Krzysztof Kułak w sobotę zmierzy się na gali KSW 14 z Danielem Dowdą. – Kułak to Krzyżowiec Świętego Miasta i Bóg go kocha bardziej – mówi Krzysztof Kułak przed walką.
Jak wyglądały przygotowania do walki z Danielem Dowdą?
Krzysztof Kułak: Zacząłem od lipcowego obozu KSW w Jakubowie. Następnie przez dwa tygodnie trenowałem w Częstochowie, a sparowałem w Opolu i w Warszawie. Później był obóz Adrenaliny Fight Częstochowa w Pogorzelicy, a od 30 sierpnia przebywałem w Poznaniu, gdzie trenowałem zapasy z Andrzejem Kościelskim w klubie Grunwald Zapasy.
Na co głównie kładłeś nacisk w trakcie przygotowań?
Siła, wytrzymałość i ucieczki przed sprowadzeniami do parteru. Wyglądało to podobnie jak przed walką z Vitorem Nobregą.
Miałeś problemy ze zbijaniem wagi?
Tym razem nie było z tym żadnego problemu. Zacząłem ścinać wagę trzy tygodnie wcześniej.
Dlaczego wygra Kułak, a nie Dowda?
Bo Kułak to Krzyżowiec Świętego Miasta i Bóg kocha go bardziej
Po ostatniej gali KSW, na którą wjechałeś wozem pancernym pojawiły się opinie, że było to „wieśniackie” czy „żenujące”. Jak się do tego odnosisz i jak ogólnie wygląda kwestia tych wejść w mocnym stylu?
Wieśniacka jest zazdrość i mentalność ludzi, którzy tak mówią. Ja tych wyjść nie przygotowuje sam, tylko robi to ekipa, która tworzy gale. Ja tylko daję pomysły. Zawsze byłem promilitarny i tym wyjściem chciałem to pokazać. Każdy czuje się dobrze w swoim klimacie. Tak naprawdę po to to jest i ludzi trzeba czymś przyciągnąć do MMA. Wyjścia będą charakterystyczne dla mnie, ale niekoniecznie muszą być mocne, bo show nie zawsze musi być rockowe.
Czy w kolejnej walce będziesz bronił pasa?
Tak, na pewno w następnej walce będę bronił mistrzowskiego pasa. Przeciwnika jeszcze nie znam