Copra Piacenza pokonana!

Siatkarze AZS- u Częstochowa w zaciętym pojedynku pokonali włoski zespół Copra Piacenza 3:2. Tym samym mają szansę na awans do kolejnej rundy rozgrywek Ligi Mistrzów. Spotkanie rewanżowe 18 lutego w Częstochowie.

Copra Piacenza- Domex Tytan AZS Częstochowa 2:3 (23:25, 23:25, 25:23, 25:17, 14:16)

Copra Nord Meccanica Piacenza: Rak, Pampel, Meoni, Marshall, Grassano, Bjelica, Durante (libero) oraz Dunnes, Boninfante, Insalata

Domex Tytan AZS Częstochowa: Gradowski, Wrona, Wiśniewski, Stelmach, Mlyakov, Bartman, Zatorski (libero) oraz Gunia, Drzyzga, Janeczek, Wierzbowski

Pierwszego seta Częstochowa rozpoczyna od asa serwisowego Piotra Nowakowskiego. W następnej akcji ten sam zawodnik podbija atak przeciwników, jednak blokowany jest Zbigniew Bartman. Dwa błędy w ataku tego siatkarza sprawiają, że Copra wygrywa 3:1. Częstochowianie maja problemy ze skończeniem pierwszych piłek. Kiedy jest 6:2 dla Piacenzy, Radosław Panas prosi o czas dla swojej drużyny. Na pierwszej przerwie technicznej mamy już tylko dwa oczka straty do gospodarzy meczu. Po powrocie na parkiet znów z dobrej strony pokazuje się Nowakowski. Jego atak z krótkiej daje nam 6 punkt. Do drugiego czasu nie udaje nam się jednak odrobienie strat. Przegrywamy 11:16. W drugiej części partii to Częstochowa coraz bardziej się rozkręca. Z drugiej linii zbija piłkę Bartman, atakuje Nowakowski, coraz więcej błędów popełniają Włosi, 18:15 dla Piacenzy. Kiedy na 18:16 piłka po serwisie Nowakowskiego sprytne przedziera się po taśmie na stronę rywali, o czas prosi szkoleniowiec gospodarzy. Nadal świetnie w polu zagrywki spisuje się środkowy z Częstochowy i jego zespół doprowadza do remisu po 18. W końcówce uciekają „akademicy”. Jednak kilka pomyłek w decydującej fazie sprawia, iż mamy bardzo zacięty koniec seta. Ostatecznie zwyciężają przyjezdni 25:23.

Druga partia to wyrównany początek. Od dobrego ataku zaczyna Mlyakov, 1:0. Tym samym odpowiadają Włosi, 1:1. Kiedy na 3:3 wyrównuje ponownie Wiśniewski Copra zaczyna uciekać częstochowianom. Na pierwszej przerwie technicznej ma niewielka przewagę, 8:5. Po powrocie na parkiet znów świetne zagranie prezentują Włosi. Jednak później w antenatkę atakuje Pampel, a w aut posyła piłkę środkowy Bielica, 10:8. Mimo, że na drugiej przerwie technicznej cztery oczka zapasu mają gospodarze, Częstochowa znów zrywa się pod koniec partii. Na boisku pojawia się Drzyzga oraz Janeczek. Dobrze prosperuje nasz blok- Bartman i Nowakowski zdobywają tym elementem15 punkt, przy 18 drużyny włoskiej. Udaje się doprowadzić do remisu 19:19, następnie 20:20. Po bloku zbija Bartman i mamy punkt przewagi. W kolejnej akcji udanie posyła piłkę Janeczek, posiadamy już dwa punkty więcej. Przy pierwszej piłce setowej blokowany zostaje Janeczek, jednak kolejna akcja to ponowna piłka do tego zawodnika i tym razem zdobyty pewnie punkt. Częstochowa prowadzi już 2;2, a w tej partii zwycięża znów 25:23.

W trzeciej odsłonie sytuacja na samym początku wygląda bardzo podobnie, jak w secie poprzednim. Najpierw bo bloku zbijają Włosi, następnie skutecznym atakiem odpowiada Mlyakov. Dobre zagrania przeplatane prostymi błędami, które popełniają dwa zespoły doprowadzają do remisu 4:4. Na 5:4 podwyższa blok Mlyakova i Nowakowskiego, jednak po chwili na tablicy wyników znów widnieje remis, tym razem po 6. Kolejny raz na pierwsza przerwę obowiązkowa z zapasem schodzą gospodarze. Teraz ich przewaga nie jest już tak wysoka, wygrywają zaledwie 8:7. Dlatego zaraz po wznowieniu gry pada wynik 10:10. Zdobywamy 2 punkty w rzędu, jednak dobrze odpowiadają Włosi. Popełniamy błędy, co wykorzystują nasi rywale. Mimo bardzo dobrej dyspozycji Mlyakova na drugiej przerwie technicznej znów przegrywamy. Tym razem 14:16. W spotkaniu bardzo dobrze prosperuje częstochowski blok. Kiedy o ścianę rąk Stelmacha, Nowakowskiego oraz Gradowskiego obijają się zawodnicy Copry, jest 17:16. Na 20:19 dla Piacenzy dochodzimy po skutecznym bloku Bartmana i Wiśniewskiego. Pod koniec partii znów na parkiecie pojawiają się zmiennicy. Janeczek zmienia Stelmacha, a Drzyzga Mlyakova, który sporo sił wkłada w to spotkanie. Po raz trzeci w tym meczu pada identyczny wynik, ale tym razem jest on korzystny dla ekipy włoskiej. Seta udanym atakiem z krótkiej kończy Bielica.

Partię kolejną od asa serwisowego zaczyna Copra. Następna zagrywka nie już tak udana w ich wykonaniu, mamy remis 1:1. W polu zagrywki znów świetnie radzi sobie Nowakowski, 2:1 dla Częstochowy. Ponownie błędy, jak i dobre zagrania przeplatają się w poczynaniach zarówno polskiej jak i włoskiej drużyny, 5:5. Po raz pierwszy w tym pojedynku na przerwę schodzimy prowadząc. Zaliczka co prawda nie jest duża i pozwalająca na spokojną grę, 8:7 dla „akademików”. Jednak pomyłki, jakie przydarzają nam się, kiedy to wracamy na boisko dają prowadzenie Włochom, 10:8. Nowakowski ponownie „szaleje” w zagrywce, co pozwala nam doprowadzić do kolejnego wyrównania w tym spotkaniu, 10:10. Jednak w tym momencie przydarza nam się bardzo zła passa. Tracimy trzy punkty w jednym ustawieniu. Kiedy serwis psuje Bartman, któremu w tym dniu zagrywka wyraźnie nie siedzi, na druga techniczną przerwę wygrywając 16:12 schodzą gospodarze. Ponownie pojawią się młodsi zmiennicy, czyli Janeczek i Drzyzga. Nie pomaga to jednak ratować kiepskiego wyniku, gdy z w tej fazie seta jest na to za późno. Włosi pokonują nas w czwartej odsłonie 25:17, tym samym doprowadzając do tie breaka.

Set piąty od kiwki zaczyna Bartman. Na 3:1 podwyższa potrójny blok Bartmana, Wiśniewskiego i Mlyakova. Bartman oraz Mlyakov świetnie spisują się w tej części spotkania. Kiedy sędzia podejmuje błędną decyzję na niekorzyść częstochowian Copra przegrywa już tylko jednym punktem, 6:5 dla podopiecznych Radosława Panasa. Zmiana stron następuje przy wyniku 8:6 dla „akademików”. Na drugiej połowie boiska dobrze poczyna Drzyzga, który zdecydowanie kiwa z drugiej piłki. Kiedy na 10:7 przytomnie zachowuje się Wiśniewski, żółta kartka zostaje przyznana jednemu z zawodników Piacenzy. Daje nam to 11 oczko. Kiedy proeadzimy13:9 wydaje się, ze wszystko zmierza w kierunku zwycięstwa. Jednak zawodnicy z Polski sami zapewniają sobie bardzo gorąca końcówkę spotkania. Nie mogą odeprzeć ataków włoskiej ekipy, sami zaczynają popełniać błędy. Jest 13:13! i 14:14! Jednak ostatnie słowo należy do przyjezdnych. Najpierw z drugiej linii atakuje Bartman, a piłka posłana w aut przez Włochów oznacza koniec meczu i zwycięstwo AZS-u.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *