Po zakończonym spotkaniu Rakowa z Nielbą Wągrowiec, odbyła się konferencja prasowa, na której obydwaj szkoleniowcy podzieli się swoimi uwagami na temat meczu.
Leszek Ojrzyński ( trener Rakowa Częstochowa): My przede wszystkim chcieliśmy wygrać to spotkanie, bo taki mieliśmy cel. Chcieliśmy odnieść zwycięstwo grając w jedenastu a nie w dziewięciu, tego nikt się na pewno nie spodziewał. Taka jest piłka i takie są decyzje sędziów, że trzeba było kończyć w dziewiątkę. Uważam, że pierwsza czerwona kartka zbyt pochopna, widziałem Glińskiego nogę, na której ma przerysowany piszczel, więc musieli tam wejść ostro we dwóch.
Muszę pogratulować chłopakom, że ambitnie grali do końca. Nawet mogliśmy prowadzić 2:0, gdyby Foszmańczyk zagrał piłkę górą do Lenartowskiego, i ten znalazłby się wtedy sam na sam z bramkarzem Nielby. Przede wszystkim dzisiaj chcieliśmy pokazać, że jeszcze nie umarliśmy jak niektórym się wydawało ale nam się to dzisiaj nie udało. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, bo nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale goście tych punktów zdobyli najwięcej na wiosnę bo 23 i była to drużyna z którą należało się liczyć.
Pierwszy raz w karierze trenerskiej spotkałem się z tym, że w dziewięciu kończę mecz. Takie jest życie ale nie wiem co teraz będzie dalej, jak teraz zbierzemy skład na mecz z Kotwicą Kołobrzeg. Czterech zawodników podstawowych nam teraz wypada przez kartki. Zobaczymy, pożyjemy i coś będziemy chcieli jeszcze zrobić.
Krzysztof Knychała ( trener Nielby Wągrowiec): Ja może powiem troszkę niekonwencjonalnie, bo trudno mi to komentować jako mecz. Sytuacje w tym spotkaniu były dziwne, dla mnie również. Dlatego powiedziałem w szatni swoim zawodnikom, że Ja wolałbym przegrać 1:0 żeby Raków grał w pełnym składzie. Takie wolałbym rozwiązanie. Zmierzam do tego, że mój zespół jest za słaby na to, aby grać o czołowe lokaty ze względu na to, że My nie potrafimy grać atakiem pozycyjnym. Nasze najlepsze „ strzelby” ( Maciejak i Mikołajczak, przyp.red) grają na przekór wszystkim. Nie wiem dlaczego tak to wygląda.
Zdecydowanie Raków grał bardzo ambitnie mimo, że mieli dwóch zawodników mniej i starali się jeszcze przeszkadzać i do tego wyprowadzić kontratak po którym strzelają bramkę po naszym błędzie, gdzie nakazałem grać swoim zawodnikom na dwa kontakty. Połowa mojego zespołu tego nie zrozumiała, grając bardzo indywidualnie.
Chciałbym zasygnalizować, że bardzo źle nas potraktowali kibice w Częstochowie. Klub Nielba Wągrowiec jest klubem wpół zawodowym. Na osiemnastu zawodników, jakich ja posiadam to dziesięciu pracuje po osiem godzin dziennie. Ja się nie wypieram. Drugi mecz nas taki spotyka, najpierw po Pogoni Szczecin jakaś czerwona kartka, rzut karny, który był ewidentny i wszyscy nas uważają za „ kupczyków”.
My do pierwszej ligi nawet nie chcemy wejść! Gramy na zasadzie trzech lat awansu! Gramy na zasadzie jak najlepszego miejsca, bo sportowiec powinien osiągać jak najlepsze wyniki. Po naszej grze wynika, że nam się należy tak wysokie miejsce. Jeszcze raz chciałem podkreślić: nie zasłużyliśmy na miano, tych co kupują mecze i sprzedają mecze, bo My mamy budżet w granicach 800 tysięcy złotych a wiadomo, że nie jest On jakiś olśniewający.
Ja jeszcze raz gratuluję trenerowi Rakowa, postawy swojego zespołu, dlatego że Raków zrobił na wszystkich wrażenie pod względem gry ambicjonalnej. Grali niezwykle ambitnie i dowieźli zasłużony remis do końca. My w przewadze dwóch zawodników nie potrafiliśmy strzelić bramki. Co dalej się działo, to jest bardzo dziwne bo Nielba nie brała w tym udziału. Sędzia rzucał kartkami na prawo i lewo. Trudno mi na to przejść do porządku dziennego, ale takie jest życie. Powiem otwarcie: Rakowowi się należało nawet te „ półbramki” za ambicje!