– Dla mnie ten chłopak to bohater – mówi o swoim wychowanku Krzysztof Kułak. Trener Adrenaliny z dumą obserwował jak Mateusz Strzelczyk w zawodowym debiucie wygrał z doświadczonym Markiem Chwalibogowskim.
– Mateusz to pozornie normalny, przeciętny chłopak, ale jednak nie. Trenuje w AFC już drugi rok, a ma dopiero 19 lat – mówi o Strzelczyku Krzysztof Kułak. – Jedni przychodzą, bo chcą schudnąć, a inni przybrać na masie. Nie wszyscy wytrwali dłużej niż kilka miesięcy. Nie każdy się do tego sportu nadaje i nie każdy lubi się pocić. Mateusz najwidoczniej lubi – mówi popularny „Model”, który w niedzielę z narożnika obserwował zawodowy debiut Strzelczyka.
19-latek z częstochowskiej Adrenaliny na gali w Jaworznie zmierzył się z doświadczonym Markiem Chwalibogowskim. – Bardzo doświadczony rywal, 8 walk MMA. Na co dzień trenuje w słynnym klubie London Shootfighters, z którego pochodzą znany z ringów UFC John Hathaway i walczący całkiem niedawno na KSW James Zikić – opisuje rywala Kułak. Trudno się dziwić, że młodego chłopaka z Kłobucka zjadała trema.
Hala na 1000 osób, hostessy, reporterzy, regionalna telewizja i flagi państw reprezentowanych przez walczących na gali w Jaworznie zawodników. – To wszystko tworzy niepowtarzalny klimat. To już nie jest mata sportowa, którą znał z ligi amatorskiej, gdzie nie udało mu się zająć nawet 3. miejsca – mówi Krzysztof Kułak, który chwali Strzelczyka za ciężką pracę w ostatnich miesiącach. – Teraz trenuje 5 razy w tygodniu i poświęcił się temu całkowicie. Biega, pływa i trenuje kiedy tylko pozwala mu na to wolny od pracy czas – mówi prezes i trener Adrenaliny.
Cała otoczka gali sprawia jednak, że Mateusz Strzelczyk ma wątpliwości. – Po prostu jest jeszcze dzieckiem, na przeciwko którego staje dorosły facet – tłumaczy Kułak, który musiał uspokoić jakoś swojego podopiecznego. „Mateusz, trenowałeś ciężko, na pewno jesteś lepszy, kochasz ten sport, chcesz tu być, przyjechałeś zwyciężyć, musisz wygrać. Jak przegrasz, nic się nie stanie, ale wiem, ze stać cię na wygrana i ty też to wiesz, uwierz w siebie”. Takie słowa usłyszał od trenera Strzelczyk. – Trenerze, boję się – wyszeptał Mateusz. – To naturalne. Ja też przed walką się boję, ale po wejściu do ringu to minie. Nie damy zrobić ci krzywdy, a teraz idź walczyć i pokaż, co to znaczy być zawodnikiem AFC.
Sam przebieg walki to majstersztyk w wykonaniu Krzyżowca. W stójce utrzymywanie dystansu przy wykorzystaniu technik bokserskich. W parterze kompletna kontrola walki. Sprowadzenia walki do parterów, czyste ciosy i w efekcie krwotok z nosa rywala. – Do tego ten rewelacyjny klincz szyjny z Muay Thai, który jest zasługą trenera Wojtka Worwąga – nie bez powodu zachwyca się Kułak. Sędziowie nie mieli wątpliwości i przyznali zwycięstwo zawodnikowi Adrenaliny. – Mateusz słuchał podpowiedzi z narożnika, pokazał swój charakter. Publiczność była mu przeciwna, ale on był w swoim żywiole. Po końcowym gongu nie było już w jego oczach strachu, a jedynie radość z zasłużonego zwycięstwa – opisuje Kułak.
W ten oto sposób na zawodowym ringu zadebiutował 19-letni Mateusz Strzelczyk, zwykły-niezwykły chłopak z Kłobucka. – Dla mnie jako trenera, ten chłopak jest bohaterem. Skromny, powściągliwy i sumienny. Pracuje u wujka, chodzi na treningi, a do tego umie tańczyć i cieszyć się życiem. Przede wszystkim zawsze jest sobą – mówi Kułak.