Za nami środowe spotkanie Pogoni Szczecin z Rakowem Częstochowa. Oto co na specjalnie zwołanej konferencji prasowej mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn.
Piotr Mandrysz (trener Pogoni Szczecin a w sezonie 1995/1996 zawodnik Rakowa Częstochowa): Mecz dla nas się ułożył bardzo dobrze, rozpoczęliśmy już w piątej minucie od prowadzenia i wydawało się, że mamy grę ułożoną. Tak też pomyśleli moi piłkarze i zostali za to srodze skarceni. Dwie stracone bramki znokautowały moich zawodników i nie potrafili się do przerwy pozbierać. Po przerwie ta gra wyglądała już lepiej, praktycznie w wielu fragmentach zamknęliśmy przeciwnika na połówce. Raków okazał się mistrzem w grze na czas. Na całym świecie się nie wybija piłki na aut, jak zawodnicy przeciwnej drużyny symulują faule. Cóż, każdy to ocenia na swój sposób. Uważam, że należał nam się rzut karny po ewidentnym faulu na Tomku Parzym, w związku z powyższym, nie trudno odnieść wrażenie, że coś z tymi naszymi sędziami jest nie tak.
Leszek Ojrzyński (trener Rakowa Częstochowa): Wygraliśmy! Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty. W poprzedniej kolejce ta sztuka nam się nie udała, bo przespaliśmy tamto spotkanie i chcieliśmy się jak najszybciej zrehabilitować. Każdy widział jak wyglądał mecz. Oddaliśmy dużo strzałów na bramkę, wygraliśmy ale mieliśmy też trudne momenty. W kilku przypadkach, moim zdaniem gospodarze nie zachowali się fair, bo były stykowe sytuacje, a może nawet i faule. Wcześniej też był mały zgrzyt na linii Raków Częstochowa – Pogoń, bowiem chcieliśmy przysłać kamerzystę na mecz z Tychami, jednak zarząd klubu się nie zgodził, ale to już jest problem Pogoni ja tylko żałuje, że tak zasłużony klub i z takimi tradycjami tak postępuje.
Paweł Skrzypek (zawodnik Pogoni Szczecin, a w sezonach 1994/1995, 1995/1996 i 1996/1997 gracz Rakowa Częstochowa): Uważam, że był to mecz walki, spotkały się dwie dobre drużyny, pretendujące do awansu. Zaczęliśmy fajnie, strzeliliśmy szybko bramkę, później po stałym fragmencie gry padło wyrównanie. Kolejny błąd w obronie z moim udziałem i gol na 2:1 dla Rakowa. Wynik do przerwy dla częstochowian i w drugiej połowie z naszej strony „ bicie głową w mur”. My znamy swoją wartość i w każdym meczu gramy o zwycięstwo. U nas na pewno nie ma paraliżu jeśli chodzi o grę o awans. Dziś to Raków był od nas wyraźnie lepszy. Okres gry w Rakowie Częstochowa wspominam bardzo miło i sympatycznie. Z Rakowa wypłynąłem na szerokie wody, także naprawdę bardzo mile wspominam ten okres gry.