Zwycięstwem Grzegorza Zengoty zakończył się sobotni finał Srebrnego Kasku w Częstochowie. Drugi stopień podium zajął Maciej Janowski, który w biegu dodatkowym pokonał Sławomira Musielaka. Słabo spisali się żużlowcy Włókniarza, Borys Miturski był drugi, zaś Marcin Piekarski trzynasty.
Po zawodach powiedzieli:
Grzegorz Zengota (1. miejsce – Falubaz Zielona Góra): W końcu udało mi się wygrać prestiżowe zawody juniorskie. W poprzednich latach zazwyczaj w Srebrnym Kasku zdobywałem drugie bądź trzecie miejsce. W tym roku liczyłem na sukces w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski, a byłem czwarty. Dlatego cieszę się, że zwyciężyłem, ponieważ w tym roku kończę wiek juniora. Myślę, że zawody podobały się kibicom, przynajmniej do połowy, bo było dużo walki.
Maciej Janowski (2. miejsce – Atlas Wrocław): Po zawodach czuję się bardzo dobrze. Te zawody pokazały, że to Grzesiek (Zengota – dop. autor) jest najlepszym juniorem w Polsce w tym roku. Ogólnie dobrze mi się jeździło na częstochowskim torze. Przyznam jednak, że „zgubiłem” dwa punkty w ostatniej serii startów. Ale cóż taki jest sport żużlowy.
Sławomir Musielak (3. miejsce – Unia Leszno): Przed zawodami nie liczyłem na tak dobry wynik. Myślałem, że uplasuję się w granicach 5.-6. miejsca. Tor w Częstochowie nigdy mi nie pasował. Nie potrafiłem dopasować odpowiednio motocykli do tego toru. Na te zawody wziąłem ze sobą jednak inny motocykl i wszystko zagrało. Drugie miejsce tak naprawdę przegrałem w biegu dwudziestym, w którym dałem się objechać Arturowi (Mroczce – dop. autor) na ostatnim wirażu. Popełniłem wtedy błąd, bo pojechałem zbyt za szeroko.
Patryk Dudek (5. miejsce – Falubaz Zielona Góra): Nie zaliczałem się do grona faworytów. Nie wiele mi jednak zabrakło do sukcesu. Można powiedzieć, że pierwszy bieg pokrzyżował mi plany. Później szło mi już po mojej myśli i wywalczyłem 10 punktów. Mój występ był więc całkiem przyzwoity. Tor na początku nadawał się do walki. Z biegu na bieg robiły się jednak koleiny i trzeba było uważać.
Paweł Zmarzlik (9. miejsce – Caelum Stal Gorzów): Żałuję jednego biegu, w którym zatarł się mój najlepszy silnik. W parkingu już mi on nie pracował. Szkoda, bo mógłbym uzbierać więcej punktów. Pierwszy raz jechałem na tym torze, który jest naprawdę fajny, bo nadaje się do walki.
Borys Miturski (11. miejsce – Włókniarz Częstochowa): Po mojej ilości punktów, widać, że te zawody w moim wykonaniu były bardzo słabe. Przyznam, że te punkty wywalczyłem właściwie nie na torze, a przypadkiem. W pierwszym biegu dobrze mi się jechało, czułem głód jazdy. Niestety po dwóch okrążeniach silnik „strzelił”. Zmieniłem motocykl, ale nie jeździło mi się na nim już tak dobrze, bo nie umiałem go opanować. W zasadzie nie ja, lecz motor prowadził jazdę. Zwiększaliśmy zębatki, ale nie dawało to efektu, w końcu ten motocykl też się zatarł. Co dodać? Nie bawiłem się jazdą, sprawiała mi duży problem. Wyszło jak wyszło. Tor został dobrze przygotowany, był równy dla wszystkich.