W minioną sobotę została przerwana znakomita passa zwycięstw Domexu Tytana AZS-u Częstochowa, jeśli chodzi o spotkania z Asseco Resovią Rzeszów. Podopieczni Radosława Panasa przegrali z graczami ze stolicy Podkarpacia 0:3.
Rozgoryczenie po tym meczu bardzo czuł Zbigniew Bartman – Przede wszystkim po I secie, w którym wygraną podaliśmy zespołowi Resovii nawet nie na złotej ale platynowej tacy. Przegraliśmy do 23, a mieliśmy dwie piłki przechodzące, które wpadły naszym środkowym za kołnierz. To jest jakaś parodia i nasza największa bolączka. – mówi przyjmujący AZS-u.
Co było przyczyną porażki zdaniem siatkarza? – W pierwszym secie zdecydowanie przegraliśmy przez własne błędy, ale już w dwóch następnych Resovia zagrała bardzo dobrą, solidną siatkówkę. My po tej pierwszej partii i zmarnowanej szansy nie mogliśmy się za bardzo podnieść. Co prawda w trzecim secie nawiązywaliśmy walkę do stanu 9:7 ale później w jednym ustawieniu straciliśmy bodajże sześć punktów. Z taką grą ciężko jest wygrać z zespołami, które liczą się na polskiej arenie. – kontynuuje Zbigniew.
Zawodników z Częstochowy w tym tygodniu czekają dwa spotkaniu (po jednym w Pucharze Polski i Plus Lidze). W obu pojedynkach przeciwnikiem AZS-u będzie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Popularny „Zibi” zdaje sobię sprawę, że te mecze będą bardzo trudne – Kędzierzyn jest zespołem, który w tym sezonie udowodnił już parokrotnie, że jest mocny. Są wiceliderem i dwa razy pokonali mistrza Polski – Skrę. To będą bardzo ciężkie mecze, ale gramy we własnej hali i zrobimy wszystko, żeby się zaprezentować jak najlepiej. Jak byłem dzieckiem to rywalizację częstochowsko-kędzierzyńską nazywano świętą wojną. Mecz obu drużyn zawsze wzbudzały wiele emocji i myślę, że będzie tak nadal. Postaramy się podtrzymać tradycję. – zakończył Bartman.
źródło: plusliga.pl