Choć Włókniarz Częstochowa w niedzielę w Tarnowie musiał walczyć o punkty bez Jonasa Davidssona i Tai’a Woffindena, zdaniem trenera Jana Krzystyniaka była szansa na przynajmniej bonus. Jednak mimo świetnej postawy Rune Holty, Petera Kalrssona oraz Rafała Szombierskiego nie udało się przyjezdnym zrealizować planu minimum.
– Uważam, że spotkanie byłoby do wygrania, gdybyśmy przyjechali w pełnym składzie. Wiedzieliśmy, że nie przyjedzie Jonas Davidsson, a w ostatniej chwili z przyjazdu zrezygnował Tai Woffinden. Jednak pod kątem ratowania punktu bonusowego to nie była tragedia. Ja wierzyłem, że takim składem jest to wykonalne. Ale zwyżka formy Petera Karlssona, a także równa jazda Rune Holty i Rafała Szombierskiego nie wystarczyły. Od początku roku mamy dziury w składzie. Jedynym ratunkiem dla tego zespołu jest powrót Jonasa Davidssona. Brak tego zawodnika jest bardzo widoczny. Można było to zauważyć w spotkaniu z Toruniem na naszym torze czy w ostatnim meczu w Tarnowie. Na pewno inaczej by to wyglądało, gdyby wystąpił w tych pojedynkach. – mówi Krzystyniak.
Istniało prawdopodobieństwo, że jednak Szwed wystartuje w tej potyczce. Ostatecznie nie zdążył się wykurować i powinniśmy go ujrzeć w najbliższym pojedynku z Falubazem Zielona Góra na Arenie Częstochowa. – Przed spotkaniem w Tarnowie rozmawialiśmy z Jonasem. Powiedział, że na pewno będzie obecny na meczu z Zieloną Górą. Przyjedzie znacznie wcześniej, żeby pojeździć, potrenować i dopasować się do toru. Wszak ta przerwa była dość długa. Wierze, że to wzmocnienie będzie strzałem w „dziesiątkę”. – podkreśla trener Lwów.
O dziwo do Tarnowa nie dojechał Tai Woffinden. Pojawiały się pogłoski, że Brytyjczyk spóźnił się na samolot w Cardiff. Natomiast sam szkoleniowiec nie potrafił dokładnie stwierdzić, co było przyczyną jego nie przyjazdu na Mościce. – Ja znam dwie wersje. Pierwsza mówi, że zrezygnował z tego wyjazdu, ponieważ chciał uniknąć kolejnej kompromitacji ligowej. Bo jak wiadomo nie idzie mu kompletnie w tym sezonie. Natomiast druga wersja była taka, że podobno przyjechała do niego rodzina z Australii. I ze względu na sprawy rodzinne ostatecznie nie wystąpił. Jaka jest prawda, do końca nie wiem. – kontynuuje.
Krzystyniak twierdzi, że dalej jest szansa na utrzymanie się w żużlowej elicie, choć do końca rundy zasadniczej zostały jedynie dwie kolejki. – Nic nie pozostało do stracenia. Będziemy robić wszystko, aby wygrać ostatnie dwa mecze z Falubazem i w Bydgoszczy z Polonią, bo szanse są. A widać, że na twardych torach takich jakie są w Tarnowie czy Bydgoszczy niektórzy nasi zawodnicy radzą sobie bardzo dobrze. Mam na myśli m.in. Rune Holtę i Petera Karlssona, którzy wygrywali swoje pierwsze biegi. Nie zapominajmy jednak o Rafale Szombierskim, który pierwszy wyjazd w tym sezonie miał nieudany, ale następne były już lepsze w jego wykonaniu. A wracając do Davidssona, radzi sobie równie dobrze. Jeździł już w tym roku na twardych torach, choćby nawet w sparingowym meczu w Tarnowie, gdzie był najlepiej punktującym zawodnikiem. Tak więc, jeśli w spotkaniu w Bydgoszczy moi podopieczni pojadą tak jak potrafią jeździć na twardych torach, to jest realna szansa na utrzymanie się. – zakończył trener drugich wicemistrzów Polski.