Po sobotnim blamażu w Rzeszowie częstochowianie mieli szansę się zrehabilitować i udowodnić swoim kibicom, że są zespołem z charakterem. Niestety, udowodnili tylko, iż znajdują się w ogromnym kryzysie ulegając ZAKSIE Kędzierzyn 0:3, nie podejmując praktycznie żadnej walki.
Mecz odwiecznych rywali, którzy jeszcze nie tak dawno rządzili w polskiej lidze tym razem od samego początku przypominał walkę bokserów, w której jeden bardzo boi się drugiego i już na „dzień dobry” dostaje straszny łomot, a potem jest tylko gorzej. W siatkówce nie można jednak rzucić ręcznika, który przerwałby nierówną bitwę.
Już na pierwszej przerwie technicznej goście prowadzili 8-2, głównie za sprawą znakomitej zagrywki Michała Ruciaka, który m.in. posłał dwa asy serwisowe. W tej części spotkania jedynie Dawid Murek po częstochowskiej stronie siatki w miarę poprawnie potrafił skończyć atak, a jeśli AZS zdobywał punkty to głównie po błędach kędzierzynian. Jeszcze przed drugą przerwą nieradzącego sobie Bartosza Janeczka zmienił Miłosz Hebda. Kiedy na zagrywce pojawił się Dawid Murek udało się odrobić część strat. ZAKSA też popełniła kilka błędów i zrobiło się 15-17. Goście jednak sprawiali wrażenie ekipy w pełni kontrolującej wydarzenia na parkiecie. Pod koniec partii Wojciech Gradowski zmienił Krzysztofa Gierczyńskiego, a końcowy wynik seta na 25-20 dla przyjezdnych ustanowił Hebda atakując autowo.
Drugi set początkowo był wyrównany. Niestety tylko do pierwszej przerwy technicznej, kiedy to było 7-8. Tuż po niej dwa razy na aut zaatakował Gierczyński, a jakby tego było mało zatrzymał go kędzierzyński blok i zrobiło się 11-7 dla ZAKSY. W tym momencie trener Kardos wprowadził na boisko Jakuba Oczkę, który zagrywką doprowadził do stanu remisowego.
Krzysztof Stelmach wziął wtedy czas dla swojej drużyny i okazało się to strzałem w dziesiątkę, gdyż po chwili gracze z Opolszczyzny znów prowadzili różnicą trzech punktów, głównie dzięki bardzo dobrze funkcjonującemu blokowi. AZS już się nie podniósł, pod koniec seta urosła tylko przewaga Kędzierzyna. Największy udział miał w tym Jurij Gladyr, który swoją mocną zagrywką rozmontował częstochowian. Ostatni punkt w tej partii ZAKSA zdobyła blokując Gradowskiego.
O trzeciej partii mówiąc młodzieżowym językiem można by napisać: „totalna masakra”. AZS grał beznadziejnie, nie mając już chyba żadnej chęci do podjęcia rywalizacji. Nie potrafili przyjąć zagrywki, ani skończyć ataku. Wymownym będzie przytoczyć wyniki na przerwach technicznych: 3-8 oraz 9-16. Kibice zgromadzeni w hali Polonia nie mogli patrzeć na tę kompromitację, część z nich odwróciła się do siatkarzy nieparlamentarną częścią ciała, przestała dopingować, w doniosły sposób zadawali jedynie swoim ulubieńcom pytanie: „Gdzie ta ambicja?!” Można powiedzieć, że oni również nie stanęli na wysokości zadania, gdyż ze swoją drużyną powinno się być „ na dobre i na złe”, ale problemem nie było to, iż AZS przegrał. Kibice nie mogli znieść tego, iż jego siatkarze nie podjęli żadnej walki. Mecz zakończył autowy atak Janeczka, a seta trzeciego ZAKSA wygrała do 14.
Po tej kolejce kędzierzynianie tracą już tylko jeden punkt do Częstochowy, która jeśli szybko się nie otrząśnie może skończyć bardzo źle sezon, który w pewnym momencie układał się dla niej wyśmienicie.
Na konferencji prasowej powiedzieli:
Michał Ruciak (ZAKSA): Nasza gra wyglądała naprawdę dobrze i potrafiliśmy wykorzystywać te atuty, które mieliśmy w tym spotkaniu. Zdobyliśmy komplet punktów, z czego bardzo się cieszymy i walczymy dalej.
Dawid Murek (Tytan AZS): Gratuluję Kędzierzynowi, zasłużenie wygrali i nie podlega to najmniejszej dyskusji. Chcieliśmy się odbudować po meczu w Rzeszowie, gdzie zagraliśmy tragicznie, a wyszła znów kompromitacja. Ta nasza zła passa ciągnie się dalej, nie wiem jak to nazwać czy to jest dołek, czy to jest kryzys. Przez długi okres szło nam bardzo dobrze, a teraz nie wiemy co się dzieje. W czwartek gramy bardzo ważny mecz z Delektą i musimy zrobić wszystko, aby awansować dalej w Pucharze Polski. Przeciwnik nawet przez chwile nie dał nam zagrać tego, co byśmy chcieli. Ambicja na pewno jest, ale nie potrafimy jej w tym momencie wydobyć.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY): Dziękujemy za gratulacje, bardzo cieszymy się z trzech punktów. Chcieliśmy się zbliżyć do Częstochowy w tabeli, to nam się dziś udało. Wyszło nam dziś bardzo dobrze wszystko to, co sobie zakładaliśmy przed meczem i to zdało egzamin.
Marek Kardos (trener Tytana): Ja również przyłączam się do gratulacji, goście dziś bardzo dobrze wykonali wszystkie zadania taktyczne. Jesteśmy w takim kryzysie, że o taktyce nawet nie ma co mówić, musimy wrócić do fundamentów i przede wszystkim poprawić dokładność. Bardzo ciężko jest budować atmosferę, kiedy po prostu nie idzie, zawodnicy chcą, ale grają jakby mieli związane ręce. Musimy to przeczekać i mam nadzieję, że zaskoczymy jak najszybciej. Nie będziemy obiecywać, że zdobędziemy Puchar Polski, to nie jest teraz naszą rolą. Problem też stanowi nasza krótka ławka rezerwowych.
MVP meczu: Michał Ruciak (Zaksa)
AZS Częstochowa – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3
(20:25, 18:25, 14:25)
AZS: Gierczyński, Nowakowski, Murek, Drzyzga, Janeczek, Wiśniewski, Dębiec (L) oraz Gradowski, Sobala, Hebda i Oczko
Zaksa: Zagumny, Jarosz, Gladyr, Czarnowski, Ruciak, Urnaut, Gacek (L) oraz Witczak, Idi i Kaźmierczak