Wraz z przejęciem Huty Częstochowa, Donbas zainwestował także w Raków. To pozwoliło kibicom marzyć o powrocie na piłkarskie salony. Dziś jednak te marzenia trzeba schować głęboko do kieszeni, a zamiast pytań o awans pojawia się pytanie 'Co dalej?’
Nasza strategia jest taka, że tam, gdzie mamy swoje zakłady, angażujemy się także w sport. Ludzie muszą przecież mieć też coś dla ducha. – te słowa Konstantego Litwinowa pamięta doskonale każdy kibic. Donbas dopiero sposobił się do zainwestowania w Hutę Częstochowa, a Raków grał w IV lidze. Współpraca na linii huta-klub zapowiadała się owocnie. Już w momencie kiedy Raków wygrał w barażach z Koszarawą Żywiec dostał od ukraińskiej firmy 100 tysięcy złotych premii. Gdy Raków walczył w III lidze połowę budżetu stanowiły środki od Donbasu. Władze ISD nie ukrywały jednak, że dla nich dopiero II liga jest interesującym pułapem. Dziś w Częstochowie II liga jest nie ze względu na jakościowy postęp, ale reorganizację rozgrywek. Bardzo prawdopodobne, że tkwienie na trzecim szczeblu przyczyniło się do aktualnej sytuacji co najmniej w równej mierze co kryzys finansowy. Jeżeli rzeczywiście tak jest to swoją przyszłość Raków przegrał wiosną na boiskach m.in. w Kluczborku i Nowej Soli.
Dziś Raków z nowym zarządem, nowym trenerem i drużyną mogącą wciąż, w przypadku kilku wzmocnień, bić się o awans staje w bardzo trudnej sytuacji. Prezes Borkowski doskonale wie, że znalezienie teraz nowego sponsora to niesamowicie trudne zadanie. Wobec kryzysu finansowego i kondycji lokalnych przedsiębiorstw wręcz niemożliwe. Pojawiają się także pytania o wzmocnienia, okres przygotowawczy i cele jakie stoją przed drużyną w tej chwili. Istnieje bowiem obawa, że zamiast wzmocnień nie uda się zatrzymać najlepszych graczy, a zamiast o awans Raków walczyć będzie o przetrwanie. To będzie pierwszy prawdziwy test dla nowego zarządu, którego oblanie może mieć tragiczne skutki.