Obecnie dużo mówi się o częstochowskim Włókniarzu, tematem publicznej dyskusji są kłopoty drużyny. Na dzień dzisiejszy wszystko wskazuje na poprawę. Zdaniem kibiców innym mankamentem klubu spod Jasnej Góry jest mała ilość wychowanków w składzie meczowym. Na przeciw temu wychodzi stowarzyszenie CKM Włókniarz, którego priorytetem jest szkolenie młodzieży.
Jak wiadomo w ekstralidze startować mogą wyłącznie kluby będące sportowymi spółkami akcyjnymi. Dlatego w Częstochowie teoretycznie wyróżnić możemy dwie drużyny. Z racji tego, iż stowarzyszenie nie startuje w lidze ma na celu szkolenie młodzieży. W tej chwili szkolenie częstochowskiej młodzieży przebiega prawidłowo. Młodzi zawodnicy po opuszczeniu minitoru startują w rozgrywkach amatorskich, chociaż są i tacy, którzy od razu po jeździe na mini żużlu decydują się na przystąpienie do egzaminu na licencje.
Póki co efektem tych działań jest czterech żużlowców, którzy mogą pochwalić się licencją „Ż”. Jednak to nie koniec, bowiem do Adriana Osmólskiego, Cezarego Romańczuka, Dawida Bąka i Marcina Bubla dołączyć ma trzech kolejnych chłopców. Warto dodać, że bieżący sezon jest debiutanckim dla wcześniej wspomnianych „Lwiątek”, zatem ciężko ocenić ich umiejętności. Póki co największe nadzieje wiązane są z Marcinem Bublem i Rafałem Malczewskim. Pierwszy z nich zaprezentował się miejscowym kibicom podczas turnieju o Puchar Gorących Serc. Natomiast drugi dopiero co pożegnał się z minitorem, a do egzaminu przystąpi wiosną.
„Mamy w szkółce około dwudziestu adeptów. Kilku chłopców uzyskało licencję Ż – Marcin Bubel, Dawid Bąk, Czarek Romańczuk, trzech kolejnych ma zdawać egzamin wiosną. Co więcej? Wystarczy się rozejrzeć. Zrobiliśmy warsztaty, pomieszczenia biurowe. Mamy motocykle, mamy szkolenie – wszystko idzie w dobrym kierunku. W ciągu roku nie wychowa się zawodnika, ale piętnastolatkowie których mamy bardzo dobrze rokują. Naszym marzeniem jest aby jak najwięcej z nich trafiło do ekstraligowej drużyny Włókniarza. Gdy powoływaliśmy zarząd stowarzyszenia, to z myślą o tym aby nie było trzeba ściągać zawodników z zewnątrz, a w drużynie byli ci którzy się z Częstochową utożsamiają. Wróćmy do starych czasów kiedy jeździli Jastrzębski, Malinowski, Gołębiowski, Jurczyński, czy Cieślak. Wtedy na stadion przychodziło pół dzielnicy w której mieszkali.Teraz obecność swoich ma być dla kibiców formą zachęty do żużla. Nie zamierzamy nikomu robić konkurencji. Młodzieżowa drużyna miała dać tym chłopcom możliwość wykazania się, wypromowania. Później naturalnie mieli trafić do ekstraligowego Włókniarza.”-mówi Mirosław Ziębaczewski- prezes stowarzyszenia CKM Włókniarz
źródło:Gazeta Wyborcza/Zuzel24.pl