Zawodnik Adrenaliny Fight Częstochowa Krzysztof Kułak świetnie spisał się na wczorajszej Konfrontacji Sztuk Walki. Częstochowianin przegrał dopiero w finale z Olexiym Oliynykiem. Na gali zaprezentował się także trener klubu Wydra Gym, Łukasz Woś
Krzysztof Kułak walczył już w pierwszej walce wieczoru. Jego rywalem w ćwierćfinale był Ishkhan Zaharyan, który nie stanowił poważnego zagrożenia dla Kułaka. Trener częstochowskiej Adrenaliny pewnie wygrał walkę w I rundzie poprzez duszenie. W drugim ćwierćfinale walczyli Jan Błachowicz i Andre Fyeet. Holender okazał się znacznie lepszym zawodnikiem niż jego brat, który walczył na wcześniejszej KSW. Fyeet niespodziewanie wygrał w pierwszej rundzie i to on miał być rywalem półfinałowym Kułaka.
Pierwszego zawodnika drugiego półfinału wyłonił morderczy pojedynek debiutanta Karola Bedorfa z Francuzem Francisem Carmontem. Bedorf pokazał się z bardzo dobrej strony i decyzją sędziów po dogrywce pokonał faworyzowanego rywala. Francuz nie zgadzał się z tą decyzją, ale znaczny wpływ na nią miała pasywna walka wycieńczonego Carmonta, który starał się przetrwać do końca w dominującej pozycji. W ostatnim ćwierćfinale niespodziewanie zobaczyliśmy kolejnego wojownika prowadzącego klub w Częstochowie. Doświadczony kick-boxer w ostatniej chwili zgodził się zastąpić kontuzjowanego Słowaka, Jana Antoske. Niewiele brakło aby ta walka nie doszła do skutku. Wychodząc do ringu potężnej postury Woś uderzył głową o telebim i poważnie rozciął czoło. Sztab zawodnika robił wszystko by doprowadzić go do walki i po dłuższej chwili to się udało. Nie ma co jednak ukrywać, że to znacznie obniżyło szanse kick-boxera w walce z doświadczonym Oliynikiem. Mimo wszystko Woś pokazał się z dobrej strony i pokazał, że gdyby nie rozcięcie, które szybko otworzyło się w trakcie walki byłby wymagającym rywalem dla Ukraińca, ale w tej sytuacji nie zdołał nawet zmęczyć rywala przed kolejnymi walkami.
W I półfinale obejrzeliśmy świetne starcie Kułaka z Fyeetem. Niesamowicie silny Holender dominował początkowo w parterze, ale wywodzący się z jiu-jitsu Kułak przetrwał ataki rywala i dotrwał do końca rundy, którą zdecydowanie należy zapisać na konto Holendra. W II rundzie Kułak już dominował opierając się sile rywala i o zwycięstwie miała przesądzić dogrywka. W tej mimo słabego początku i zamroczenia po jednym z ciosów zawodnik i trener Adrenaliny po obaleniu przyduszaniem zmusił Fyeeta do poddania walki i w ten sposób Kułak stał się pierwszym finalistą 8.KSW. W drugim półfinale Karol Bedorf zmierzył się z Oliynikiem. Doświadczony Ukrainiec wykorzystał błąd Bedorfa i w I rundzie rozstrzygnął pojedynek na swoją korzyść.
Finał zapowiadał się więc na ciekawą walkę w parterze. Kibice zebrani na warszawskim Torwarze liczyli na zwycięstwo Polaka, dla którego był to już trzeci start w KSW. Niestety pochodzący z Bytomia Kułak mimo korzystnej pozycji, przy której wydawało się, że rozstrzygnie walkę na swoją korzyść dał się objąć rywalowi i duszony przegrał bój o zwycięstwo. Wygrał spokój i opanowanie rywala, który jednam miał znacznie krótszą drogę do finału. Mimo wszystko trzeba przyznać, że wygrana się Oliynikowi należała.
W dodatkowych walkach nie obyło się bez emocji. W świetnym stylu wygrał Czeczen Mamed Khalidov, który potwierdził swoje niesamowite umiejętności. Najwięcej emocji wzbudziła walka Łukasza Jurkowskiego z Moise Rimbon. Francuz wydawał się lepszy w walce, która toczyła się w stójce i sędziowie powinni byli zdecydować się na dogrywkę bądź zwycięstwo Francuza. Werdykt dający wygraną „Jurasowi” nie przypadł do gustu nie tylko ekipie Rimbona, ale także znacznej części publiczności.