Z ulgą odetchnąć mogą fani Włókniarza Częstochowa, a poczekać na upragniony awans muszą sympatycy gdańskiego Wybrzeża. W rewanżowym spotkaniu barażowym o miejsce w przyszłorocznej CenterNet Mobile Speedway Ekstralidze Włókniarz Częstochowa pokonał Gdańskie Wybrzeże 61:29.
Długi i trudny dla Włókniarza Częstochowa sezon ligowy został zakończony szczęśliwie. Z kolei mający wielkie nadzieje na rychły powrót w szeregi najlepszych gdańszczanie muszą obejść się smakiem i na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej poczekać co najmniej rok. Wynik tej konfrontacji mówi sam za siebie i w sposób jasny odzwierciedla, iż to właśnie „Lwy” bardziej zasługują na miejsce w CenterNet Mobile Speedway Ekstralidze. Warto przypomnieć, iż w sezonie 2011 żadna z drużyn nie spadnie do I ligi, więc Włókniarz kolejne dwa lata ścigać będzie się w tej samej dywizji.
Przewagę miejscowych obrazowały nie tylko same wyniki wyścigów, a również ich przebieg. Ekstraligowcy zdecydowaną większość wyjść spod taśmy rozstrzygali na swoją korzyść, to właśnie ten element uchodzić mógł za największy atut zwycięzców. Woli walki nie można odmówić zawodnikom Wybrzeża, a wyróżnić należy Dawida Stachyrę i Tomasa Jonassona, którzy w niemal każdym swoim starcie dzielnie walczyli o lepsze pozycje z doskonale spasowanymi do swojej nawierzchni częstochowianami. Zdaniem trenera gospodarzy ich sukces jest efektem dobrej atmosfery w drużynie oraz mobilizacji. – Był to mecz o wielką stawkę; nie zwykłe punkty, a o ligowy byt, a to dodatkowo mobilizuje i wzbudza emocje. Mimo wszystko widać różnicę między Ekstraligą, a I ligą. W Gdańsku przegraliśmy czterema punktami, ale to na własne życzenie, gdyż towarzyszył nam zbyt duży bałagan. Dzisiaj w parkingu był taki spokój, jaki powinien być, przełożyło się to na sposób jazdy i osiągnęliśmy zamierzony efekt. Do samego końca wierzyłem, iż uda się utrzymać tą drużynę w Ekstralidze, a do pewnego momentu miałem nadzieję, że unikniemy spotkań barażowych – komentuje na gorąco Jan Krzystyniak. Zdaniem trenera Lotosu Wybrzeża Gdańsk o tak słabej postawie jego podopiecznych decydowały dość istotne szczegóły. – Może nawet i tak wyobrażałem sobie to spotkanie. Po dziesiątym wyścigu powiedziałem moim zawodnikom, że nie jest źle, tylko bardzo źle. W pierwszej fazie meczu momenty startu były nawet nie najgorsze, ale już rozegranie wejścia w łuk było po prostu tragiczne. To są niuanse, których można dalej szukać. Zespół pojechał na takim poziomie, na jakim zwykle jedzie na wyjazdach. Częstochowa to drużyna ekstraligowa i nie ma co się oszukiwać, że mogło być łatwo. Nie wszyscy wierzyli, że może nam się udać awansować. W dalszej części spotkania nie decydowałem się na żadne zmiany, bo już było wiadomo, że nie odrobimy straty, ani nie nawiążemy wyrównanej walki – tłumaczy Stanisław Chomski.
Dotychczas o sile Włókniarza stanowiły pojedyncze nazwiska, tym razem było inaczej. Dwucyfrowe zdobycze punktowe osiągnęło aż czterech zawodników. Byli to: Rune Holta, Jonas Davidsson, Rafał Szombierski oraz Peter Karlsson. Ten ostatni nie kryje zadowolenia z udanej końcówki sezonu dla jego drużyny, która wcześniej miewała pecha. – Jestem strasznie szczęśliwy, bo zostajemy w ekstralidze . Mecz wygraliśmy bez jakiejś większej presji i cieszy mnie to, że klub zostaje w najlepszej lidze. To są dla nas naprawdę piękne, bo patrząc na to jakie trudne były początki, to ostatecznie jest to dla nas duży sukces. Dużo kontuzji i innych przeciwności losu spowodowało, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Końcówka była dla nas jednak udana i to jest najważniejsze. Gdy jedni czują słodycz triumfu, to inni przełykają gorycz porażki. Z całą pewnością o tym meczu zapomnieć będzie chciał Paweł Hlib. – To były straszne dla nas zawody. Przegraliśmy z kretesem i w przyszłym sezonie pozostaje nam tylko walka w I lidze. Ja popełniłem dużo błędów. Końcówka sezonu nie była już dla mnie udana i wiem, że to moja wina.
Pojedynek ten od samego początku przebiegał pod dyktando faworyzowanych „Lwów”, które już w pierwszej gonitwie dnia sięgnęły po zwycięstwo w stosunku 4:2. Chwilę później, w wyścigu drugim, swoją bezbłędną skuteczność tego dnia zapowiedział duet Karlsson – Drabik, który podwójnie pokonał Jonassona i Hliba. Warto dodać, że średnia wieku tych zawodników to 42 lata, a jadąc razem za każdym razem wspólnie zdobywali pięć punktów. Pierwszy remis dnia padł w biegu kolejnym. Pierwsza seria startów zakończyła się kolejnym mocnym uderzeniem miejscowych. Start wygrał Tai Woffinden, a na ostatnim miejscu jechał Rune Holta, który swoimi szarżami na końcówce pierwszego i drugiego okrążenia mijał kolejno Magnusa Zetterstroema, Mateja Kusa oraz swojego partnera. Po pierwszej serii rezultat brzmiał 17:7. Kolejna partia startów to następne zwycięstwa, które przewagę Włókniarza nad Lotosem powiększyły o kolejne osiem punktów. W piątej odsłonie pojedynku wygrana 4:2, a ciekawie było w wyścigu szóstym, kiedy to prowadzeniem między sobą wymieniło się trzech zawodników. Start wygrał Woffinden, ale już na początku drugiego okrążenia wyprzedził go Stachyra. Zawodnik Lotosu cieszył się prowadzeniem jeden wiraż, gdyż na wyjściu z niego został on wyprzedzony przez Holtę. Chwilę później kolejny nokaut w wykonaniu Drabika i Karlssona, tym samym na półmetku było już 30:12, co pozwalało już przewidzieć rozstrzygnięcie dwumeczu. O tym, że gospodarze z każdym wyjazdem na tor są coraz mocniejsi przekonała trzecia seria. Remis w biegu ósmym oraz dwie podwójne wygrane w dziewiątym i dziesiątym powiększyły stratę gości do 28 punktów! Podobnie zakończyły się trzy kolejne wyścigi, w których Włókniarz wygrał raz 4:2 oraz dwukrotnie 5:1, co przed wyścigami nominowanymi dało rezultat 57:21. W dwóch ostatnich gonitwach zamiast Szwedów Karlssona i Davidssona ujrzeliśmy młodzieżowców. Przedostatni bieg to wygrana Sławomira Drabika, który odpierać musiał zaciekłe ataki gości, natomiast z tyłu jechał Borys Miturski. W pierwszy podejściu do ostatniej gonitwy dnia za sprawą Dawida Stachyry upadł Tai Woffinden. Dziwić może to, iż pretensji do gdańszczanina nie miał poszkodowany, a jego partner – Rune Holta. Z uwagi na to, iż sytuacja miała miejsce w pierwszym łuku powtórka odbyła się w czteroosobowym składzie. W powtórce najlepszy okazał się Norweg z polskim paszportem, za którego plecami przyjechali Stachyra, Jonasson oraz Woffinden. Jednak to nie wszystko co tego dnia miał do pokazania Holta. Kapitan Włókniarza przy wjeździe do parku maszyn uderzył swoim motocyklem o maszynę Dawida Stachyry, który upadł na tor. Decyzja sędziego była natychmiastowa: wykluczenie częstochowianina z wyścigu oraz kara jednego meczu. Tym samym spotkanie zakończyło się rezultatem 61:29.
Swojego zdziwienia oraz niezadowolenia całą sytuacją nie krył poszkodowany. Dawid Stachyra w mocnych słowach ocenił czyn przeciwnika. – Sytuację każdy widział chyba dobrze. Rune zachował się poprsotu jak szczeniak, bo inaczej tego określić się nie da. W biegu 15 pociągnęło mnie trochę na pierwszym łuku, było ciasno i upadł Tai Woffinden. Podjechałem do niego przeprosiłem go i było wszystko ok. Podjechał do mnie Rune Holta, nie wiem po co i miał straszne pretensje. Ja nie wiem o co mu chodziło. Później spowodował jeszcze mój upadek i dlatego mówię, że nie zachował się jak zawodnik z Grand Prix tylko szczeniak – usłyszeliśmy na pomeczowej konferencji prasowej.
Lotos Wybrzeże Gdańsk – 29:
1. Paweł Hlib (0,d,-,1) 1
2. Thomas H. Jonasson (1,2,2,2,2*) 9+1
3. Dawid Stachyra (2,2,1,1,0,3) 9
4. Renat Gafurow (1,0,t,1,2) 4
5. Magnus Zetterstroem (1,1,1,d,1*) 4+1
6. Damian Sperz (0,-,0,0,-) 0
7. Matej Kus (2,0,0,0) 2
Włókniarz Częstochowa – 61:
9. Peter Karlsson (3,2*,2*,3) 10+2
10. Sławomir Drabik (2*,3,3,1,3) 12+1
11. Rafał Szombierski (w/u,1,2*,3) 6+1
12. Jonas Davidsson (3,3,3,2*,-) 11+1
13. Rune Holta (3,3,3,3,w) 12
14. Borys Miturski (1,-,-,w/su,0) 1
15. Tai Woffinden (3,2*,1,2*,1) 9+2
Wyścig po wyścigu:
1. Woffinden, Kus, Mturski, Sperz 4:2
2. Karlsson, Drabik, Jonasson, Hlib 5:1 (9:3)
3. Davidsson, Stachyra, Gafurow, Szombierski (w/u) 3:3 (12:6)
4. Holta, Woffinden, Zetterstroem, Kus 5:1 (17:7)
5. Davidsson, Jonasson, Szombierski, Hlib (d) (21:9)
6. Holta, Stachyra, Woffinden, Gafurow 4:2 (25:11)
7. Drabik, Karlsson, Zetterstroem, Sperz 5:1 (30:12)
8. Holta, Jonasson, Stachyra, Miturski (w/su) 3:3 (33:15)
9. Drabik, Karlsson, Stachyra, Kus-Gafurov(t) 5:1 (38:16)
10. Davidsson, Szombierski, Zetterstroem, Sperz 5:1 (43:17)
11. Holta, Jonasson, Drabik, Stachyra 4:2 (47:19)
12. Szombierski, Woffinden, Hlib, Kus 5:1 (52:20)
13. Karlsson, Davidsson, Gafurow, Zetterstroem (d) 5:1 (57:21)
14. Drabik, Gafurow, Zetterstroem, Miturski 3:3 (60:24)
15. Stachyra, Jonasson, Woffinden, Holta (w) 1:5 (61:29)