Do sporej sensacji doszło w sobotę w Częstochowie. Będący jednym z głównych kandydatów do awansu do pierwszej ligi, częstochowski Raków niespodziewanie uległ broniącemu się przed grą w barażach o pozostanie w stawce drugoligowców, GKS-owi Tychy. I o dziwo zwycięstwo tyszan było jak najbardziej zasłużone.
Gospodarze do dzisiejszego spotkania przystąpili aż bez czterech podstawowych zawodników. Do pauzujących za kartki Mateusza Bukowca, Tomasza Foszmańczyka i Mateusza Orzechowskiego, dołączył jeszcze kontuzjowany Piotr Bański, którego poważny uraz wykluczył z gry w kilku najbliższych spotkaniach Rakowa. Jakby tego było mało, z konieczności z lekką kontuzją wystąpił dzisiaj Artur Lenartowski. Trener Leszek Ojrzyński, musiał więc bardzo mocno przemeblować skład. Zmiennicy, którzy wystąpili w miejsce pauzujących zawodników, nie zdali egzaminu. Grający po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce Miłosz Bielecki grał jakby wystraszony i często się mylił w swoich zagraniach, natomiast Przemysława Korytkowskiego w bardzo dziecinny sposób ogrywali rywale. Pozytywnie można powiedzieć, zaprezentował się ze zmienników, tylko Mateusz Zachara, który był widoczny na boisku.
Od samego rozpoczęcia spotkania widać było, że gospodarze będą mieli w tym meczu „ pod górkę”. Już w 4 minucie gry bliski pokonania Pyskatego był Ankowski, jednak na szczęście dla Rakowa, główkował wysoko ponad bramką. Odpowiedź częstochowian była natychmiastowa. W 9 minucie wzdłuż bramki dogrywał Zachara, lecz nikt z zawodników gospodarzy nie doszedł do tego zagrania.
W 23 minucie atomowym strzałem popisał się Gliński i piłka otarła się o słupek bramki strzeżonej przez Suchańskiego. Po tym uderzeniu ripostą popisali się przyjezdni. Na lewej stronie boiska został ograny z dziecinną łatwością Korytkowski, po centrze jednego z zawodników gości do piłki wyskoczył Żyła i gdyby nie poprzeczka to strzeliłby On przepięknego gola.
Ta sytuacja była wodą na młyn dla bardzo dobrze grających dzisiaj przyjezdnych. W 32 minucie pozostawiony bez opieki, Żyła znów oddał strzał ale tym razem kunsztem bramkarskim musiał się popisać Pyskaty i końcami palców wybił futbolówkę na rzut rożny. Po tym wydarzeniu, częstochowianie śmielej zaczęli atakować i jedną z takich akcji zakończyli zdobyciem gola. Klasyczną kontrą na lewym skrzydle popisał się Gliński. i strzelił gola po długim rogu bramki Suchańskiego! 1:0 dla Rakowa a bardzo licznie zgromadzeni dzisiaj kibice przy Limanowskiego oszaleli z radości!
Druga odsłona zaczęła się dość niespodziewanie dla piłkarzy i fanów Rakowa po myśli przyjezdnych, którzy już w 49 minucie czasu gry doprowadzili do wyrównania. W zamieszaniu w polu karnym Rakowa i biernej postawie bloku defensywnego piłkę do bramki „ wpakował Mańka jak się później okazało zawodnik meczu. Raków po tym wyrównującym golu starał się strzelić drugiego gola ale te ataki było dość senne i niemrawe a tym czasem przyjezdni grali swoje. W 81 minucie czasu gry nastąpiła konsternacja na trybunach stadionu Rakowa, bowiem po wydałoby się niegroźnym egzekwowaniu rzutu rożnego przez przyjezdnych, po raz drugi w tym spotkaniu nastąpiło zamieszanie w polu karnym Rakowa. Najprzytomniej w całej sytuacji zachował się ponownie Mańka i znów pokonał Pyskatego. Do końca spotkania wynik już nie uległ zmianie i drużyna prowadzona przez Mirosława Smyłę zasłużenie pokonała częstochowian w stosunku bramkowym 2:1, będąc zespołem lepszym oraz wykorzystała osłabienie kadrowe Rakowa.
W drużynie gospodarzy zabrakło przede wszystkim wartościowych zmienników oraz skutecznego napastnika. Na pewno dzisiejszy mecz to spory materiał do przemyśleń dla trenera Leszka Ojrzyńskiego a czasu nie ma za wiele. Już w środę drużynę Rakowa czeka bardzo ciężkie spotkanie i zarazem bardzo ważne dla układu tabeli. W Szczecinie spotkają się z tamtejszą Pogonią, której trenerem jest były zawodnik Rakowa, Piotr Mandrysz. Początek spotkania o godzinie 19:00. Relację live z tego spotkania przeprowadzi Częstochowski Portal Sportowy! Zapraszamy bardzo serdecznie!
18.04.2009, Częstochowa
Raków Częstochowa – GKS Tychy 1:2, (1: 0).
Gol dla Rakowa: Gliński 42’. Gole dla GKS-u Tychy: Mańka – dwie 49’, 81’.
Widzów: 3500 tys.
Sędzia główny: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Żółte kartki: Kowalczyk, Lenartowski, Jankowski (Raków), Mańka (GKS Tychy).
Piłkarz meczu: Marcin Mańka (GKS Tychy).
Raków Częstochowa: Pyskaty – Mastalerz, Gołąb, Kisiel, Kowalczyk, Rogalski, Lenartowski, Bielecki (78’ Jankowski), Gliński ( 64’ Witczyk), Korytkowski (88’ G. Sieradzki), Zachara.
Rezerwowi: Siwy – Gerega, Żebrowski, Gajos.
Trener: Leszek Ojrzyński.
GKS Tychy: Suchański – Kozłowski, Masternak, Zadylak, Mańka (85’ Dębowski), Odrobiński, Wania( 74’ Kasprzyk), Ankowski, Bizacki, Żyła ( 74’ Ambroziak), Wróbel.
Rezerwowi: Kojdecki – Furczyk, Ziaja, Uniejewski.