Kolejnym z zaległych spotkań, rozegranych tego dnia był pojedynek Włókniarza Częstochowa z Unibaksem Toruń. Pierwotnie mecz miał odbyć się 16 maja, lecz został przełożony z powodu złych warunków atmosferycznych. Powtórka okazała się pechowa dla „Lwów”, gdyż przegrały z „Aniołami” 41:49.
Za nami ostatnia odsłona „Czerwcowego Maratonu Żużlowego” w Częstochowie. Mecz Włókniarza z Unibaksem dla obu drużyn miał wielkie znaczenie. Gospodarze potrzebowali wygranej, by przedłużyć swoje nadzieje na spokojny byt w CenterNet Mobile Speedway Ekstralidze, goście natomiast mieli udowodnić, iż ich marsz po czwarty z rzędu medal Drużynowych Mistrzostw Polski nie jest jedynie przedsezonowym zamierzeniem i ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jak się okazało to ci drudzy już po przedostatnim wyścigu mogli cieszyć się z jakże cennego wyjazdowego zwycięstwa.
Ten, który poprowadził „Anioły” do tryumfu, czyli trener Jan Ząbik oznajmił, że kluczem do sukcesu była mobilizacja oraz zgranie się drużyny – Cieszę się, że moja drużyna wygrała i zawodnicy zaczęli się rozumieć. Z różnych przyczyn nie mieliśmy okazji do przeprowadzenia sparingów, rozegrania meczów w pierwotnych terminach, nie było jak przygotować większego wspólnego treningu. Tym samym każdy rozjeżdżał się w swoją stronę. Teraz w koleżeńskiej atmosferze porozmawialiśmy i każdy wziął sobie do serca to, że te braki trzeba nadrabiać. Mają świadomość, że teraz można iść tylko do przodu.
Po ostatnim ligowym pojedynku rozgrywanym pod Jasną Górą wiele mówiło się o miejscowym torze, który wówczas według opinii wielu obserwatorów nie nadawał się do jazdy. Tym razem pod tym względem organizatorzy stanęli na wysokości zadania, ponieważ różnica stanu nawierzchni w porównaniu do tej, na której Włókniarz walczył z Tauronem Azotami Tarnów była kolosalna. Świadczyć może o tym fakt, iż jedynym upadkiem był ten, który w wyścigu juniorskim zanotował Darcy Ward. Jednak w tym przypadku przyczyn upatrywać można w zbyt dużej chęci pokonania rywala. Poza tym częstochowska publiczność była świadkiem bezpiecznego widowiska, obfitującego momentami w widowiskowe akcje zawodników. Stan owalu w kilku słowach określił Wiesław Jaguś – Chcę podziękować działaczom i organizatorom za dobrze przygotowany tor, na którym można było się ścigać. Nie tylko lider gości czuł z tego powodu satysfakcję – Wiemy jaka jest nawierzchnia na naszym torze, robimy ją tak, jak życzą sobie zawodnicy. Przed spotkaniem wszyscy byli jednogłośni i zgodnie twierdzili, że wszystko jest dobrze przygotowane. Nie mieli najmniejszych zastrzeżeń, życzyli sobie takiego przygotowania na każde spotkanie. Tak będzie, chyba że aura spłata figla, na co już nie mamy wpływu – powiedział Jan Krzystyniak.
Trener zdradził również co według niego było jedną z przyczyn porażki – Punkty pokazują w jakiej dyspozycji są nasi zawodnicy, ich forma jest nierówna. W jednym spotkaniu zdobycz punktowa jest większa, w drugim całkowicie zawodzą. Poza Rune Holtą, który od kilku spotkań prezentuje waleczną postawę wszyscy jadą nierówno.
Zarówno wśród zwycięzców, jak i przegranych byli zawodnicy spisujący się znakomicie jak i ci, którzy zdecydowanie zawiedli. Spośród zawodników Włókniarza swoją zdobyczą rozczarował Peter Karlsson, oczekiwania wobec tego zawodnika znacznie wykraczają poza jego trzy „oczka”. Szwed tłumaczony był kłopotami sprzętowymi, gdyż nie był w stanie dopasować się do toru. Powodem do radości może być za to wynik Rune Holty, którego na torze zobaczyliśmy siedem razy, co dało mu siedemnaście punktów i bonus, w tym aż cztery indywidualne zwycięstwa. Z kolei goście zniesmaczeni mogą być postawą Darcy Warda. Australijski Mistrz Świata Juniorów zdobył tylko jeden punkt, pokonując odczuwającego skutki bolesnego upadku Borysa Miturskiego. Unibax do wygranej poprowadzili zawodnicy doświadczeni, którzy częstochowski tor mogą uznać za jeden z bardziej lubianych. Mowa o Ryanie Sullivanie i Wiesławie Jagusiu, których zwycięstwa, a w konsekwencji dwucyfrowe zdobycze walnie przyczyniły się do wyniku drużyny.
Początek spotkania nie wskazywał na to, iż torunianie spod Jasnej Góry wyjadą z tarczą. Inauguracyjny wyścig dnia to podwójne zwycięstwo miejscowej pary. Na kontrę przyjezdnych nie trzeba było długo czekać, ponieważ odpłacili się tym samym w następnej gonitwie. Po remisie i wygranej Włókniarza 4:2 w biegach kolejnych po pierwszej serii wynik brzmiał 13:11. Cała druga seria, a więc kolejne trzy wyścigi to pasmo remisów, co dalej dawało podopiecznym Krzystyniaka dwupunktowe prowadzenie (25:23). Sytuacja odmieniła się w kolejnej części spotkania. Po następnym podziale punktów „Anioły” wygrały 2:4, by później po raz kolejny przyjechać na 3:3, tym samym przed dłuższą przerwą po wyścigu dziesiątym obie drużyny zrównały się ilością punktów (30:30). Zwycięskie aspiracje zawodników Jana Ząbika wyszły w dwunastej odsłonie spotkania, kolejna wygrana 2:4 dała im skromną przewagę w stosunku 35:37. Za ciosem poszli chwilę później, trzynasta odsłona meczu okazała się pechowa dla „Lwów” i za sprawą podwójnej przegranej przed biegami nominowanymi strata do rywala wynosiła już sześć „oczek” (36:42). Na nic zdały się manewry taktyczne miejscowych, którzy w obu ostatnich gonitwach do boju posłali Rune Holtę i Rafała Szombierskiego. Dwupunktowa porażka w biegu czternastym oraz remis w piętnastym dały rezultat końcowy 41:49.
Co uczyniło Unibax Toruń zwycięzcami tej konfrontacji? Z całą pewnością dobra postawa piątki seniorów, wśród których prym wiedli wspomniani już „Jagoda” i „Saletra”. Dzielnie kroku dotrzymywali im Adrian Miedziński oraz Hans Andersen, których stać było na pojedyncze wygrane oraz dobrą jazdę parową. Swoje zrobił również Chris Holder. Przypomnijmy, iż „Crispy” wciąż walczy z kontuzją ręki, której doznał podczas ostatniej rundy Grand Prix, rozgrywanej na MotoArenie w Toruniu.
Czemu Włókniarz Częstochowa poniósł porażkę? Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna, a składa się na nią kilka czynników. Głównie był to brak Jonasa Davidssona, zastosowane za niego zastępstwo zawodnika nie dało oczekiwanego skutku. Dotychczas w spotkaniach rozgrywanych na własnym torze Jan Krzystyniak liczyć mógł na Petera Karlssona, który walcząc z zawodnikami Unibaksu zupełnie nie mógł się odnaleźć. Nawet początkujący kibic sportu żużlowego był w stanie zauważyć, iż Szwedowi zwyczajnie brakowało szybkości. Po trzecie gospodarze nie wygrywali startów, punktowane pozycje odzyskiwali dopiero na pierwszym łuku. Właściwie jedynie Rune Holta raz wyszedł spod taśmy jako pierwszy.
Unibax Toruń – 49:
1. Adrian Miedziński (2*,1*,2,3,1*) 9+3
2. Chris Holder (3,2,1*,0) 6+1
3. Ryan Sullivan (2,d,3,3,3) 11
4. Hans Andersen (1*,3,1,2*,1) 8+2
5. Wiesław Jaguś (2,3,3,3,2) 13
6. Darcy Ward (w,0,0,0,1) 1
7. Emil Pulczyński (1) 1
Włókniarz Częstochowa – 41:
9. Peter Karlsson (1,0,2,0,-,-) 3
10. Rafał Szombierski (0,1*,2,2,2,0,0) 7+1
11. Jonas Davidsson ZZ
12. Lewis Bridger (0,3,1*,2,0,-) 6+1
13. Rune Holta (3,3,2,3,1*,2,3) 17+1
14. Borys Miturski (2*,1,-,-,0) 3+1
15. Tai Woffinden (3,1,0,1) 5
Bieg po biegu:
1. Woffinden, Miturski, Pulczyński, Ward (w) 5:1
2. Holder, Miedziński, Karlsson, Szombierski 1:5 (6:6)
3. Holta, Sullivan, Andersen, Bridger 3:3 (9:9)
4. Holta, Jaguś, Miturski, Ward 4:2 (13:11)
5. Briger, Holder, Miedziński, Karlsson 3:3 (16:14)
6. Andersen, Holta, Woffinden, Sullivan (d) 3:3 (19:17)
7. Jaguś, Karlsson, Szombierski, Ward 3:3 (22:20)
8. Holta, Miedziński, Holder, Woffinden 3:3 (25:23)
9. Sullivan, Szombierski, Andersen, Karlsson 2:4 (27:27)
10. Jaguś, Szombierski, Bridger, Ward 3:3 (30:30)
11. Sullivan, Szombierski, Holta, Holder 3:3 (33:33)
12. Miedziński, Bridger, Ward, Miturski 2:4 (35:37)
13. Jaguś, Andersen, Woffinden, Bridger 1:5 (36:42)
14. Sullivan, Holta, Andersen, Szombierski 2:4 (38:46)
15. Holta, Jaguś, Miedziński, Szombierski 3:3 (41:49)