Niech nikogo nie zmyli wynik. Mimo zwycięstwa 94:75 TYTAN zagrał najgorszy mecz w tym sezonie i gdyby taką formę prezentował wcześniej dziś nie byłby liderem III ligi. Całe szczęście zimny prysznic przyszedł odpowiednio wcześnie bowiem można było odnieść wrażenie, że w Częstochowie zlekceważono rywala.
To miał być kolejny łatwy mecz dla TYTAN-a. Na ławce zasiadł Robert Pęczak, który tym razem skupił się tylko na funkcji drugiego trenera, a z trybun mecz oglądał Paddy Owusu. Wobec tego do składu powrócił Jakub Prokop, a szanse debiutu dostał Tomasz Cyndecki. Mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Janusz Sośniak, którego w wyjściowym składzie zastąpił Łukasz Wolnik. Wynik otworzyli wprawdzie goście trzypunktowym rzutem Remigiusza Burego, ale TYTAN szybko przejął kontrolę wychodząc na prowadzenie 7:3. Kultura i Sport nie składała jednak broni i przez znaczną część kwarty wynik oscylował w granicach remisu. Dobra postawa rzutowa Szynkiela i Karkoszki, a także kilka punktów Chądzyńskiego przesłoniły jednak przeciętną dyspozycję gospodarzy. Przy wyniku 27:15 trudno było mieć pretensje o styl gry zespołu.
Kolejna kwarta była jednak znacznie gorsza dla TYTAN-a. Duża liczba fauli, w tym przewinienie niesportowe Dawida Jareckiego oraz nieporadność w ataku zaowocowała błyskawicznym roztrwonieniem przewagi. Wciąż dobrze radził sobie Bury wspierany solidnie przez Grzegorza Dybczaka. Gdyby zawodnicy z Żywca lepiej spisywali się na linii rzutów wolnych to znacznie szybciej objęli by prowadzenie. Mimo wszystko wystarczyło im 5 minut II kwarty by wyjść na prowadzenie 32:31. Taki rozwój sytuacji dał do myślenia trenerom TYTAN-a i na parkiecie pojawił się Janusz Sośniak. „Sos” wprowadził wprawdzie widoczną zmianę gry, ale to wystarczyło tylko do wyrównanej walki w ostatnich minutach. W rezultacie do przerwy pachniało sensacją bowiem KiS prowadziła 41:40 i nielicznie zgromadzeni w sobotni wieczór kibice byli mocno zdziwieni obrotem sytuacji.
W III kwarcie spodziewaliśmy się znacznej odmiany gry. Świetnie spisywał się punktujący z dystansu Sośniak, ale w drużynie gości wynik trzymał Dybczak. Dopiero przebudzenie się Radosława Tomzika, który wcześniej dobrze spisywał się w obronie i na desce, ale raził nieskutecznością zaowocowało pozytywnym wynikiem. W końcówce kolejne swoje punkty dorzucił kapitan TYTAN-a i przed ostatnią kwartą gospodarze prowadzili 62:53.
Początek ostatnich dziesięciu minut nie zapowiadał nagłego zrywu i walki o zwycięstwo ekipy przyjezdnych. Faul ofensywny dobrze spisującego się Piotra Barciewicza był jego piątym przewinieniem i zawodnik musiał opuścić parkiet. Jego miejsce zajął Dominik Caputa, ale trener KiS miał do zaoferowania głównie faule. W drużynie z Częstochowy o bezpieczny wynik zadbali Tomzik i Szynkiel i trenerzy mogli już zdecydować się na grę rezerwowym składem. Dobrze w obronie spisał się Prokop, a pewną ręką popisał się Rychter. Swojej pozycji w zespole nie obronił raczej Cyndecki, który starał się i walczył, ale grał chaotycznie i nieskutecznie. Wynik byłby jeszcze wyższy gdyby nie fenomenalna skuteczność gości zza linii 6,25. Drużyna KiS trafiała w ostatniej kwarcie 6-krotnie w tym 4 razy w ten sposób punkty zdobywał Dybczak.
Trenerzy TYTAN-a mają spory materiał do przemyśleń. Drużyna z Żywca przez cały mecz grała na mniej więcej tym samym poziomie, ale pierwsze 20 minut było w wykonaniu naszych koszykarzy fatalne. W następnej kolejce TYTANi jadą do Katowic na mecz z UKS SP 27 i muszą uważać by kolejny spacerek nie okazał się trudną przeprawą.
TYTAN Częstochowa – Kultura i Sport Żywiec 94:75 (27:15; 13:26; 22:12; 32:22)
Punkty dla TYTAN-a:
Szynkiel 20(1×3), Tomzik 16, Chądzyński 10, Karkoszka 6(2), Wolnik 3 – Sośniak 17(2), Jarecki 8(1), Rychter 7, Wojciechowski 3, Prokop 2, Szymczyk 2, Cyndecki 0.
Punkty dla KiS:
Dybczak 31(4), Bury 19(3), Barciewicz 10, Caputa 4, Gonczarenko 2 – Koźlik 4, Staszkiewicz (3), Brańka 2.