Kolejna, trzecia już z rzędu, porażka Rakowa mocno zaniepokoiła kibiców klubu. Nasi piłkarze, mimo, że mogli już w pierwsze 30 minut rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść przegrali z Gawinem 2:1. Pozwoliło to klubom z Królewskiej Woli i Kluczborka zrównać się z Rakowem punktami.
Zebrani przy Limanowskiego kibice liczyli, że Raków wreszcie się przełamie i zdobędzie 3 punkty, tym cenniejsze, że kosztem wicelidera. Początek meczu też na to wskazywał. Już w 5. minucie gry do świetnego podania Skwary wyszedł Bański i skierował piłkę do siatki. Oklaski szybko zamieniły się jednak w gwizdy i wyzwiska pod adresem liniowego, który zasygnalizował spalonego. Ta sytuacja nie zapowiadała jednak, że sędzia z Płocka będzie regularnie podnosić chorągiewkę, czasem chyba tylko po to by się trochę rozgrzać. Szansę do kolejnej interwencji liniowemu dostarczył znów Piotr Bański, który po raz kolejny uprzedził obrońców i pokonał Adriana Masarczyka. Tym razem jednak sędziowie znów anulowali bramkę, stając się tym samym głównym wrogiem półtoratysięcznej widowni zebranej na meczu. Skoro sędziowie nie pozwalali zdobyć gola w ten sposób to trzeba było inaczej. Tym razem w głównej roli wystąpił dotychczasowy reżyser Grzegorz Skwara. Doświadczony pomocnik technicznym strzałem zaskoczył Masarczyka, ale piłka zamiast w bramce Gawinu wylądowała na poprzeczce. Odnieść można było wrażenie, że tylko cud mógł sprawić by Raków ten mecz przegrał. Zarówno atak jak i obrona prezentowały się jak przed miesiącem kiedy to Raków nie miał sobie równych. Niestety takiej koncentracji starczyło tylko na 30 minut gry. Gawinowi wystarczyło bowiem jedno chwilowe rozkojarzenie obrońców. W polu karnym najprzytomniej zachował się Krzysztof Janus, który pokonał Grzegorza Cyrulińskiego uciszając stadion tak, że przez moment słychać było jedynie radość przyjezdnych piłkarzy. Gospodarze od razu rzucili się do odrabiania strat, ale nie potrafili już pokonać bramkarza z Królewskiej Woli.
Trener Olbiński musiał poukładać w przerwie swój zespół jak najlepiej, by 3 punkty zostały w Częstochowie. Na boisku w miejsce Jankowskiego pojawił się Sebastian Pluta, który miał dodać świeżości grze Rakowa. To jednak nie on, a niezawodny w tym roku Maksymilian Rogalski , świetnie zaczął drugą połowę. W 49. minucie podszedł do ustawionej kilka metrów przed polem karnym piłki i pewnym strzałem przy słupku dał miejscowym wyrównanie. W tym momencie wydawać się mogło, że Raków niesiony tym golem zdobędzie komplet punktów. Niestety akcje Rakowa nie miały błysku, a większość z nich była tłumiona w zarodku przez liniowego. Co dziwne po zmianie stron to drugi sędzia zaczął używać chorągiewki, podczas gdy ten, który został na swojej połowie nie zasygnalizował już głównemu niczego. Pozostał niewzruszony nawet gdy piłkarz gości uniósł kolano tak wysoko, że trafił nim w twarz jednego z naszych piłkarzy. W tej sytuacji obyło się jednak bez kartek, może decyzje byłaby inna gdyby liniowy raczył powiedzieć sędziemu głównemu o zajściu, gdyż pan Paweł Passon nie mógł widzieć tego dokładnie. Nie można jednak całej winy zwalać na arbitrów. Piłkarze Rakowa grali coraz gorzej z biegiem czasu. Techniczne zagrania Skwary były nie dokładne i często dawały rywalom okazje do kontrataków. Postawa naszych obrońców również nie zachwycała, zwłaszcza że na obronę cofnąć musieli się Lenartowski, w miejsce Jankowskiego, a także Bański umożliwiając tym samym szansę do gry z przodu Rogalskiemu. Trener Olbiński powinien zresztą przemyśleć czy czasem nie ma z tego zawodnika większego pożytku gdy gra jako skrzydłowy, niż jako boczny obrońca. W 70.minucie jednen z kontrataków gości przyniósł rezultat. Tym razem Cyrulińskiego pokonał Flejterski i Gawin oszalał. 3 punkty znów były bliżej Królewskiej Woli. Do końca gości próbowali już atakować dość rzadko. Skupiając się głównie na obronie. Jednak żaden z piłkarzy Rakowa nie znalazł już sposobu na Masarczyka, który jednak raz przy strzale Rogalskiego popisał się świetną interwencją. Wielu już widziało piłkę w siatce, ale ta wyszła jednak na róg, który tak jak kilka poprzednich nie stanowił realnego zagrożenia dla rywali. Raków zaczął mecz świetnie, a skończył fatalnie. To już ostatni dzwonek dla drużyny Olbińskiego bowiem w tabeli robi się bardzo gęsto, a rywale nie będą za darmo oddawali punktów. Teraz pora na wyjazd do Żywca i starcie z beniaminkiem. Za 2 tygodnie do Częstochowy przyjedzie inny beniaminek, MKS Kluczbork, który wczoraj wygrał w Świebodzinie i również ma na swoim koncie 22 punkty.
Raków Częstochowa – Gawin Królewska Wola 1:2 (0:1)
(Rogalski 49′ – Janus 34′, Flejterski 70′)
Skład Rakowa:
Cyruliński – Rogalski, Jankowski (46. S. Pluta), Trepka, Ojczyk – Lenartowski, Bielecki (87. Nocoń), Skwara, Przybylski, Bański (81. Lesik) – Sołtysik (84. Witczyk)
Skład Gawinu:
Masarczyk – Piwowar, Koziara, Stawowy – Wiśniewski, Flejterski, Dorobek, Janus, Woźniak (64. Mazurek) – Burski, Piątkowski (84. Szczęsny)
składy za: www.rakow.com.pl