Faworyt zainkasował trzy punkty.

Nie udał się piłkarzom Rakowa pojedynek z jednym z głównych kandydatów do awansu na zaplecze ekstraklasy. Sosnowiczanie pokazali miejsce w szeregu podopiecznym trenera Leszka Ojrzyńskiego .


Niedzielne spotkanie przyciągnęło na trybuny bardzo dużo ludzi. Takiej liczby fanów piłki nożnej na meczach Rakowa w tym sezonie jeszcze nie było. Dzisiejsze spotkanie dobitnie pokazało, że jest ogromny głód piłki w Częstochowie. Aby tak się stało to ten wózek do przodu muszą ciągnąć wszyscy: trenerzy, piłkarze, zarząd, kibice a nawet pracownicy administracyjni. Niestety na razie w Rakowie tak nie jest i nie wszyscy idą wspólnie do przodu, ale to już temat na inne opowiadanie.

Mecz rozpoczął się od bardzo dobrej gry przyjezdnych, którzy dużo dokładniej operowali piłką od gospodarzy. Gracze ofensywni Zagłębia bardzo często nękali defensorów Rakowa oraz ich bramkarza, Laskowskiego .

Pierwszą bramkę sosnowiczanie strzelili już w 20 minucie pierwszej części gry. Gapiostwo i nieuwagę obrońców Rakowa wykorzystał Filipowicz i z bliska umieścił piłkę w siatce.

Nie minęło dobre 10 minut od tego wydarzenia a przyjezdni po raz drugi w tym spotkaniu cieszyli się gola. Tym razem błąd bramkarza Rakowa wykorzystał Myśliwy i zdobył drugą bramkę. W tym momencie wielu widzów przebąkiwało, że już jest po meczu, gdyż Zagłębie grało mądrze piłką i przede wszystkim szybciej.

W 35 minucie częstochowianie po raz pierwszy w tym mecz mogli zdobyć kontaktowego gola a strzał Tomasza Foszmańczyka w ostatniej chwili zablokowali obrońcy.

Po 180 sekundach od tej sytuacji rzut wolny egzekwowali piłkarze gospodarzy ale strzał Mazgajskiego z rzutu wolnego sparował Bensz .

W drugiej odsłonie częstochowianie zagrali dużo lepiej ale bardzo dobrze grająca drużyna Zagłębia Sosnowiec kontrolowała grę. Gospodarze mieli kilka okazji do żeby strzelić honorowego gola a nawet bramkę na wagę remisu ale jak często się zdarzało już w tym sezonie ale zawodziła skuteczność. Najbliżej tego był Gliński ale po Jego strzale piłka minęła bramkę i to sporo.

Rywale nie pozostawali dłużni i Pajączkowski mógł strzelić swojego drugiego gola w tym spotkaniu ale piłka po Jego uderzeniu trafiła w słupek.

Ostatecznie drużyna Rakowa Częstochowa uległa Zagłębiu Sosnowiec 0:2. Goście pokazali częstochowianom miejsce w szeregu. Fakt, że zagraliśmy bez trzech zawodników: Michała Pietronia, Tomasza Stefańskiego i Łukasza Brondela. Brak tego drugiego był w dzisiejszym meczu widoczny.

Do końca rundy jesiennej Rakowowi pozostały jeszcze dwa spotkania. Za tydzień w sobotę 24 października o godzinie 13:00 spotkają się w Wągrowcu z Nielbą a ze swoimi kibicami pożegnają się 31 października. Wtedy w Częstochowie zmierzą się z Jarotą Jarocin . Początek tego meczu zaplanowano na godzinę 14:00 .

W obu tych spotkaniach szalenie ciężko będzie o punkty.

18.10.2009, g.15:00, Częstochowa

Raków Częstochowa STS Zagłębie Sosnowiec 0:2 , (0:2)

0:1 Filipowicz 20’
0:2 Myśliwy 30’

Sędziował : Jacek Małyszek ( Lublin) Widzów : 3.000

Raków Częstochowa: Laskowski- Kowalczyk, Mastalerz, Orzechowski, Mizgajski (82’ A.Pluta), Jankowski, Jeremicz (58’ Świerk), Gliński, T.Foszmańczyk, Sekulski (46’ Gajos), Zachara (66’ Witczyk).

Rezerwowi: Bruś- Ł.Kaciczak, Gerega.

Trener: Leszek Ojrzyński.

Zagłębie Sosnowiec: Bensz- Bednár, Myśliwy( 85’ Balul), Bodziony, Marek, Łuczywek, T. Szatan (90’ Ryndak), Hosić, Pach, Pajączkowski, Filipowicz (76’ Jaromin).

Rezerwowi: Masarczyk- R.Pietrzak. Dorobek.

Trener: Piotr Pierścionek.

Żółte kartki: Jankowski, T.Foszmańczyk, Witczyk- T.Szatan, Bednár, Marek.

Piłkarz meczu: Michał Filipowicz ( Zagłębie Sosnowiec).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *