Stare prawdziwe porzekadło brzmi: „ Każda seria się kiedyś kończy”. Dziś na własnej skórze przekonał się o tym częstochowski Raków przegrywając u siebie z Elaną Toruń 0:1, będąc zespołem słabszym od torunian.
Częstochowianie prowadzeni przez Leszka Ojrzyńskiego do dzisiejszego spotkania byli na fali wznoszącej, bowiem w pięciu poprzednich spotkaniach nie spotkali na swojej drodze pogromcy. Dziś jednak Elana Toruń okazała się tą drużyną, która przerwała „ super serię” częstochowian. W pierwszej odsłonie meczu nie z boiska wiało nudą, obie drużyny nie zachwyciły swoją grą kibiców przybyłych na to spotkanie. Przez większość czasu mecz toczył się w środkowej części boiska, częstochowianie mieli jednak trzy okazje do zdobycia gola. Najpierw w 25 minucie po strzale Maksymiliana Rogalskiego futbolówka poszybowała wysoko ponad bramką Woźniaka, a 120 sekund później Mateusz Zachara był bardzo blisko strzelenia gola po dośrodkowaniu z prawego skrzydła piłka jednak o centymetry minęła głowę tego błyskotliwego napastnika. To tyle na co było w pierwszej części gry stać gospodarzy.
W drugiej połowie z animuszem zaczęli częstochowianie. Już w 48 minucie piekielnie mocne uderzenie Piotra Mastalerza w sobie tylko wiadomy sposób obronił na rzut rożny Woźniak. W 51 minucie gry do głosu powoli zaczęli dochodzić piłkarze z Grodu Kopernika, jednak jeszcze wtedy Krzysztof Pyskaty udanie interweniował i zachował czyste konto. Minutę później już podopieczni Wiesława Borończyka cieszyli się z pierwszego i jak się później okazało jedynego gola w całym spotkaniu. Kardynalny błąd w defensywie Rakowa, popełnił Adrian Pluta. W zamieszaniu podbramkowym wybił futbolówkę na plecy jednego z zawodników gospodarzy. Piłka odbiła się i wpadła wprost pod nogi Serba Atanackovicia, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Pyskatego. Częstochowianie po tym golu starali się odrobić straty, m.in. kolejne roszady w składzie: wpuszczenie na plac gry Sołtysika, Glińskiego i Witczyka nic nie dały i tym samym częstochowianie po raz pierwszy pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego przegrali u siebie, będąc zespołem dzisiaj słabszym. O zwycięstwie drużyny przyjezdnej zadecydowała dyspozycja dnia. Kolejnych punktów przyjdzie szukać czerwono- niebieskim w Słubicach, gdzie 4 października spotkają się o godzinie 15:00 z tamtejszą Polonią.
27.09.2008, Częstochowa
Raków Częstochowa – TKP Elana Toruń 0:1, (0:0).
Sędzia główny: Tomasz Kwiatkowski ( Warszawa).
Widzów: 2500.
Żółte kartki: Żebrowski, A.Pluta, Mastalerz.
Raków Częstochowa: Pyskaty- Mastalerz, P.Kowalczyk, Żebrowski ( 78’ Witczyk), A.Pluta, Bukowiec, T. Foszmańczyk, Lenartowski, Rogalski( 60’ Gliński), Bański( 60’ Sołtysik), Zachara.
Rezerwowi: Bruś, Jankowski, Bielecki, Korytkowski.
Trener: Leszek Ojrzyński.
TKP Elana Toruń: Woźniak- Kowalski, Atanacković, Młodzieniak, Czarnecki, Wróbel, Świderek, Viarstak ( 69’ Manelski), Charzewski( 80’ Zamara), Loda ( 90’ Grube), Zamiatowski.
Rezerwowi: Kryszak, M. Kowalczyk.
Trener: Wiesław Borończyk.
Piłkarz meczu: Kamil Woźniak ( Elana Toruń).
Mecz na głosy:
Wiesław Borończyk ( trener Elany Toruń): Nie powiem wszystkiego co mówiłem w szatni przed spotkaniem, ale Ja widziałem Raków na meczu w Janikowie i zrobił na mnie tak dobre wrażenie. To co Raków grał do przerwy to powiedziałbym przesadzając w pewnym sensie ale dla mnie była to „ poezja piłki”. Prowadzili bardzo długo 1:0 i mieli tak szaloną przewagę. Nie znam do dzisiaj zespołu, dlaczego tamten mecz przegrali. Dlatego cały czas podkreślałem, bardzo dobrą grę Rakowa. Pojedynczy zawodnicy prezentują bardzo wysoki poziom i to się dzisiaj potwierdziło. My z kolei gramy trzeci mecz z rzędu na wyjeździe i dziś nie mogłem skorzystać z usług podstawowego zawodnika Warczachowskiego, który jest naszym środkowym obrońcą. Pewne zmiany też musiały nastąpić w innych formacjach i ustawienie też musiało być zmienione w porównaniu do ostatniego meczu. Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, bo wygrać na Rakowie i z taką drużyną jest naprawdę bardzo dużą satysfakcją. Raków potwierdził, że potrafi grać w polu a trochę gorzej pod bramką. Cóż, takie jest życie i wygrywa ten kto strzela bramki. Tutaj akurat wystarczyła jedna.
Leszek Ojrzyński ( trener Rakowa Częstochowa): Gratuluję przede wszystkim trenerowi gości za zwycięstwo w meczu z nami. Ja na pewno nie jestem z tego powodu zadowolony, że wywieźli trzy punkty z naszego terenu. Tak jak trener Elany powiedział, że obserwował Raków jak grali w pierwszej połowie w Janikowie bardzo dobrze. Za mojej kadencji ta historia się powtarza co mecz. W pierwszej połowie jesteśmy drużyną lepszą, a w drugiej „ padamy”. Te drugie połowy są zdecydowanie słabsze, tak było dzisiaj i widać było, że niektórzy zawodnicy mieli dość grania w piłkę. Niestety można było zrobić tylko trzy zmiany. Nasza taktyka była taka żeby oprzeć grę na bocznych sektorach boiska i może w pierwszej połowie to dobrze wyglądało, ale stałych fragmentów już nie wykorzystywaliśmy bo ich wykonawcy je źle zagrywali i wszystkie wyłapywał bramkarz Elany. W poprzednim meczu tydzień wcześniej trzy gole zdobyliśmy ze stałych fragmentów gry. W tym meczu w ogóle to nie funkcjonowało. Dzisiejszy mecz był do jednej bramki i wiadomo było, że ta jedna bramka mogła dać jednej z drużyn ogromną przewagę. Tak się stało, że to Elana tego gola zdobyła i to dało jej trzy punkty. Czeka nas dużo pracy, bo drużyny z którymi będziemy teraz grali będą się cofać i trzeba będzie z nimi grać atakiem pozycyjnym a na atak pozycyjny potrzeba dużo czasu żeby to funkcjonowało. Niektórzy moi zawodnicy chyba za szybko uwierzyli, że są jednymi z najlepszych piłkarzy. Musimy pracować dalej ciężko i próbować zdobywać następne punkty w kolejnych meczach.
Wyniki 12. kolejki spotkań o Mistrzostwo drugiej ligi grupy zachodniej
27 września:
Raków Częstochowa – Elana Toruń 0:1
Czarni Żagań – Gawin Królewska Wola 0:5
MKS Kluczbork – Lechia Zielona Góra 5:0
Victoria Koronowo – Unia Janikowo 0:1
GKS Tychy – Nielba Wagrowiec 1:2
Miedź Legnica – Zagłębie Sosnowiec 0:0
Pogoń Szczecin – Chemik Police 2:1
Zawisza Bydgoszcz – Kotwica Kołobrzeg 1:1
28 września
Jarota Jarocin – Polonia Słubice, g.15:00.