BOT Skra Bełchatów została pierwszym finalistą rozgrywek Polskiej Ligi Siatkówki. W trzecim spotkaniu półfinałowym Bełchatowianie pokonali AZS Częstochowę 3:2.
Mecz wygranym kontratakiem rozpoczął Brook Billings. W kolejnych akcjach naprzemiennie punkty zdobywały oby dwie drużyny. Pierwsza przerwa techniczna to jednopunktowe prowadzenie Akademików (8-7). Chwilę po przerwie bełchatowianom udało się uzyskać dwupunktową przewagę (8-10), głownie za sprawą dobrej postawy na siatce Radosława Wnuka. I nie oddali jej do drugiej przerwy technicznej (14-16). Jednak po ataku Billingsa oraz pomyłce Wnuka częstochowianie stratę odrobili. Remisowy rezultat utrzymywał się do wyniku 22-22. Wtedy to w polu serwisowym pojawił się Andrzej Stelmach. Pierwszą swoją zagrywkę posłał prosto w boisko Skry, drugą ułatwił wyprowadzenie skutecznego kontrataku swoim kolegom z drużyny, co dało piłkę setową dla gospodarzy. W ostatniej akcji blokiem powstrzymany został Piotr Gruszka i set pierwszy padł łupem Wkręt-met Domex AZS (25-22).
Partia druga rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, od ataku Billingsa. Chwilę później na tablicy wyników widniał już rezultat 4-0. A głównym „sprawcą” takiego wyniku był Marcin Wika, który swoimi zagrywkami mocno „namieszał” w szykach bełchatowskich. Wysokie prowadzenie AZS-u utrzymywało się już do końca partii. W tym czasie pierwszoplanową postacią był Wika, który nie tylko skutecznie zagrywał, atakował, ale także dwukrotnie powstrzymał pojedynczym blokiem Mariusza Wlazłego. Marcina dzielnie wspomagał Krzysztof Gierczyński, który mocnym atakiem zakończył drugiego seta 25-19.
Trzecia odsłona meczu rozpoczęła się od gry punkt za punkt. Na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktowym prowadzeniem zeszli siatkarze Skry, po potrójnym bloku na Wice (7-8). Częstochowianie prezentowali bardzo dużą wolę walki, co przy stanie 9-9 pokazał Marcin Wika, przebijając piłkę na drugą stronę siatki sposobem górnym, leżąc na końcowej linii boiska. Natomiast podopieczni Daniele Castelaniego skrzętnie wykorzystywali każde potknięcie gospodarzy. Prym wiódł, ponownie Radek Wnuk oraz wprowadzony w drugim secie Daniel Lewis. Druga przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu Akademików 16-15. Tą przewagę udało im się nawet powiększyć (21-19), jednak dobra postawa Wlazłego sprawiła, że partię trzecią zwyciężyli goście 23-25.
Porażka w trzecim secie podrażniła podopiecznych Radosława Panasa. Widać to było w ich grze od początku czwartej odsłony meczu. Skutecznie na środku siatki prezentował się Phill Eatherton, słabiej natomiast Piotr Gruszka. Zaowocowało to tym, iż popularnego „Gruchę” zastąpił Krzysztof Stelmach. Jednak częstochowianie pewnie dążyli do zwycięstwa w tym secie i w całym spotkaniu. Doprowadzili do czteropunktowej przewagi (16-12). W ataku nie zawodził Gierczyński oraz Wika. Złożyło się to na zwiększenie prowadzenia to sześciu punktów (18-12). Przy takim wyniku niemal wszyscy w hali Polonia wierzyli, że druga w bieżącym sezonie porażka Skry Bełchatów stanie się faktem. Pomyśleli tak wszyscy oprócz bełchatowskich zawodników. Pięć akcji z rzędu powtórzył Mariusz Wlazły, w ataku z „krótkiej” pomylił się Piotr Nowakowski, wprowadzony nieco wcześniej w miejsce Bartosza Gawryszewskiego i z przewagi Akademików nie zostało nic. Nie pomógł już Paweł Woicki, który zastąpił Stelmacha. Mimo, iż częstochowianie mieli jeszcze piłkę meczową w górze to nie wytrzymali ciśnienia i dwukrotnie posłali piłkę bez bloku w aut. Jako pierwszy pomylił się Billings, chwilę później błąd ten powtórzył Gierczyński (24-26).
Tak więc o wyniku spotkania musiał przesądzić tie- break. A w nim ekipa z Bełchatowa niesiona zwycięstwem z poprzedniego seta uzyskała kilku punktową przewagę (2:6). Wtedy to na boisku pojawili się: Adrian Patucha i Paweł Woicki. Swoją grą nieco ożywili zespół z Częstochowy. Udało im się nawet zmniejszyć stratę do Skry do jednego „oczka” (7-8). Po zmianie stron wyszli nawet na dwupunktowe prowadzenie, ponownie za sprawą Marcina Wiki, który posłał dwa asy serwisowe na drugą stronę siatki. Wydawać się mogło, że tak grających Akademików nic, ani nikt nie jest w stanie powstrzymać. Otóż uczynili to własnymi rękoma. W dwóch ostatnich akcjach dość wyraźnie w ataku pomylił się Brook Billings i siatkarze Skry mogli cieszyć się z awansu do finału Polskiej Ligi Siatkówki. Po raz kolejny udowodnili, że ich siłą jest zespołowość i walka do końcowego gwizdka.
Wyróżnienie najbardziej wartościowego zawodnika w tym spotkaniu trafiło w ręce przyjmującego AZS-u Częstochowa- Marcina Wiki.
Wkręt-met Domex AZS Częstochowa – BOT Skra Bełchatów 2:3 (25-22, 25-19, 23-25, 24-26, 13-15)
Bełchatów: Dobrowolski, Wlazły, Gruszka, K. Stelmach, Heikkinen, Wnuk, Iganaczak (libero) oraz Neroj, Maciejewicz, Lewis. Trener: Daniel Castelani, Jacek Nawrocki.
Częstochowa: A. Stelmach, Billings, Gierczyński, Wika, Gawryszewski, Eatherton, Gacek (libero) oraz Woicki, Patucha, Żuk, Nowakowski. Trener Radosław Panas.
Stan rywalizacji w półfinale PLS
BOT Skra Bełchatów – Wkręt-met Domex AZS Częstochowa 3:0 (awans Skry Bełchatów)