Oto co po zakończeniu środowego spotkania mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn.
Jerzy Brzęczek (trener Rakowa): Graliśmy tutaj po ciężkiej podróży, bo wyjeżdżając z Częstochowy nie wiedzieliśmy, czy mecz w ogóle się odbędzie. Dodatkowo po drodze docierały do nas bardzo sprzeczne informacje.
Na pewno był to niezwykle emocjonujący mecz. W ciągu minuty zdobyliśmy dwie bramki i wydawało się, że w drugiej połowie będziemy mogli spokojnie kontrolować grę. Gospodarze jednak szybko strzelili na 2:1, później wyrównali i zrobiło się niewesoło. Szybko zdecydowaliśmy się na pewne roszady w defensywie, co przyniosło efekt. Doskonałe uderzenie Artura Lenartowskiego dało nam ponownie prowadzenie i zdecydowanie uspokoiło naszą grę, dzięki czemu udało się jeszcze podwyższyć wynik, a w konsekwencji sięgnąć po bardzo cenne zwycięstwo.
Dziękuję moim zawodnikom za zaangażowanie i mądrość, jaką pokazali w dzisiejszym meczu. Myślę, że zademonstrowali naprawdę ciekawą, a do tego skuteczną piłkę.
Tomasz Mazurkiewicz (trener MLKS Unii Janikowo): Nie tak wyobrażałem sobie to spotkanie. Szczególnie źle zagraliśmy w pierwszej połowie – na tle rywala, który był przecież po tak ciężkiej podróży, prezentowaliśmy się wyjątkowo słabo.
Uważam, że cały mecz był konsekwencją wydarzeń sprzed przerwy. Później udało się co prawda wyrównać i stworzyć jeszcze dwie doskonałe sytuacje, ale w najważniejszym momencie nie powstrzymaliśmy Lenartowskiego wyszedł mu strzał życia na 3:2. Od tej pory goście bardzo dobrze grali piłką i skutecznie wybijali nas z rytmu. Gratuluję zwycięstwa, choć bardzo nie chciałem tego dzisiaj robić. Punkty są nam przecież bardzo potrzebne… Ale cóż, przespaliśmy pierwszą połowę, a zmiany przeprowadzone w przerwie dały nam nowy impuls tylko na kilkanaście minut.
Na pewno nie zakładałem porażki z Rakowem, bo nasza sytuacja w tabeli mocno się w ten sposób komplikuje. Tak czy inaczej, gramy dalej. Pociąg z utrzymaniem jeszcze od nas nie odjechał.”
Źródło: Biuro Prasowe Rakowa Częstochowa.