Częstochowianie przegrali w piątek niezwykle istotny mecz z Resovią 1:3. Porażka jest tym bardziej bolesna, gdyż poniesiona przed własną publicznością i bez chociażby jednego urwanego punktu. Należy przypomnieć, że w Rzeszowie, przed niespełna czterema miesiącami, to Domex był górą pokonując Asseco 3:2.
W momencie, gdy do końca rundy zasadniczej zostało kilka meczy, a różnice między zespołami w tabeli są niewielkie, nie można sobie pozwolić na słabsze spotkania. Resovia przed 15 kolejką spotkań zajmowała piąte miejsce w tabeli – zdecydowanie poniżej swoich oczekiwań. Rzeszowianie musieli (i wciąż muszą) gonić czołówkę, aby przed play-offami zająć miejsce w pierwszej trójce tabeli Plusligi. Miejsce, które ewentualnie pozwoli ominąć w półfinale Skrę Bełchatów. Stąd też Resovia musiała wywieźć spod Jasnej Góry punkty. Rzeszowianie wierzą w powtórkę z zeszłego sezonu. Wtedy to, po nierównej fazie zasadniczej, na play-offy „rozkręcili się” i dotarli do finału. Wierzą w „powtórkę z rozrywki”, ale z tą różnicą, aby teraz zdetronizować Skrę.
AZS z kolei od początku sezonu radzi sobie całkiem dobrze i przed 15 rundą spotkań zajmował dobre, czwarte miejsce. Jednak w takich meczach jak ten ostatni, gdzie każdy punkt może dać lepsze rozstawienie w play-offach, niezwykle cenne jest doświadczenie i „zimne głowy”. A tego Częstochowianom w piątek zdecydowanie zabrakło. Nasi siatkarze popełniali dużo własnych błędów, nie ustrzegając się ich także w zaciętych końcówkach setów. „Profesorowie” z Rzeszowa konsekwentnie „wypunktowali” Częstochowę. W czwartym secie nie pozostawili już złudzeń, kto powinien zgarnąć całą pulę punktów.
Przed Domexem pozostały trzy ciężkie spotkania, m. in. z Jastrzębiem oraz Kędzierzynem. O punkty będzie niezwykle trudno, co nie zmienia sytuacji, że ciągle można zająć bardzo dobre miejsce na koniec rundy zasadniczej. Oby Częstochowianom nie zabrakło zimnej krwi w tych pojedynkach. Nasi siatkarze pokazali już nie raz, że są w stanie pokonać każdego i pełni wiary będziemy czekać na kolejne mecze.