Emocji nie zabrakło

Wtorkowy termin sprawił, że na meczu pojawiło się niewiele osób. Ci którzy przyszli na pewno jednak nie żałują. Po ciekawym meczu TYTAN pokonał AZS Gliwice 92:88.

Mecz od samego początku był bardzo wyrównany. W ekipie rywali wynik rzutem za trzy otworzył Rafał Damulewicz, ale TYTANi szybko pokazali, że na własnym parkiecie są niezwykle mocni na dystansie. Mimo wszystko rywale nie dali odskoczyć gospodarzom, a wejście na parkiet grającego trenera Sylwestra Walczuka znacznie pomogło uporządkować grę AZSu. Rywali mocno punktowali Szynkiel, Karkoszka i Pęczak, a dobrą zmianę dał pod koszem Dawid Jarecki, ale tuż przed końcem I kwarty TYTAN prowadził zaledwie 24:23. Częstochowianie odskoczyli jednak wraz z końcową syreną kiedy to za trzy trafił Adam Karkoszka.

Początek II kwarty należał jednak do gości i świetnie grającego Stanisława Mazanka. Rywale wyszli na prowadzenie, które szybko odebrał im jednak Robert Pęczak. Punkty „Inioka” i Karkoszki pozwoliły TYTANom odskoczyć na kilka punktów, ale niestety nie na tyle by spokojnie kontrolować grę. Byłoby na pewno lepiej gdyby punktami z rzutów wolnych popisał się Dariusz Szymczyk, który spudłował wszystkie 6 prób. Rozgrywający był jednak bardzo aktywny, a to jak często był faulowany świadczy tylko o tym ile problemów sprawiał rywalom. Do przerwy TYTAN prowadził 48:44 i druga połowa zapowiadała ostrą walkę o 2 punkty.

Po 3 minutach III kwarty był już remis, głównie za sprawą Walczuka. Duet Pęczak-Karkoszka karcił jednak każdą lukę w obronie rywali, a w trudnych chwilach kapitan TYTANa Janusz Sośniak zdobywał cenne punkty. Z czasem gospodarze prowadzili już 63:54 i wydawać się mogło, że w tej kwarcie przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Znó na obwodzie uaktywnił się jednak Damulewicz i AZS odrobił znaczną część straty. Wynik był już na styku, ale w końcówce znów celnie rzucił Karkoszka, który tego dnia był zabójczo skuteczny. Po III kwartach TYTAN prowadził 70:64, ale po ambitnie grających rywalach spodziewać się można było walki do końca.

Tak też sie stało. Od samego początku IV kwarty goście powoli ale systematycznie odrabiali straty, a na dystansie pokazał się Grzegorz Potulka, który wszystkie swoje punkty zdobył w ostatniej kwarcie. W połowie kwarty punkty „Szyny” dały naszym koszykarzom dość bezpieczną przewagę, ale do końca zostawało jeszcze dużo czasu. TYTAN prowadził już 87:80 i wtedy Stanisław Mazanek postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Dwie kolejne trójki sprawiły, że AZS przegrywał już jednym punktem. Goście mogli objąć prowadzenie, ale w kluczowej akcji faulował w ataku Damulewicz. Jego koledzy mogli mieć pretensje, bo faulował przy kontrze 2 na 1 w kluczowym momencie meczu. TYTAN jednak wciąż nie mógł się otrząsnąć i na minutę przed końcem meczu rywale wyszli na prowadzenie za sprawą Sylwestra Walczuka. Trener gości chwilę później faulował jednak po raz piąty, a oba osobiste wykorzystał „Sos”. Za chwilę punkt dorzucił Jarecki i goście poprosili o czas. W kluczowym momencie piłka trafiła do Rafała Damulewicza, ale ten nei trafił za trzy i dzięki dwóm osobistym Szynkiela TYTAN wygrał 92:88 i odzyskał fotel lidera.

TYTAN Częstochowa – AZS Gliwice 92:88 (27:23; 21:21; 22:20; 22:24)

TYTAN:
Karkoszka 24(6×3), Pęczak 21(3), Szynkiel 18, Sośniak 15(1), Tomzik 2 – Jarecki 8, Owusu 0, Szymczyk 0, Wojciechowski 0.

Najwięcej dla AZSu Gliwice:
Mazanek 23(5), Walczuk 19(1), Damulewicz 10(3), Mandowski 10, Potulka 8(2)

W innym zaległym meczu KK Bytom pokonał Zagłębie Sosnowiec 70:64

TERMINARZ
TABELA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *