Tarnovia objęła prowadzenie po raz pierwszy pod koniec III kwarty. Jednak nie tylko nie oddała go już do końca meczu, ale też sukcesywnie zwiększała przewagę przy słabej postawie TYTANA w końcówce. Wynik nie odzwierciedla gry, bo mimo 14-punktowego zwycięstwa Tarnovia musiała się mocno namęczyć, by z Częstochowy wywieźć 2 punkty.
TYTAN zaczął bardzo dobrze, a po raz kolejny najlepszy w szeregach gospodarzy był Adam Karkoszka, który wypracował drużynie 10-punktową przewagę. Częstochowianom grę ułatwiło szybkie zejście doświadczonego rozgrywającego, Marcina Stokłosy. Kapitan gości na samym początku został ukarany faulem technicznym, a chwile później faulując Roberta Pęczaka zmusił swojego trenera do zmiany. TYTAN początkowo dominował jednak z czasem za sprawą Adama Baganca i Tomasza Semmlera rywale odrabiali straty. W drużynie TYTANA dobre zmiany dali w tej części meczu Łukasz Wolnik oraz Wojciech Kotlewski, który zaczął od zebrania dwóch piłek w ataku. TYTAN, głównie za sprawą Karkoszki, wygrał I kwartę 26:23.
W II kwarcie gospodarze próbowali znów odskoczyć Tarnovii na kilka punktów, ale goście za każdym razem znów niwelowali stratę do minimum. Do gry wrócił Stokłosa, który grał już mniej nerwowo i dwukrotnie trafił za 3. Przyjezdni mogli też liczyć na Baganca i młodego Michała Dudka, który jednak swoje wyczyny okrasił czterema stratami. TYTAN grając na gorszej skuteczności i przegrywając walkę na tablicach właśnie stratom gości zawdzięczał utrzymywanie prowadzenia. W wymuszaniu błedów brylował Robert Pęczak, który miał na swoim koncie 4 przechwyty w I połowie. Najlepszy w szeregach TYTANA w tej części meczu był Janusz Sośniak, który jako jedyny był w stanie walczyć z rywalami na desce i zdobył w tej kwarcie 9 punktów. Słabo spisywał się natomiast Kotlewski, który na potęgę pudłował z każdego miejsca boiska. Wynik 43:41 dla częstochowian zwiastował emocje i zaciętą walkę o zwycięstwo.
Emocje mieliśmy jednak tylko przez 8 minut III kwarty. Później była już tylko agonia w wykonaniu TYTANA. Na minutę i 40 sekund przed końcem kwarty rywale po raz pierwszy w tym dniu objęli prowadzenie. Jak się później okazało był to już początek końca ciekawego widowiska. Z każdą kolejną akcją rywale zwiększali swoją przewagę. Świętnie do gry wszedł Wiktor Wizerkaniuk, który przesiedział pierwszą połowę na ławce. Przebudzili się także Sławomir Nowak i Tomasz Semmler więc bezradny TYTAN tylko obserwował powiększającą się stratę.
Wciąż jednak była szansa na odwrócenie losów spotkania, ale w ekipie Jacka Chądzyńskiego nie było nikogo kto wziąłby na siebie ciężar gry i kilkoma akcjami poderwał resztę zespołu. Ostatecznie sprawa zdawała się być jasna kiedy parkiet opuścił kontuzjowany Dariusz Szynkiel. Opanowany zazwyczaj zawodnik starcie z Wizerkaniukiem przypłacił rozciętym czołem. Wszystko biernie obserwował jeden z arbitrów, który w tej sytuacji nie ukarał ewidentnie faulującego zawodnika gości. W związku z tym usłyszał kilka gorzkich słów od obficie krwawiącego Szynkiela. Krwotok udało się zatamować, ale „Szynie” zapewne
przybędzie kilka szwów.
TYTAN przegrał drugą połowę 16-punktami, a cały mecz 75:89, grając na fatalnej, niespełna 40% skuteczności. Rywalem był lider i kandydat do awansu, ale nie zmienia to faktu, że 2 punkty mogły tego dnia zostać w Częstochowie. Przyjechał do nas zespół, który również nie ma w kadrze rasowego centra i zawodników mierzących ponad 2 metry. TYTAN mógł sprawić tego dnia niespodziankę, ale kibice i tak zobaczyli 28 minut stojącej na dobrym poziomie koszykówki. Ważne żeby nasi koszykarze wynieśli wnioski z pozostałych 12 minut tego meczu.
TYTAN Częstochowa – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne 75:89 (26:23; 17:18; 18:25; 14:23)
TYTAN:
Karkoszka 19(4×3), Sośniak 16(3), Szynkiel 13(2), Pęczak 3(1), Sztajner 3 – Wolnik 8, Kotlewski 7(1), Wojciechowski 6
Tarnovia:
Nowak 16, Stokłosa 14(3), Baganc 12, Semmler 8(1), Chmielewski 4 – Dudek 20, Wizerkaniuk 13(3), Jończyk 2, Łodyga 0
Do składu wrócił Dawid Sztajner, a na ławce zobaczyliśmy Marcina Blumę. Zawodnika wciąż jednak czekają kolejne wizyty u lekarzy. Jednak jego obecność to dobry znak, że już wkrótce Bluma powinien zadebiutować w ligowym meczu TYTANA. Wkrótce zobaczymy też zapewne Przemysława Ociepę, który od 3 tygodni czeka na licencję. Gipsu z kontuzjowanej nogi pozbył się już Sławomir Klocek, ale na jego powrót poczekamy zapewne najdłużej.