AZS Częstochowa rozprawił się z kolejnym rywalem za 3 punkty. To staje się już powoli normą w PlusLidze. Było to już dziesiąte zwycięstwo akademików w tym sezonie. Politechnika Warszawska zagrała bardzo dobre spotkanie prezentując dobry poziom w niemalże wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. Wszystko to jednak starczyło na ugranie tylko jednego seta.
Pierwsza partia od samego początku była bardzo wyrównana, większość akcji obie drużyny kończyły nie popełniając błędów. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili goście 8-7, ale już na drugiej to częstochowianie byli górą 16-14 po posłaniu piłki w aut przez Roberta Prygla. Sporo pretensji do sędziego Lemka, który tym spotkanie żegnał się z sędziowskim pulpitem mieli warszawianie. Końcówka była niezwykle nerwowa i wyrównana, silnym atakiem zwycięstwo 25-23 przypieczętował Bartosz Janeczek.
Druga odsłona miała podobny przebieg do pierwszej. Zawodnicy obu ekip mało popełniali błędów własnych zdobywając punkty w akcjach typowo siatkarskich, a nie po błędach rywali. Przez większość seta niewielką
przewagę miała Politechnika, jednak przy stanie 10-12 AZS uruchomił swoją bardzo groźną broń, a mianowicie blok. Brylowali w tym elemencie Dawid Murek z Piotrem Nowakowskim, w grę gości wkradła się nerwowość i zrobiło się 14-12 dla gospodarzy. Na drugą przerwę techniczną drużyny zeszły przy prowadzeniu minimalnym warszawiaków 16-15. W końcówce jednak to Tytan pokazał wielką klasę i koncentrację, Bartosz Janeczek nie mylił się w ataku posyłając „bomby” nie do obrony, a całego seta zakończył fantastyczną kiwką nad siatką Fabian Drzyzga ustalając jego wynik na 25-22.
Ten sam zawodnik rozpoczął na zagrywce trzecią odsłonę i wyprowadził częstochowian na szybkie prowadzenie 2-0. Po chwili formą błysnął Łukasz Wiśniewski posyłając asa serwisowego na 5-2, a chwilę
wcześniej pewnie kończąc dwa ataki. Wydawało się, że Politechnika się już nie podniesie, ale nic bardziej mylnego. Wielkim motywatorem dla kolegów okazał się Zbigniew Bartman kiedy posłał asa serwisowego na
19-16. Końcówka znów była niesamowicie wyrównana. AZS miał piłkę meczową, kiedy po zagrywce Nowakowskiego piłka wróciła na stronę częstochowian, a ci skończyli ją pewnym atakiem. Gra toczyła się na przewagi, a tę wojnę nerwów najlepiej wytrzymał i zakończył Zbigniew Bartman posyłając piłkę z zagrywki tak mocno, iż Michał Dębiec zdołał ją jedynie wybić w trybuny. Ekspresja radości „Zibiego” była wielka, a Politechnika wygrała tę partię 28-26.
W czwartym secie prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Dzięki znakomitej grze na bloku Dawida Murka i Piotrka Nowakowskiego AZS prowadził 7-4, później jednak dwa punkty bezpośrednio z zagrywki zdobył Michał Kubiak. Politechnika prowadziła za parę minut 12-9, by na drugą przerwę techniczną schodzić przy jednopunktowym prowadzeniu akademików. Związane to było z pojawieniem się na zagrywce Dawida Murka, który dał w tym secie prawdziwe show! Za cały komentarz wystarczyłoby w zasadzie napisać, iż wchodził na zagrywce przy stanie 13-15, a schodził z niej przy 21-15! W tym czasie AZS dwa razy przepięknie zagrał blokiem, dwa razy Dawid posłał asy serwisowe i dwa razy zdobył punkty bezpośrednio z zagrywki, gdyż goście nie byli w stanie jej przyjąć. To był pokaz siatkówki rodem z kosmosu! Mimo takiej przewagi Tytana końcówka była jeszcze emocjonująca. Asa serwisowego posłał Kubiak, mocno serwował Bartman i zrobiło się 24-23. Na szczęście dla gospodarzy ostatnią piłkę w meczu Bartman posłał z zagrywki w siatkę. Spotkanie wbrew opinii bezwzględnie najlepszego w nim Dawida Murka było niezwykle emocjonujące i trzymające w napięciu do samego końca. Tytan AZS Częstochowa sprawił swoim kibicom najwspanialszy prezent na święta obejmując pozycję lidera tabeli i pozostanie nim co najmniej do zaplanowanego na 29 grudnia spotkania ze Skrą w Bełchatowie.
Na konferencji prasowej powiedzieli:
Robert Prygiel (Politechnika Warszawska): Ostatnio zdarzają nam się takie mecze, w których walczymy a nie zdobywamy punktów, jesteśmy tym rozczarowani. Na pewno bardzo szkoda pierwszego seta, w którym bylibyśmy bliscy wygranej. Teraz możemy gdybać, co by się stało gdybyśmy go wygrali, być może wynik byłby odwrotny. Niemniej jednak Częstochowa grała bardzo dobrze i według mnie na zwycięstwo zasłużyli.
Dawid Murek (Tytan AZS Częstochowa): W zasadzie ciężko mi wymyślić coś nowego, bo ostatnio na tych konferencjach pomeczowych moglibyśmy mówić to samo (śmiech). Spotkanie na pewno było ciężkie. Ciężko było wygrać, bardzo się z tego cieszymy, Święta będą u nas spokojniejsze. Sędziowie chcieli dziś być głównymi bohaterami tego widowiska. My z wygranej się cieszymy, choć na pewno nie było to super-widowisko.
Radosław Panas (trener Politechniki): Przede wszystkim gratuluję gospodarzom zwycięstwa. Mecz nie był najgorszy w naszym wykonaniu, popełniliśmy trochę błędów. Przestoje, które nam się przytrafiły w drugim i czwartym secie spowodowały utratę wcześniej wypracowanej przewagi. Nie zgodzę się z Dawidem, że był to słaby mecz, ponieważ moim zdaniem stał on na niezłym poziomie, kibice z pewnością mogą być usatysfakcjonowani. Sędzia Lemek godnie się pożegnał z sędziowaniem, ale w cudzysłowie, nie panował nad wydarzeniami boiskowymi. Gramy dalej i walczymy o „szóstkę”.
Marek Kardos (trener Tytana): Jestem bardzo szczęśliwy z wygranej nad Politechniką, gdyż ciężko się z nimi gra, bardzo trudno jest wejść w mecz. Mają bardzo trudną zagrywkę. Wielkie słowa pochwały należą się Zbyszkowi Bartmanowi, który zagrał naprawdę świetne spotkanie.