W tym samym dniu co turniej Piłkarska Gwiazdka odbyła się bardzo ciekawa konferencja poświęcona szkoleniu młodzieży. Na zorganizowanej przez APN konferencji nie zabrakło gwiazd, które dzieliły się swoimi spostrzeżeniami z zachodnich klubów.
Na początek jednak swój punkt widzenia prezentował Antoni Piechniczek, były selekcjoner opisywał metody treningowe prezentując zebranym holenderskie materiały szkoleniowe. Dziś dużo mówi się o warunkach, ale nie zapominajmy, że najważniejszy jest facet. Jeżeli wie co ma robić to z grupą 15-20 chłopaków nawet na małej salce zrobi fajne zajęcia – przekonywał wiceprezes PZPN. Później niejednokrotnie zabierał głos broniąc polskich metod i trenerów, ale złudzeń nie zostawili byli reprezentanci Polski. Na pytanie gdzie wysłałby swojego syna na trening Radosław Gilewicz odpowiedział wprost, że zdecydowanie za granicę. Tomasz Wałdoch przekonywał na przykładzie Schalke jak ważne jest podejście trenera do młodych zawodników. Jerzy Brzęczek na przykładzie swojego syna trenującego w Wiśle Kraków obrazował naganne zachowanie rodziców przy linii bocznej podczas zawodów młodzieżowych. Niejednokrotnie mówiłem rodzicom, że doskonale rozumiem ich, że dla nich ich synowie są najważniejsi, ale to trener zna się najlepiej i to jego podpowiedzi powinny być jedynymi podczas meczu – opowiadał były kapitan reprezentacji. Temat rodziców był mocniej poruszony, a KOR-owi (Komitetowi Oszalałych Rodziców) poświęcono sporo czasu. Swoimi spostrzeżeniami z regionu dzielił się także organizator, Krzysztof Kołaczyk, który jako trener APN ma sporą wiedzę na ten temat. Nie było to gadanie w próżnie bowiem na sali była także liczna reprezentacja rodziców.
Poważną dyskusję wywołały przytaczane słowa wywiadu Michała Globisza, który mówił o fatalnym szkoleniu młodzieży już od 6-latków, a nastawianie się na wynik już w najmłodszych grupach zabija technikę. Nie zgodził się z tym trener Piechniczek, który podkreślał, że 6-latka nie nauczy się grać podaniami. Przeczyły temu spostrzeżenia Kołaczyka ze stażu w Schalke, który był pod wrażeniem szybkości gry w grupach młodzieżowych niemieckiej drużyny. Ja pamiętam, że jak się prowadziło 1:0 i było kilka minut do końca to trenerzy krzyczeli „wybij do przodu”, to nie o to chodzi i to jest smutne, bo dzieci się mają przede wszystkim bawić grą – mówił Jakub Błaszczykowski. To sprowokowąło dyskusję jak ważna jest presja na wynik i niepotrzebnie podgrzewana atmosfera wokół spotkań młodych piłkarzy. Ja też chcę wygrać, nie powiem chłopakom, że mają przegrać. Teraz kwestia jest tego jak ja im to przekaże i jak ja się będę zachowywał przy linii. Jak przegram powiem trudno, wyciągne wnioski, jak ktoś straci piłkę to powiem trudno nic się nie stało próbuj dalej. Raz usłyszałem jak trener do 9-latka krzyczał „Czy ci jajca powiązało?” To jest dramat. To jest absolutnie niedopuszczalne. – grzmiał Kołaczyk.
Na problem wzrostu zwrócił uwagę Gilewicz, który przypominał, że Mistrzostwa Europy wygrała niska drużyna Hiszpanii, a u nas często dyskryminuje się niższe dzieci. Mnie na przykład pan Wójcik kiedyś powiedział, że jestem za niski do kadry i to mnie zraziło. Pamiętajmy, że nie na tym polega gra w piłkę. Swoje do powiedzenia na ten temat miał także Błaszczykowski- Byliśmy kiedyś na turnieju w Zawierciu i akurat przyjechał trener reprezentacji młodzieżowej U16 bądź U15. Ja dostałem jakieś wyróżnienie i trener Zamilski wręczając mi nagrodę zapytał czy rodzice byli wysocy? Paradoksalnie na konsultacje powołany został zawodnik, który wchodził z ławki i nie szło mu najlepiej, ale był wysoki. To gdzieś we mnie utkwiło, a nie ukrywam, że mi osobiście łatwiej jest minąć wyższego rywala. – opowiadał aktualny kadrowicz.
Innym problemem była motywacja młodzieży. Dziś lepiej jest spędzać czas przed telewizorem i komputerem. Jest problem czy dzieci dziś mają takie marzenia w sobie, które chcą spełniać. Czy chcą ćwiczyć i trenować by osiągnąć sukces? – pytał Brzęczek. Na ten sam problem zwracali uwagę także inni zawodnicy. Błaszyczykowski podkreślał, że starsze pokolenie miało łatwiej My biegaliśmy po drzewach, skakaliśmy po płotach. Cały dzień w ruchu owocował tym, że była w nas naturalna zwinność, a dziś co raz częśćiej dzieci trzeba uczyć prawidłowo biegać. – mówił. Swoje na temat dorzucił także Dariusz Gęsior – Dziś jest problem koordynacji ruchowej. Jeżeli ktoś w wieku 10-12 lat nie potrafi zrobić przewrotu w przód czy w tył to trudno żeby został piłkarzem. Nad koordynacją trzeba pracować u 6-latków i potem na każdym etapie rozwoju – przekonywał weteran polskich boisk.
Na konferencji nie zabrakło trenerów z Częstochowy i okolic. Niestety kiedy o sentymencie do Rakowa mówił Brzęczek okazało się, że żadnych szkoleniowców z tego klubu nie ma. Wszyscy żałowali, że odpowiedzialni za młodzież w najlepszym klubie regionu ludzie nie chcą skonfrontować swoich poglądów. Prezes Waldemar Borkowski próbowął tłumaczyć podwładnych brakiem zaproszeń, ale sala skwitowała to śmiechem. Kontynuując wątek Rakowa prezes zdradził smutną informację o wycofaniu się sponsora i w tym momencie nikomu już nie było do śmiechu. Włodarz klubu z Limanowskiego mógł wykorzystać okazję by poprosić o przychylność obence na Sali władze miasta i reprezentowany przez Antoniego Piechniczka PZPN.
Na koniec Cezary Suchan zaprezentował przygotowane na podstawie ankiety wykresy o warunkach pracy częstochowskich trenerów. Wynikało z nich, że większość jest zadowolona ze stanu boisk i ma możliwość częstej pracy z grupami. Niestety okazało się, że w większości pracują za groszę bądź za darmo. Ważniejszy okazał się problem treningu zimą. Sale załadowane są przez zakłady pracy i osoby prywatne wynajmujące obiekty szkolne. Wszystko kosztem klubów nie mogących trenować zimą. Obecny na Sali naczelnik Wydziału Sportu w Urzędzie Miasta Janusz Haszcz stwierdził, że to niewyobrażalne. Jak nie macie do kogo to przychodźcie z takimi problemami do mnie. Obiecuję pomoc. – zapowiedział za co od obecnych na Sali zebrał gromkie brawa. Owacją na stojąco pożegnano Jakuba Błaszczykowskiego, który niedawno został uznany najlepszym polskim piłkarzem 2008 roku.