Teksty Sławka Drabika

Jako zapowiedź nadchodzącego sezonu, przedstawiamy państwu artykuł Pawła Mielczarka z Gazety Częstochowskiej w którym autor zebrał najzabawniejsze wypowiedzi ulubieńca częstochowskiej publiczności…

Wygrzebałem kultowe wypowiedzi Sławka. Pochodzą one z wielu źródeł m.in.: Telewizje: Canal+, Polsat, TV Publiczna; Wydawnictwa: Gazeta Częstochowska, Gazeta Wyborcza, Życie Częstochowy, Dziennik Zachodni, Tygodnik Żużlowy, Taśma w Górę, a także najlepsze internetowe portale sportowe. Wiele tekstów dotarło do mnie drogą mailową, bez zamieszczania danych o autorach, dlatego proszę o informację dotyczące ich źródeł w celu zamieszczenia nazw wydawnictw z których pochodzą.

Dziennikarz: Panie Sławku, czemu tak często słyszy się o sprawach alkoholowych, których pan jest głównym bohaterem?
Sławek: A, bo może jakiś sponsor od wina się zakręci…

Dziennikarz: Czy będzie pan atakował GP?
Sławek: No pewnie, GP a potem tytuł! Nie ma pierdzenia w kijek.

– O torze w Lublanie wiem tylko tyle, że jest tak przyczepny, iż wystają tylko kaski zawodników – powiedział Drabik przed półfinałem kontynentalnym IMŚ w 1999 roku.

Mecz ligowy Toruń – Wrocław. Ekipa toruńska w trakcie meczu zgłosiła zastrzeżenia do przepustowości wrocławskich maszyn. Sędzia sprawdził motocykle Drabika i Miśkowiaka, ale nic nieregulaminowego w nich nie znalazł. – Chyba niepotrzebnie w wywiadzie telewizyjnym powiedziałem, że jeżdżę na „850” – skomentował zajście z swoim stylu Sławomir Drabik.

Dziennikarz: Niestety kontuzja nie pozwoliła Ci na start ale jesteś w parkingu i pomagasz swojej drużynie.
Sławek: E tam pomagam, raczej przeszkadzam przeciwnikom, przebijam opony i takie tam.

Wypowiedź znajdującego się w szpitalu Sławka Drabika po karambolu w kwalifikacjach do IMS, kiedy nabawił się kontuzji kręgosłupa
Dziennikarz: Jak się pan czuje?
Sławek: Jest fajnie, dużo mnie tu szprycują.

Kiedyś po zawodach w których udało Mu się nieźle pojechać: Przyjechałem tu zająć szesnaste miejsce, to przypadek, że byłem drugi.

W przełożonych zawodach nie wystartował Sławek Drabik. Zapytany przez dziennikarza czemu nie wystartował? – odpowiedział: Byłem pewny ze zawody się nie odbędą.

Upalny dzień finału IMP (nie pamiętam który rok) dziennikarka relacjonującej zawody telewizji: Panie Sławku, można powiedzieć, że jest Pan czarnym koniem zawodów…
Sławek: Jest za gorąco, żeby być czarnym.

Wypowiedź Sławka nie wiadomo dla kogo i kiedy: W niektórych klubach na widok mistrza świata sikano po nogach. Kolacje, bankiety, cuda na kiju. Najchętniej wynajęli by mu murzynów, żeby go wachlowali.

Dziennikarz: Jak wygląda życie żużlowca?
Sławek: Zawody, ostro w beret, zawody, ostro w beret…

Dziennikarz: Jaki typujesz wynik?
Sławek: Tradycyjnie piłkarski. 3:1.
W innej wersji – Włókniarz wygra w karnych.

Wspomnienie karambolu w Czechach w wersji „Drabola”: No, kupa była konkretna. Ale taką mam robotę, a nie inną. Moment nieuwagi i po zabawie. Nic nie mogłem poradzić. To tak, jakbyś stał na światłach nowym mercedesem, a tu ktoś nagle wali cię w dupę Syreną Bosto, a na łeb spada ci cylinder…Teraz mi do śmiechu, ale wtedy nie było.

Sławek nie zgadzając się z decyzją arbitra dotyczącą interpretacji zajścia na torze stwierdził dla TV: Nie wiem co robił sędzia, może kanapki jadł.

Kiedyś dosyć już dawno, gdy Polacy rzadko jeszcze wygrywali z obcokrajowcami (zwłaszcza z Hansem Nielsenem). Sławek przez 3 okrążenia jechał właśnie przed Nielsenem, ale przegrał. Zaraz po biegu podchodzi do niego jakiś gość z telewizji i przez dobrą minutę roztrząsa całą sytuacje , wreszcie pada pytanie
– … i co się stało że Pan przegrał???
– Szybszy był!

Drabik o pobycie w Cetniewie na obozie kondycyjnym: W pokoju byłem z „Walachem” i Jordanem. W porządku było, nie narzekam. Wkupnego nie potrzebowałem. Zresztą byliśmy zajęci robotą. W pierwszy dzień po przyjeździe mieliśmy trening. Od razu w dupę, żeby nie chodzić po barach.

Dziennikarz: „Slammer” jak pojedziesz w tym biegu ?
Sławek: Standardowo najpierw prosto a potem trochę w lewo

Dziennikarz: Dochodzą słuchy, że będziesz jeździł w Łodzi
Sławek: A tak, słyszałem… w łodzi podwodnej.

Po wygranym finale IMP w 1996 roku Drabik zapytany o to jak zamierza świętować swój sukces odpowiada mniej więcej tak: Wypije 5 piw, chociaż nie! Punktów było 15 to i piw będzie 15

Dziennikarz: Jakie tory sprawiają Ci najwięcej trudności?
Sławek: Kwadratowe.

Przed jedną z rund GP poproszono Drabika o wskazanie kandydata do przydzielenia „dzikiej karty”. Oto co odpowiedział: Wskazałbym na Matysiaka, z nim było by najlepsze show. Raz w lidze gościu wyjechał do biegu bez plastronu. Pamiętam, że kiedyś jeździliśmy w Tarnowie, a on pod taśmą pojawił się bez kasku. Cofnął go kierownik startu. Na pewno Matysiaka będzie brakować w GP we Wrocławiu.

Po finale IMP w 1996, rozradowany „Słammer” rzekł: Czy ja jestem Mistrzem Polski? Jeszcze do mnie nie dotarło, cieszę się bardzo, dedykuję tym, którzy mnie skazali, na zagładę, na radiowozy, na wszystko. Dla nich…”

Dziennikarz: Sławku, a freestyle ala Travis Pastrana uprawiasz?”
Sławek: A jak!, tylko ostatnio zapomniałem do basenu gąbek załadować i był dzwon na plecy.

Dziennikarz: Co się dzisiaj działo? Chyba nie zaliczy pan tego występu do udanych?
Sławek: A bo wczoraj przeszarżowaliśmy z chłopakami (i klepnął się w szyje)
W podobnej sytuacji Sławek odpowiedział kiedyś: „Za dużo whiskey”

Dziennikarz: Sławek, co jest przyczyną tego, że jesteś w takiej wyśmienitej formie?
Sławek: No cóż, zmieniłem łychę zwykła na dwunastoletnią.

Wypowiedz Drabika po finale IMP 2003: Mój dzisiejszy występ był do dupy. Początek zupełnie nieudany, zmieniłem furmankę i było juz trochę lepiej. Ale generalnie totalna wpadka.

Dziennikarz: Jeśli nie żużel to co? Jak myślisz, czym byś się zajmował?
Sławek: Pewnie zbieraniem butelek.

Dziennikarz: Jaki według Ciebie powinien być idealny żużlowiec?
Sławek: Powinien być waleczny jak Robert Przygódzki i mieć technikę jazdy jak Tomasz Purgal (śmiech).

Dziennikarz: We Wrocławiu sprzęt przygotowywała Ci babcia, czy coś się zmieniło w tym temacie?
-Sławek: Babcia się trochę roztyła i teraz jest poważny problem, bo nie mieści się w warsztacie…

Wypowiedz Sławka po przegranym meczu Atlasu Wrocław w Tarnowie: Stopy zawiodły, nie ma co komentować, wielka porażka. Gorzej już chyba nie może być…

Dziennikarz: Jaka recepta na tak dobry wynik??
Sławek: Wsiadam i odjeżdżam.

Drabik zapytany jak chodzą motory, odpowiedział plując w mikrofon: brrrrrr brym brym bryyyyyyymmmm.

Sławomir Drabik na pytanie redaktora „Dlaczego Ryan dziś tak słabo jeździł?” odpowiedział następująco: Nie wiem. Właśnie!, spytam się go pod prysznicem.

– Śnieg, minus dwadzieścia stopni, po prostu ekstremalne warunki i jedziemy – odpowiedział Sławomir Drabik na pytanie „Czym można zaskoczyć Polonię Bydgoszcz?”

Dziennikarz: Z jakimi nadziejami jedzie Pan na półfinał IMS do Lonigo??
Sławek: Z żadnymi, jadę sobie tak pojeździć, pościgać się.

Drabik na pytanie, Jaka jest najlepsza impreza według dwukrotnego indywidualnego mistrza Polski? – odpowiedział: Najlepsza impreza jest po wypiciu trzech litrów whisky na głowę.

Po jakiś zawodach, w których Sławkowi nie poszło najlepiej redaktor (nie pamiętam kto) zapytał Slammera: Panie Sławku! Co się stało? Czemu taka słaba postawa na torze”?
Na to Sławek: Wytrzeźwiałem!

Dziennikarz: Panie Sławku niedawno zmienił Pan stan cywilny jak zapatruje się Pańska małżonka na to wszystko
Sławek: Wie pan jak jadę to się rozglądam gdzie siedzi, ale jadę tak szybko że jej nie widzę.

Będzie zimno – odpowiedź Sławomira Drabika na pytanie odnośnie przybliżenia szczegółów Gali Lodowej, którą zawodnik organizował w Częstochowie.

Dziennikarz: Sławku, dlaczego wybrałeś w finałowym wyścigu pierwszy tor?
Sławek: Bo pierwszy tor jest najbliżej bandy

Dziennikarz: Jaka jest recepta na tak doskonałą jazdę na lodzie?
Sławek: Trzeba nie trzeźwieć.

Na pytanie „Czy ma dla was jeszcze jakieś znaczenie mecz z Rybnikiem?” zadane podczas czatu internetowego Sławek odpowiedział bardzo rozbudowanym zdaniem: „Ma”.

– Chrapał pierwszą noc, ale mu przestawili przegrodę i jest OK. Teraz mlaska przy jedzeniu. Pewnie mu lepiej smakuje – Sławomir Drabik o Jordanie Jurczyńskim, z którym dzieli pokój na zgrupowaniu Włókniarza w Cetniewie.

Spiker: Panie Sławku co Pan robi? (pyta grzebiącego przy sprzęcie Drabika)
Sławek: Reguluję hamulce…

Dziennikarz: Zawalił Pan Włókniarzowi mecz w Rzeszowie i od razu od drugiej kolejki na Pana miejsce w składzie wskoczył Ljung. Jest więc czego żałować?
Sławek: W Rzeszowie nie wymiatałem i pretensje mogę mieć tylko do siebie. Ale kurcze, mówi się trudno. Dałem ognia przy sprzęcie, pozmieniałem jakieś prądy, i wyszła z tego porażka. Nie sprawdziłem po prostu jednej części, która za późno do mnie trafiła. Myślałem, że w meczu wszystko będzie OK., ale nie było. Ale czy z tego powodu mam się teraz dołować? Dołować mogę się po kacu, a ja cały czas łoję trunki (śmiech).

Dziennikarz: Czy wystartuje Pan w meczu z Atlasem?
Sławek: Nie wiem, szanse jakieś mam, tak 50 na 50. Ale czy polecę z chłopakami do Wrocławia, nie mam pojęcia. Chciałbym, przynajmniej ludzie by się ze mnie pośmiali, jak dołuję (śmiech).

Dziennikarz: Co sądzisz o pomyśle, aby w polskich klubach mógł startować tylko jeden obcokrajowiec?
Sławek: Wolałbym się na ten temat nie wypowiadać, bo w tym roku najdalej byłem za granicą w Zielonej Górze.

Dziennikarz: Czy pamięta kiedy ostatnio zdobył szesnaście punktów w lidze?
Sławek: To musiało być zaraz po wyzwoleniu, wtedy tor w Zielonej Górze był jeszcze zaminowany.

Dziennikarz: Jakie są przyczyny rewelacyjnej formy?
Sławek: Nie przeżywam jeszcze drugiej młodości. Nastąpi to dopiero, kiedy będę miał 80 lat.

Dziennikarz: Czy podpisze Pan kontrakt z Wybrzeżem Gdańsk?
Sławek: Nie wiem, jak postawią mi rafinerię na podwórku, to podpiszę z nimi kontrakt.

Po półfinale IMP w 2006 roku Sławek powiedział: Zaje… występ, w życiu nie miałem lepszego, naprawdę. Przed ostatnim biegiem podszedłem do chłopaków żeby mnie puścili na stracie bo się zdołowałem.

Czatowicz: Zmieniłeś klub, ale opiekun twojego sprzętu nie zmienił się?
Sławek: Oczywiście, że nie. Babcia wie o co chodzi. Do sezonu jest przygotowana perfekt. Zakupiłem jej reformy oraz góralskie skarpety. Powinno być dobrze.

Czatowicz: Czym będzie babcia się opiekować? FIS czy Jap?
Sławek: Zmiana. W tym roku startuję na Junakach. Mam cztery składaki, ale gdybym się uparł, jeszcze dwa mógłbym złożyć. Na strychu jeszcze trochę części mam. Przy pomocy babci ze sprzętem nie powinno być problemów.

Czatowicz: Czy Piła ma wobec Pana zaległości?
Sławek: Tak. Na auto wystarczy – Syrenę Bosto.

Czatowicz: Z jakim klubem do tej pory najlepiej układała Ci się współpraca?
Sławek: Z Częstochową, Koreą Południową i Afryką

Czatowicz: Dlaczego zdecydował się Pan na starty w Opolu?
Sławek: Bo tu jest festiwal.

PAWEŁ MIELCZAREK
ckmfoto.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *