TYTAN wciąż gra w kratkę. Po ostatnim zwycięstwie w Rybniku, wczoraj po słabym spotkaniu nasi koszykarze ulegli Nysie Kłodzko 76:89. Goście byli tego dnia lepsi, ale TYTAN w swojej normalnej dyspozycji powinien takie spotkanie wygrać.
Od początku wiadomo było, że głównym problemem będzie zatrzymanie Krzysztofa Jakóbczyka. 22-letni zawodnik przedstawił się bardzo szybko zdobywając na starcie kilka punktów i dając swojej drużynie prowadzenie 8:0. W naszej drużynie problemy ze wstrzeleniem się miał Wojciech Kotlewski, który jednak w I kwarcie zdołał ustrzelić 7 punktów, ale niestety jak później się okazało były to jedyne punkty tego zawodnika w tym spotkaniu. Sytuację ratowała dobra postawa na atakowanej tablicy. Z czasem jednak w tym elemencie zaczął dominować Rafał Ulrich wspierany przez kolegów. Dopiero wejście do gry Adama Karkoszki i Łukasza Wojciechowskiego poprawiło grę naszego zespołu. Po akcji tej dwójki na 2 minuty przed końcem kwarty TYTAN doprowadził do remisu. Ostatecznie po inauguracyjnej części meczu rywale prowadzili 21:19.
W II kwarcie obudził się TYTAN i głównie za sprawą Karkoszki toczył wyrównaną walkę z rywalami. Przyjezdni mieli spory problem z liczbą fauli, a Grzegorz Kaczmarek miał w II kwarcie już 4 przewienienia, mimo że na parkiecie nie spędził nawet 10 minut. Taką sytuację do czasu wykorzystywali TYTANI. Niestety tylko do czasu i końcówka znów należała do rywali. Egzekutorem okazał się Sławomir Dźwilewski, którego mocno wspierał Piotr Bawolski. Dzięki tej dwójce Nysa schodziła na przerwę prowadząc 43:38.
Kibice zgromadzeni w Polonii liczyli na znacznie lepszą drugą połowę, ale niestety się przeliczyli. Skuteczna gra Karkoszki i Dariusza Szynkiela wystarczyła tylko na pół kwarty. Za sprawą Ulricha rywale znów zdominowali deskę, a świetnie dysponowany Jakóbczyk okazał się w pewnym momencie zarówno reżyserem jak i głównym aktorem. Zawodnik gości nie tylko regularnie punktował, ale też często świetnie dogrywał partnerom z zespołu. W samej końcówce rywale uciekli na 13 punktów przewagi, ale mecz nie był jeszcze dla częstochowian przegrany.
Rywale jednak skoncentrowali się na skutecznym bronieniu przewagi. Do Jakóbczyka dołączył Adrian Stochniałek, co wystarczyło by zneutralizować działania naszego strzeleckiego duetu Karkoszka-Szynkiel. Ostatnia kwarta zagrana na remis dała zasłużone zwycięstwo rywalom z Kłodzka.
Znów ważnym elementem były zbiórki. TYTAN zaspał zwłaszcza w obronie dając zebrać rywalom aż 18 piłek, czyli 18 szans na ponowienie ataku. Możną tą kwestię tłumaczyć centymetrami, jednak należy mieć na uwadze, że do Częstochowy zawita jeszcze wiele drużyn z masywnym centrem, na którego trzeba będzie znaleźć receptę.
TYTAN Częstochowa – Doral Nysa Kłodzko 76:89 (19:21; 19:22; 19:27; 19:19)
TYTAN:
Szynkiel 19(4×3), Sośniak 8, Kotlewski 7(1), Pęczak 5, Wojciechowski 0 – Karkoszka 28(6), Wolnik 5, Jarecki 4, Sztajner 0
Nysa:
Jakóbczyk 27(3), Stochniałek 17, Ulrich 8, Radwański 3(1), Kaczmarek 2 – Bawolski 11, Dźwilewski 11(1), Sularczyk 7, Lipiński 3