniosło efekty.Rywale uciekli na 5 punktów i spokojnie utrzymywali taką przewagę prawie do końca. Gdy przy stanie 68:75 i na 45 sekund do końca meczu Arkadiusz Urbańczyk wziął czas wydawało się, że nic już nie jest w stanie zmienić. To co wydarzyło się w końcówce przerosło chyba oczekiwania wszystkich kibiców. O faul techniczny swoją krytyką poprosił się „Kuka” i naszym koszykarzom udało się zbliżyć na 3 punkty. Na tym jednak chwilowo się skończyło. Na 7 sekund do końca Górnik prowadził 75:80 i gdyby ktoś stawiał w tym momencie swoje pieniądze na wygraną Sportowca musiałby być albo szaleńcem albo jasnowidzem. Wtedy jednak zdarzyła się seria zdarzeń, która wyprowadziła z równowagi trenerów, zawodników i kibiców z Wałbrzycha. Marcin Kowalski będzie bardzo źle wspominał dzisiejsze spotkanie. To właśnie ten zawodnik sfaulował Artura Mrówczyńskiego w dość ostry sposób i sędziowie uznali to za przewinienie niesportowe. „Mrówa” zdobył 2 punkty, ale zostały jeszcze 3 do odrobienia. Wtedy Piotrek Trepka zagrał do Nogalskiego, a ten trafił. Przez cały mecz odbiegał od normalnej formy strzeleckiej, ale ten najważniejszy rzut trafił. To jednak nie wszystko. Sędziowie odgwizdali w momencie rzutu faul Michała Sarana na „Trepim”. Był to jedyny faul „Sariego” w tym dniu, ale dziewiąty drużyny. Sędziowie zaliczyli rzut „Nogala”, a po krótkiej naradzie przyznali jeszcze 2 rzuty dla Trepki. Wtedy zapanował chaos, a Błażej Nowicki musiał powstrzymywać rozwścieczonego trenera Czerniaka. Na nic zdały się skargi i protesty. Część sztabu (w tym sam trener) i zawodników opuściła w ramach protestu ławkę. Jednak po chwili już w komplecie wszyscy czekali na rozwój wydarzeń. Wynik był bowiem remisowy, a do końca pozostawały jeszcze 4 sekundy. Trepka nie trafił pierwszego rzutu, ale drugim dał prowadzenie i jak się okazało zwycięstwo swojej drużynie.
Liczba dnia: 92 tyle dni czekaliśmy by zobaczyć zwycięstwo Sportowca w Hali Polonia.
Graczem meczu oczywiście jest Tomek Nogalski i to nie podlega żadnej wątpliwości, ale wyróżnić należy Michała Sarana. „Sari” wrócił i pokazał krytykom, że należy mu się miejsce w Meczu Gwiazd i że w koszykówkę grać potrafi na wysokim poziomie. Wrócił dziś by wreszcie w Hali Polonia jego imię skandowano tak jak sobie wielokrotnie na to zasłużył. Szkoda tylko, że musiał przyjechać tu z Górnikiem Wałbrzych i kibicami swojego nowego klubu. Niestety od częstochowskich „kibiców” mógł jedynie dostać internetową listę zawodników potencjalnie lepszych oraz trochę niewyszukanych inwektyw w podzięce za charytatywną grę i serce zostawione na boisku.
Sportowiec Częstochowa – Górnik Wałbrzych 81:80 (18:8; 15:23; 17:26; 31:23)
Punkty dla Sportowca:
Nogalski 23(3×3), Czajkowski 16(2), Szymański 15(1), Sośniak 7(1), Trepka 4(1) – Mrówczyński 16(2), Klocek 0, Jankowski 0.
Punkty dla Górnika:
Saran 14(1), Nowicki 13, Nowak 8, Kukuczka 4, Kowalski 2 – Stokłosa 19(3), Salamonik 12, Józefowicz 8(1).
W I lidze:
Politechnika – Tarnovia 88:86 (Surówka 24)
Znicz – Spójnia 81:64 (Ecka 8)
Zastal – Sportino 46:62
Siarka – Resovia 84:87 (Szczytyński 7)
Sokół – Stal 74:93
Basket – Start 83:76 (Milewski 17)