Niestety, Domex Tytan AZS Częstochowa przegrał wczoraj pierwszy mecz z Itasem Diatec Trentino 1:3 w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów. O tym, która z poszczególnych drużyn awansuje do Final Four elitarnych rozgrywek, zadecyduje rewanż we Włoszech, który odbędzie się 11 marca.
Po meczu powiedzieli:
Radosław Panas (trener Domex Tytan AZS Częstochowa): Pierwsze półtora seta było perfekcyjne w naszym wykonaniu. Prowadziliśmy dobrą grę, realizowaliśmy nasze założenia i praktycznie w 100% wszyscy grali bardzo dobrze. Od połowy drugiego seta gra nam jednak „siadła”. Mieliśmy kilka piłek w kontrataku na 4-5 punktów naszej przewagi. Niestety, nie kończyliśmy tych piłek, sami więc podaliśmy rękę Włochom. I od stanu 16:14 dla nas w jednym ustawieniu goście odskoczyli nam na 5 punktów i nie udało nam się już ich dogonić. Przyznam, że mieliśmy patent na Matija Kazijskiego, nie mógł się przebić przez nasz blok do momentu kiedy w drugim secie zszedł z boiska z powodu kontuzji, był naszym celem, jeśli chodzi o zagrywkę. Później gdy za niego wszedł młody Della Lunga, gra naszych przeciwników odmieniła się. Poprawiło się u nich przyjęcie, atak i nie popełniali błędów. Naprawdę szkoda, bo z kolei nasza gra zmieniła się na gorsze, a końcowy wynik mógł być lepszy. Potem nerwowo zaczęło się robić na boisku, ale starałem się uspokoić tę sytuację. Wiadomo, że każdy tutaj chciał się pokazać z jak najlepszej strony. I czasami jak się widzi uciekającą szansę, to nerwy puszczają, a nad tym musimy panować.
Wojciech Gradowski (Domex Tytan AZS Częstochowa): Od połowy drugiego seta zaczęliśmy niedokładnie przyjmować, co przełożyło się na to, że Włosi dobrze grali blokiem. Odrzucali nas od siatki i mocno zagrywali z wyskoku. To powodowało, że traciliśmy punkty, których nie byliśmy w stanie nadrobić. W drugim, trzecim i czwartym secie mieli na tyle wysoką przewagę, że dużo akcji zdecydowanie łatwiej wychodziło im niż nam. Wierzyliśmy we zwycięstwo z Itasem Diatecem, tym bardziej, że na naszym terenie pokonaliśmy już Piacenze. Trentino to oczywiście przeciwnik z troszkę wyższej półki, ale gdybyśmy nie wierzyli w wygraną, to nie byłoby sensu , byśmy wychodzili na parkiet. I było to chyba widać. Bo pomimo, że przegraliśmy, to myślę, że walczyliśmy do ostatniej piłki. Rewanż z pewnością będzie bardzo trudny. Do Trentino pojedziemy jednak walczyć o zwycięstwo i awans. Co z tego wyniknie? Zobaczymy. Ta drużyna prezentuje najwyższy poziom gry, jaki można (nie wiem czy da się grać lepiej). Nasza w tym rola, byśmy skupili się na własnej grze, bo jeśli tak zrobimy i nie będziemy popełniać błędów, to będzie nam łatwiej się grało i to też przełoży się na końcowy wynik.
Paweł Zatorski (Domex Tytan AZS Częstochowa): Do połowy drugiego seta prowadziliśmy dobrą grę. Myślę, że po kontuzji Kazijskiego w naszych głowach pojawiła się przedwczesna i złudna nadzieja, że dalej będzie nam się łatwo grało. Niestety, Itas jest tak klasowym zespołem, że udowodnił nam, że walczą do końca i nie odpuszcza i zasłużenie wygrał 3:1. Jeśli chodzi o rewanż w Trentino, to mamy podobne nastawienia, jak tutaj. Nie mamy nic do stracenia. W meczach z takim rywalem jak Trento musimy się spinać (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) maksymalnie. Bo jeśli wyjdziemy na boisko zestresowani, to gra w rewanżu będzie wyglądała inaczej niż w pierwszym i drugim secie dzisiejszego spotkania. Tak więc do tego meczu podejdziemy spokojnie.