To było świetne widowisko z niesamowitymi emocjami do samego końca. Dariusz Szynkiel dał TYTANOWI zwycięstwo nad AZS-em Poznań, chociaż przyjezdni mogli jeszcze doprowadzić do dogrywki.
Już przed meczem można było spodziewać się wyrównanego pojedynku, bowiem obie ekipy prezentowały w tym sezonie porównywalny poziom. Od samego początku spotkania między zawodnikami widoczne były napięcia, a Janusz Sośniak i Marek Sobkowiak nie szczędzili sobie uszczypliwości.
Mecz zaczął się po myśli Akademików z Poznania, którzy szybko objęli prowadzenie 6:1. TYTANOM wystarczyło zaledwie 30 sekund by odrobić tą stratę, a bardzo aktywny od początku był Robert Pęczak. Nie mała w tym także zasługa Sławka Klocka, który zebrał w I kwarcie 6 piłek, w tym aż 4 w ataku. To właśnie Klocek, wraz z Łukaszem Wojciechowskim zdominowlai końcówkę kwarty. Wynik oscylował w granicach remisu, ale gospodarzom udało się wygrać pierwszą część meczu 23:18.
II kwarta zaczęła się od popisów strzeleckich Pawła Stankiewicza, który wyprowadził swój zespół z powrotem na prowadzenie. Wydatnie pomógł w tym gościom także Pęczak, który zanotował aż 4 straty w tej części meczu. Głównymi bohaterami kwarty byli jednak sędziowie, którzy gwizdnęli w 10 minut aż 17 fauli. Najczęściej faulowany był Dariusz Szynkiel, który nie miał problemów by zamieniać rzuty wolne na punkty. Dzięki temu TYTAN na koniec kwarty przegrywał tylko 42:45.
Następne 10 minut gry w całości na parkiecie spędził Janusz Sośniak, który zbierał, podawał i punktował. Postawa kapitana natchnęła resztę zespołu, w tym Dawida Jareckiego, który już od dłuższego czasu jest silnym punktem zespołu. Przez całą kwartę drużyny zmieniały się jednopunktowym prowadzeniem. Po końcowej syrenie TYTAN prowadził 63:62 i wydawało się, że o wynik drżeć będziemy do ostatniej sekundy.
Ostatnią część meczu poznaniacy rozpoczęli od mocnego uderzenia zdobywając 7 punktów z rzędu. Przy stanie 63:69 rywali dogonił praktycznie w pojedynke Łukasz Wojciechowski. „Wojownik” był jednym z bohaterów spotkania, a w ostatniej kwarcie był niemal bezbłędny.
Na półtorej minuty przed końcem zaczął się główny akt tego widowiska. Dariusz Szynkiel przy jednopunktowym prowadzeniu gości stanął na linni rzutów wolnych i dwukrotnie i TYTAN prowadził 78:77. Chwile później gospodarze aż zakipieli na dwie decyzję arbitrów. Najpierw za koszulkę ciągnięty był Wojciechowski, ale zamiast przewinienia umyślnego częstochowianie wprowadzali piłkę z boku, a chwilę później błąd podwójnego kozłowania gwizdnięto Klockowi. Chwilę później Krzysztof Kawałek dał swojej drużynie minimalne prowadzenie i kibice w napięciu obserwowali decydujące sekundy. Piłka krążyła po obwodzie pomiędzy graczami TYTANA, aż trafiłą do tego, który w takich momentach powinien decydować. Dariusz Szynkiel to zbyt doświadczony gracz by w takich momentach zadrżała mu ręka. 81:79 dla TYTANA wydawało się przesądzać sprawę. Równo z końcową syreną zabrzmiał jednak gwizdek jednego z arbitrów. Nie był to jednak koniec spotkania, a faul Klocka. Na linii rzutów wolnych stanął Łukasz Stróżyk. Sprawa był prosta, musiał trafić dwukrotnie by doprowadzić do dogrywki. Pierwsszy rzut celny. Publiczność starała się przeszkadzać jak mogła i to przyniosło oczekiwany efekt. Przy decydującym rzucie piłka zatańczyła na obręczy, ale ostatecznie nie wpadła do kosza. TYTAN wygrał 81:80.
TYTANI pokazali charakter, a kibice zobaczyli pojedynek na jaki czekaliśmy od pamiętnego starcia w I lidze kiedy to do ostatniej sekundy ważyły się losy meczu z Górnikiem Wałbrzych. 18 razy na tablicy widniał remis i tyle samo razy drużyny zmieniały się prowadzeniem. Takie spektakle oglądać chcielibyśmy jak najczęściej pod warunkiem, że zawsze kończyć się będą szczęśliwie.
TYTAN Częstochowa – AZS Politechnika Poznań 81:80 (23:18; 19:27; 21:17; 18:18)
TYTAN:
Szynkiel 25(2×3), Wojciechowski 14(1), Pęczak 12(1), Klocek 12, Sośniak 7(1) – Karkoszka 6, Jarecki 3, Kotlewski 2, Wolnik 0
AZS Poznań:
Stankiewicz 22(4), Szydłowski 15, Sobkowiak 10(1), Gołdziński 7, Stróżyk 5 – Kawąłek 11(1), Janiel 5, Głowacki 3(1), Kaczor 2, Jaźwiecki 0
Na plus:
Dariusz Szynkiel – Gdy miał w rękach piłkę w decydujacej akcji na koncie miał jedną celną trójkę na 6 prób. Ręka nie zadrżała, w głowie się nie zagotowało. „Szyna” pokazał, że jest liderem nie tylko jeżeli chodzi o dyspozycję na boisku. To nie przypadek, że losy meczu spoczęły w jego rękach.
Łukasz Wojciechowski – Miał okres gdy przestał przypominać zawodnika, tak dobrze znanego nam z poprzedniego sezonu. Znów jednak pokazał się ze swojej najlepszej strony. Szybkie ręce okradały rywali, szybkie nogi wyprowadzały zabójcze kontry. W krytycznym momencie IV kwarty odrobił kilkupunktową stratę.
Sławek Klocek – W pierwszym meczu po kontuzji bardzo chciał, bardzo się starał ale niewiele z tego wynikało. Z każdym kolejnym starciem był co raz lepszy. Wczoraj zagrał świetne spotkanie. 12 punktów to cenna zdobycz, ale trenera z pewnością cieszy głównie 12 zbiórek.
Na minus:
Skuteczność – kiedyś była główną bronią TYTANA. Niemal każdy rywal miał problem z przypilnownaiem obwodu. Do niedawna było tak samo, ale formę strzelecką zgubili gdzieś Karkoszka i Kotlewski. Co jednak ważne drużyna nie oddaje już tylu rzutów co w poprzednich pojedynkach. Znó jednak w Polonii to rywale spisali się rzutowo lepiej niż zawodnicy trenujący tam na codzień.