Wczorajszy szlagier Plus Ligi należał do PGE Skry Bełchatów. Mistrzowie Polski pokonali na wyjeździe siatkarzy Domexu Tytanu AZS Częstochowa 3:2. Poniżej prezentujemy komentarze odnośnie tego spotkania.
Andrzej Wrona (Domex Tytan AZS Częstochowa): „Nie byliśmy dzisiaj w najlepszej dyspozycji. Jednak po tych dwóch przegranych setach 7:25 i 17:25 potrafiliśmy się podnieść i, niesieni dopingiem częstochowskiej publiczności, doprowadzić do tie-breaka. Nie udało się nam powalczyć o zwycięstwo, ale trudno. Należy się jednak cieszyć z tego jednego punktu, który jest bezcenny w perspektywie dalszej fazy rozgrywek. Jeśli chodzi o wtorkowy mecz w Pucharze Polski z Wieluniem, to każda drużyna na pewno koncentruje się bardziej na meczach o „stawkę” niż na sparingach. A z wielunianami mamy bilans 1:1 w meczach kontrolnych. Ostatnio wygraliśmy z nimi 3:2 po dosyć dobrym meczu. Prezentują więc dobry poziom i na pewno nie będzie można odpuścić. Trzeba wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, żeby ten zespół pokonać.”
Andrzej Stelmach (kapitan Domex Tytan AZS Częstochowa): „Jest nam przykro, że przegraliśmy 2:3, w tym drugiego seta 7:25. Ale taka jest już siatkówka. Natomiast mamy wywalczony punkt w meczu z Bełchatowem. Z tego należy się cieszyć i dziękować, że się tak stało. Przy tak słabym przyjęciu (nie widziałem statystyk, ale nie wyglądało to zbyt ciekawie) wygraliśmy dwa sety z Bełchatowem, naprawdę cieszymy się, że mamy chociaż ten jeden punkt. Ta nasza gra była różna. Pierwszy set – wygrana do 23, walka i chęć zwycięstwa. W drugim secie nic nie wychodziło, nawet wtedy, kiedy mieliśmy odpowiednią okazję, żeby zdobyć punkt. Trzeci też był nienajlepszy w naszym wykonaniu. Ale czwarty wygraliśmy już w miarę dobrym stylu. Tie-break natomiast był podobny do drugiej partii. Ogólnie z gry nie jesteśmy zadowoleni, natomiast z punktu na pewno tak.”
Daniel Castellani (trener PGE Skry Bełchatów): „Po meczu mam dwu jakiego rodzaju humor. Jestem zły, że straciliśmy punkty, natomiast – zadowolony, że wygraliśmy mecz. Zagrywanie na Zbigniewa Bartmana była dzisiaj naszą taktyką, celowaliśmy w niego i szukaliśmy go. Nie tylko dlatego, że źle przyjmuje, ale główną przyczyną było przez niego złe wyprowadzenie ataku. Obecny miesiąc zapowiada się dla nas niesamowicie, jeśli chodzi o trudności i o poziom tych spotkań, które nas czekają. Dzisiaj graliśmy z Częstochową, następnie – Olsztyn, później – dwa mecze w Lidze Mistrzów, które zadecydują o tym, czy awansujemy do następnej rundy. I kończy się to wszystko dwoma bardzo ciężkimi spotkaniami z Resovią i ZAKSĄ Kędzierzyn. Dlatego też nie możemy nic planować ani patrzeć w przyszłość w kontekście miesiąca stycznia. Przygotowujemy się i skupiamy tylko na najbliższych meczach.”
Radosław Panas (trener Domex Tytan AZS Częstochowa): „Gratuluję trenerom i całemu zespołowi z Bełchatowa – znowu wygrali. Ale ten mecz, tak jak Andrzej wcześniej wspomniał, miał tzw. „fale”. W pierwszym secie zagraliśmy bardzo dobrze. Następne dwa z kolei to była już tragedia, szczególnie ten drugi, gdzie Skrą swoją mocną zagrywką takie spustoszenie sprawiła, że nie potrafiliśmy z tego wybrnąć się. Nie pomagały nawet przeze mnie wprowadzane zmiany. Trzeci set też „poszedł” takim rozpędem. Ale chwała chłopakom, że potrafili się podnieść i w czwartej partii walczyli, bronili piłki i zagrali jak równy z równym z bełchatowianami. W tie-breaku natomiast wróciły „stare grzechy”. Tak więc z punktu jestem zadowolony, natomiast z gry mniej. Mieliśmy swoje kłopoty zdrowotne, co nam utrudniało pracę w tym tygodniu. Były one widoczne, szczególnie w bloku. Ten element do spotkania z Bełchatowem dobrze się sprawował. Mimo wszystko była to bardzo dobra lekcja dla moich podopiecznych, którzy wiedzą, że muszą jeszcze się uczyć i doskonalić, żeby za parę lat mieć w swoim arsenale takie umiejętności i sposoby zagrywania, jak dzisiaj robili to bełchatowianie. Pracujemy nad tym. I dobrze, że Skra pokazała to dzisiaj na naszej, za przeproszeniem, pupie. Będziemy się też uczyć od nich, bo trzeba od najlepszych się uczyć.”