Zdecydowanie największą niespodzianką 17.kolejki IV ligi, była porażka przed własna publicznością drużyna KS-u Częstochowa, ze słabo spisującym się w tym sezonie MKS-em Myszków 0:1. Victoria Częstochowa po nudnawym spotkaniu zremisowała bezbramkowo z liderem. Orzeł Psary/Babienice, zaliczył kolejny dobry występ pokonując Źródło Kromołów 2:1, tym samym wskakując na trzecią lokatę w ligowej tabeli. W Będzinie, Zieloni Żarki zremisowali z tamtejszą Sarmacją 1:1, a Sparcie Lubliniec nie udało się zdobyć, choć jednego punktu i tym razem musieli uznać wyższość rywali z Wojkowic przegrywając 1:3.
Zdjęcia ze spotkania Orzeł Babienica/Psary – Źródło Kromołów, dzięki uprzejmości redakcji: www.orzel.x-page.pl>>TUTAJ<<
22 marca
GKS Tychy ’71 – Zagłębiak D. G. 0:0
Górnik Wesoła – ŁTS Łabędy 6:2
Sarmacja Będzin – Zieloni Żarki 1:1
Chudy 34 – Zachara 50 (k)
Slavia Ruda Śl. – MK Górnik Katowice 1:4
KS Cz-wa – MKS Myszków 0:1
Gajecki 81
Orzeł Babienica/Psary – Źródło Kromołów 2:1
B.Polis 39 (k), 63 (k) – Cieślik 52
Victoria Cz-wa – Ruch Radzionków 0:0
Sparta Lubliniec – Milenium Wojkowice 1:3
Świtała 41 – Jarka 2, Baczewski 12, Kocot 40
Dokładnie rok temu drużyna KS Częstochowa podejmowała na inauguracje rozgrywek wiosennych zespól Zielonych Żarki i pechowo uległa 0:1. Takim samym wynikiem zakończyło się dzisiejsze spotkanie i co najdziwniejsze tamto spotkanie miało podobnych przebieg jak dzisiejsze. Goście odnieśli zwycięstwo oddając na bramkę strzeżoną przez Michała Różyckiego tylko dwa strzały!
Początek meczu poprzedziła minuta ciszy dla dwóch tragicznie zmarłych siatkarzach Orła Międzyrzecze, którzy pochodzili z naszego miasta. Gdy już spotkanie się rozpoczęło częściej przy piłce znajdowali się zawodnicy Włodara. Po kilku minutach można było zauważyć przewagę naszej drużyny, która praktycznie cały czas atakowała. W tym okresie dwie dogodne sytuacje do strzelenia bramki miał Grzegorz Kuziorowicz, który w przekroju całego meczu pokazał się z dobrej strony. Przy pierwszym strzale z około 10 metrów Grzegorz odchylił się zbyt mocno i piłka poszybowało nad bramką MKS. W tej akcji piłkę dogrywał Mateusz Kyzioł. Kilka minut później po raz kolejny ten duet stworzył zagrożenie pod bramką rywali, ale tym razem Kuziorowicz popisał się ładnym przyjęcie i dobrze strzelając z woleja minimalnie chybił. W 32 minucie meczu boisko musiał opuścić Mariusz Kurpios, który doznał urazu głowy podczas walki z jednym z zawodników Myszkowa. Pierwsza część ostatecznie zakończyła się bezbramkowym remisem, ale warty jest też do odnotowania strzał z rzutu wolnego Piotra Andrzejewskiego, jednak bramkarz gości był dobrze ustawiony i nie dał się zaskoczyć.
W pierwszej połowie wyraźną przewagę mieli nasi zawodnicy, jednak druga część meczu miała już inny przebieg. Goście z Myszkowa coraz częściej przebywali na połowie żółto – niebieskich i czekali na błąd naszej obrony. Włodar oczywiście nie ograniczał się do obrony i cały czas starał się zdobyć bramkę. Z tych starań jednak nic po za kolejnym groźnym uderzeniem popularnego „Kosmita” nie wynikało. Sygnałem, że Myszkowianie jeszcze nie przestali wątpić w zwycięstwo była pierwsza groźna akcja tej drużyny. Po której to jeden z zawodników przegrał pojedynek sam na sam z Różyckim. W 65 minucie meczu na boisku pojawił się Ariel Wiśniowski, który zmienił bezproduktywnego Pawła Skwarczyńskiego. „Wiśnia” ożywił grę na lewej stronie boiska i trzy krotnie znalazł się w dogodnych sytuacjach do uzyskania prowadzenie dla drużyny KS-u, jednak zabrakło mu zimnej krwi w wykończeniu tych dobrych okazjach. W 80 minucie meczu padła jedyna bramka tego spotkania. Wszystko zaczęło się od tego jak błąd, w wyprowadzaniu dobrze zapowiadającej się akcji, popełnił jeden z graczy Stradomia. Tą okazje do kontry dobrze wykorzystali Myszkowianie i obieli prowadzenie, którego jak się później okazało nie oddali do końca meczu.
Podsumowując wynik meczu nie jest adekwatny do tego co działo się dzisiaj na boisku przy ulicy Sabinowskiej. Przez 90 minut nie brakowało walki o każdy centymetr boiska oraz ostrych starć pomiędzy zawodnikami. Był to typowy mecz na remis, a w pierwszej połowie z przewagą naszego zespołu. Miejmy jednak nadzieję, że podopieczni trenera Jacka Macińskiego wyciąganą wnioski z tej pechowej porażki i już za tydzień w Kromołowie pokażą, że ta runda może być równie udana jak ta jesienna.
KS Częstochowa – MKS Myszków 0:1 (0:0)
Bramka: Gajecki 81
KS: Różycki – Gębicz, Kowalczyk, Karoń (Kapitan), Susek, P.Skwarczyński (65′ A.Wisniowski), Kurpios (32′ Berdys), Załęcki, Andrzejewski, Kuziorowicz, Kyzioł.
Relacja za www.ksczestochowa.pl