Raków efektownie zakończył tegoroczne rozgrywki.

Piłkarze częstochowskiego Rakowa bardzo udanie zakończyli spotkania mistrzowskie przed własną publicznością. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo i było w nim sporo dramaturgii jak i zaskakujących boiskowych wydarzeń. Mecz miał dwa oblicza, w pierwszej połowie więcej z gry mieli goście a w drugiej odsłonie gospodarze.

Już w 10 minucie przyjezdni stanęli przed „ setką”, bowiem „ oko w oko” z Pyskatym stanął Komsta , lecz piłka po Jego uderzeniu przeleciała tuż na poprzeczką. 120 sekund później po raz kolejny testowi bramkarskiemu został poddany Pyskaty . Po strzale Filipka udanie sparował piłkę na rzut rożny. W 14 minucie przyjezdni dopięli swego. Po rzucie rożnym egzekwowanym przez jednego z zawodników Unii, w polu karnym gospodarzy „ wyrósł jak spod ziemi” Nowaczyk i głową skierował piłkę do bramki częstochowian. Obok kompletnie zaskoczonego Pyskatego jak i defensorów Rakowa. Zawodnik przyjezdnych utonął w ramionach kolegów z drużyny jak i sztabu szkoleniowego a częstochowianie bardzo długo nie mogli się pogodzić z takim obrotem sprawy.

W 15 minucie pierwszej części gry najdogodniejszej sytuacji do wyrównania nie wykorzystał Zachara . Będąc już sam na sam z olbrzymem w bramce gości Wróblem położył golkipera przyjezdnych, po czym Jego uderzenie trafiło tylko w boczną siatkę.

W 33 minucie goście byli bardzo blisko strzelenia drugiego gola. Po bardzo lekkim wycofaniu piłki przez Żebrowskiego do własnego bramkarza, w dogodnej sytuacji znalazł się Ślifirczyk , lecz po raz kolejny Pyskaty musiał się wykazać kunsztem bramkarskim. Raków w pierwszej części gry oddał jeszcze dwa strzały na bramkę Wróbla , jednak ani Zacharze , ani Glińskiemu nie udało się pokonać bramkarza przyjezdnych.

Druga odsłona zaczęła się od bardzo śmiałych ataków gospodarzy na bramkę Unii. W 56 minucie strzelał Korytkowski . Po Jego strzale Wróbel „wypluł” przed siebie futbolówkę, do której dopadł Zachara lecz i Jego dobitkę skutecznie wybronił bramkarz gości.

Naszych zawodników w 58 minucie gry wyręczył… piłkarz przyjezdnych , Kaźmierczak pięknym lobem pokonał własnego bramkarza i tym samym Raków remisował z Unią 1:1. Gol ten mógłby spokojnie pretendować do bramki „ stadiony świata”. Po tej niefortunnej interwencji i golu wyrównującym, rozpoczął się dramat przyjezdnych.

Częstochowianie nabrali wiatru w żagle i raz po raz gościli pod bramką Wróbla . W 76 minucie miała miejsce bardzo dziwna sytuacja. Po pięknym rajdzie i strzale, T. Foszmańczyka pokonuje On Wróbla i na tablicy świetlnej widnieje wynik 2:1 dla gospodarzy. Arbiter główny uznaje gola i… wtedy zaczynają się na całego protesty i przepychanki między zawodnikami obydwu drużyn. Goście protestowali, rzekomo na pozycji spalonej znajdował się T. Foszmańczyk . Posypały się żółte kartoniki a arbiter główny po konsultacji z liniowym… cofnął swoją decyzję o uznaniu gola dla Rakowa! Bardzo kuriozalna sytuacja! I wynik wciąż remisowy. W tym momencie nastąpił chaos na boisku a zawodnicy gości momentami brutalnie zachowywali się w stosunku do podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego .

Jednak była to „ woda na młyn” dla częstochowian, którzy z pełnym impetem ruszyli na bramkę Unii Janikowo. I dopięli swego.

Wprowadzony na początku drugiej części gry Przemysław Korytkowski w 84 minucie oddał strzał życia. Z za pola karnego „ huknął jak z armaty” a futbolówka zatrzepotała w siatce obok bezradnego Wróbla . Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bowiem już w doliczonym czasie gry czerwoną kartką został upomniany Tarnowski za uderzenie w twarz Bukowca.

15.11.2008, Częstochowa
Raków Częstochowa – MLKS Unia Janikowo 2:1, (0:1) .
Gole dla Rakowa: Kaźmierczak 58’ (s), Korytkowski 84’. Gol dla Unii: Nowaczyk 14’.
Sędzia główny: Tomasz Radkiewicz ( Łódź).
Widzów: 1500.
Żółte kartki: Mastalerz, Jankowski- Warczachowski, Filipek, Kaźmierczak.
Czerwona kartka: Tarnowski.

Piłkarz meczu: Tomasz Foszmańczyk

Raków Częstochowa: Pyskaty- Mastalerz, Żebrowski, Jankowski, Kowalczyk, Lenartowski, Gliński ( 67’ Witczyk), T. Foszmańczyk, Bukowiec, Sołtysik ( 46’ Korytkowski), Zachara (89’ Grala).

Rezerwowi: Siwy- Bielecki, Gerega.
Treber: Leszek Ojrzyński.

MLKS Unia Janikowo: Wróbel- Lewandowski, Nowaczyk, Filipek ( 68’ Gikiewicz), Mysiak, Kaźmierczak, Warczachowski, Ślifirczyk, Chmielecki, Tarnowski, Komsta.
Trener: Zbigniew Kieżun.

Rezerwowi: Szyszko – Cegliński, Lisiecki, Jelonek.

Mecz na głosy:

Zbigniew Kieżun (trener Unii Janikowo) : Dla nas były to dwie różne połowy. W pierwszej części stworzyliśmy więcej sytuacji do strzelenia goli, jakich gospodarze nie mieli. Na początku meczu mógł trafić Komsta, mógł później podwyższyć Ślifirczyk. W drugiej połowie bardziej ofensywne ustawienie gospodarzy i gra należała zdecydowanie do nich. Moi piłkarze przeszli zadziwiającą metamorfozę na minus i porażka bardzo boli na pewno jak i te punkty co traciliśmy. Cały czas obsuwamy się z pozycji lidera. Nasze apetyty były dużo większe. Mamy trochę kłopotów w klubie i stąd takie wyniki. Młodzież nasza nie do końca sobie jeszcze daje radę. Męczyliśmy się do końca i dziś była duża szansa na to, żeby chociaż stąd jeden punkt wywieźć. Nie udało się i gratuluję trenerowi gospodarzy zwycięstwa.

Leszek Ojrzyński (trener Rakowa Częstochowa): Ja przede wszystkim się cieszę, bo taki mieliśmy cel, żeby zdobyć trzy punkty. Ten cel udało się zrealizować. Tak jak trener gości wspomniał, te dwie połowy różniły się od siebie. Z tego co pamiętam, z opowieści w poprzednim spotkaniu Unii z Rakowem było podobnie, ale to my dzisiaj odwróciliśmy te role i to my strzeliliśmy te dwie bramki, które dały nam trzy punkty. Wiadomo, gra była zbyt nerwowa ale my gramy w drugiej lidze, też dzisiaj mieliśmy swoje problemy. Nie ma co rozszerzać tego tematu. Wyszliśmy na boisko z zamiarem zdobycia trzech punktów i to się udało. Będzie teraz można w spokoju spędzić te cztery miesiące rozłąki z ligą i solidnie popracować i porozmawiać we własnym tu gronie klubowym w którym kierunku idziemy i czy będzie nas stać na jakieś wzmocnienia, czy będziemy odmładzać skład i o co będziemy walczyć w tym sezonie. Na razie jest ciężko o czymkolwiek mówić nie znając sytuacji w klubie jaka będzie. Czy będziemy się dalej rozwijać, czy będziemy stać ciągle w tym samym miejscu. Przed nami tydzień roztrenowania a później spotykamy się ze sobą 8 grudnia. Tak samo na tydzień zajęć a później czeka nas okres przygotowawczy, który się dla nas zaczyna 12 stycznia 2009 roku. My będziemy dalej grać w każdym meczu o to, żeby zdobyć trzy punkty. Wiem, że my nie doceniamy tego co mamy, bo narzeka się na styl gry. Niektórzy narzekają, że gramy w „ kratkę”. Proszę sobie przeanalizować ostatnich 13 kolejek ligowych i zobaczyć, gdzie jest Raków. My w 13 ostatnich meczach zdobyliśmy 27 punktów! Unia była liderem po 6 kolejkach, My byliśmy z dwoma punktami na ostatnim miejscu, i się podnieśliśmy! A My jeszcze marudzimy. Naprawdę, nie doceniamy tego co mamy. Tu trzeba się zastanowić. Wszyscy powinniśmy zjednoczyć siły: kibice, zarząd i media aby cokolwiek zrobić. Nigdy się nam nic nie uda, jak My będziemy mieli dookoła wrogów. Nie ma się co oszukiwać, że My awans zrobimy. Jak nie wyprostujemy pewnych rzeczy to będziemy grać o przetrwanie. A mnie jako ambitnego trenera to nie zadowala! Musimy zrobić wszystko w ciągu tych najbliższych miesięcy aby sytuację poprawić i iść w jednym kierunku. Na dobrą sprawę jest teraz tak, że niektórzy ciągną ten wózek, niektórzy na nim siedzą i obciążają a jeszcze niektórzy hamują go w drugim kierunku! Teraz przyjdzie czas na rozliczenia i na powiedzenie sobie prawdy! Na tym mam nadzieję, wszyscy zyskamy. Wszystkie inne walki zakulisowe powinny być odsunięte. Powinno się zawsze spotkać w połowie drogi i powinno się iść razem. Razem zawsze będziemy silniejsi! Zawsze to piłkarzom podkreślam. W pierwszej połowie nie byliśmy drużyną, przewalczyła nas Unia Janikowo! Więcej faulowali, więcej wślizgów mieli a My myśleliśmy, ze wygramy mecz grając w piłkę. To jest walka, żeby zdobyć trzy punkty, do zawodników to zawsze mówię! W drugiej połowie wyszliśmy z większą determinacją i stwarzaliśmy sobie sytuacje. Nie odpuszczaliśmy już. Tak samo musi być u nas w klubie. Musimy się razem motywować do lepszej pracy, wspólnie szukać pomysłów i rozwiązań a nie się boksować. Mam takie wrażenie, że niektórzy moi zawodnicy jak wygramy mecz nawet się z tego nie cieszą, a wręcz przeciwnie. Musimy to zmienić!

Marcin Drajer (asystent trenera Unii Janikowo a w rundzie wiosennej sezonu 1997/1998 zawodnik Rakowa Częstochowa): Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem. Dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu, gdzie powinna zakończyć się naszym wyższym zwycięstwem. Do przerwy spokojnie mogliśmy prowadzić 3:0. Niestety wynik ułożył się inaczej i ponieśliśmy tego konsekwencje. Teraz przychodzi czas na podsumowania, dwa miesiące trzeba odpocząć i w styczniu wrócić do pracy i starać się grać o najwyższe cele. Tak jak mówiłem w wywiadzie dla Waszej strony internetowej, Ja tutaj do Częstochowy wracam z wielkim sentymentem do tego miasta jak i do klubu i tak było i tym razem. Ilekroć tutaj przyjadę do tego miasta to łezka w oku mi się zakręci i wspomnienia wrócą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *