Wspólną modlitwą o dobrą i uczciwą rywalizację podczas meczu, rozpoczął się w sobotę 1 lutego XIX Międzynarodowy Turniej Halowy w Piłce Nożnej. Na Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie, gdzie miały miejsce rozgrywki, przybyły dzieci z parafialnych klubów sportowych z całej Polski zarejestrowanych w Katolickim Stowarzyszeniu Sportowym RP, a także z Litwy i Białorusi.
W 8 kategorii wiekowych od 1 do 6 lutego spotykały się drużyny z 52 Parafialnych klubów Sportowych, 3 z Białorusi i 1 z Litwy. Rozegrano 237 spotkań, strzelono 728 bramek, czyli średnio 3,07 na mecz.
– Celem turnieju nie są mistrzostwa, nie jest współzawodnictwo. Chcemy przywracać dzieciom radość. Bo te radości dzieciaków są różne… One się często śmieją, ale w środku mogą być smutne. Tutaj doznają takiej radości zwyczajnej, naturalnej – podkreśla ks. Mikulski. – Po drugie, chcemy pomóc rodzicom w wychowaniu ich dzieci również przez kulturę fizyczną i sport. Kościół ma znaczniejsze środki wychowawcze, ale dla tych, co chodzą do kościoła, dla tych, co nie chodzą, jest sport, do którego się garną. To wychowanie w bardzo ludzkich, zwyczajnych sprawach – podnieś, powiedz: przepraszam, dziękuję, przeproś – dodaje. A opiekunowie muszą dawać jak najlepszy przykład. Ksiądz Mikulski dla nich zorganizował puchar dla najlepszego opiekuna, który otrzyma specjalną nagrodę.
– Cieszę się, że tu jesteście i kochacie Pana Boga w dzieciach – mówił na porannej odprawie trenerów ks. Mirosław Mikulski, organizator turnieju. Choć dla wielu zawodników droga do Warszawy była długa i męcząca, chłopcy tryskają energią. Wszyscy przyjechali tu z ogromną radością.
Turniej rozpoczął się modlitwą, w której wzięli udział wszyscy uczestnicy. – Panie, popatrz na nas, zapraszamy Ciebie tutaj, na tę halę. Bądź przy nas, by nas współzawodnictwo nie pochłonęło, bądź, Panie, przy każdym z nas, bym umiał podać rękę koledze, który się przewróci, bym umiał powiedzieć „przepraszam”, bym umiał przyznać się, jak było naprawdę. Bądź, Panie, przy moim języku, bym nie używał przekleństw, wyzwisk, bądź, Panie, przy moich oczach, bym umiał patrzeć dobrym wzrokiem, pomóż, Panie, bym był posłuszny sędziom – mówił ks. Mikulski, prowadząc modlitwę. – Daj, Panie, bym umiał pogodzić się z porażką, bym za bardzo nie okazywał radości ze zwycięstwa, bo przegranym kolegom wtedy będzie bardziej smutno. Chroń nas, Panie, od kontuzji, byśmy radośnie wracali do domu – kontynuował.
Uczestnictwo w szóstym dniu drużyny Parafialnego Klubu Sportowego z Dankowa stanowi duże wyróżnienie i docenienie włożonego wkładu w rozwój idei parafialnych klubów sportowych. Wyjazd do Warszawy mógł być zrealizowany dzięki pomocy i przychylności ks. Proboszcza Parafii Danków, ks. Henryka Dusza i rodziców naszych zawodników. Opiekunami drużyny są: ks. Tomasz Kośny i p. Tomasz Hober.
Rywalizacja odbywała się w 2 grupach po 4 zespoły. Spotykamy się z drużynami: Orły Przemyśl, Radość Warszawa, Rafael Elbląg, w półfinale Grodno Białoruś. W finale Turnieju trafiamy na renomowaną drużynę PKS Jadwiga Kraków wygrywając 4:0. Możemy także radością obdarzyć rówieśników z przeciwnych drużyn, każdy otrzymali kalendarz z Sanktuarium Matki Bożej Dankowskiej, a trenerzy i opiekunowie także koszulki z logiem Tygodnika Katolickiego Niedziela. Dodatkowe słodycze i kalendarze przekazaliśmy dla drużyny Piotra i Pawła Iwie z z Białorusi. Najlepszego zawodnika Turnieju opiekunowie z PKS Danków wybrali Kacpra Zmorka, a najgrzeczniejszego Kamila Górkę. – mówi ks. Kośny.
Poziom zawodników na AWF jest bardzo różny. Są tacy, którzy dopiero się uczą, i tacy, po których już widać, że daleko mogą zajść w sporcie. Bramki są szerokie. Część dzieci i trenerów narzeka – będzie trudno obronić. – Ale będzie łatwiej strzelić gola! – podkreśla ks. Mikulski. – Jeżeli drużyna ma wygrać 2:0, to lepiej niech wygra 7:5. Jedna drużyna ma wtedy 7 radości, a druga ma 5 – wyjaśnia. Jak dodaje duszpasterz sportowców, najchętniej zrobiłby jeszcze większe bramki, by było jak najwięcej tego „hurra”, tej radości.
Po każdym meczu zawodnicy podają sobie ręce. Jak podkreśla ks. Mikulski, to istotne, uczy wzajemnego szacunku.
A na koniec przy dwugodzinnej ceremonii zakończenia wszyscy otrzymali nagrody – niezależnie od wyników. Bo przecież najważniejsze są gra, dobra zabawa i budzenie w dzieciach sportowego ducha.