Mecz na głosy: RKS Raków Częstochowa S.A. – TKP Elana Toruń S.A.

Oto co po zakończeniu sobotniego spotkania mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn.


Jerzy Brzęczek (trener RKS Rakowa Częstochowa S.A.): Przede wszystkim chwała chłopakom, że gdy przegrywaliśmy (0:3) to udało im się wyrównać do stanu (3:3). W końcówce mieliśmy sytuacje i mogliśmy zdobyć bramkę na (4:3). Problem polega na tym, że popełniamy proste błędy i tracimy bramki.

Moi zawodnicy w drugiej połowie pokazali niesamowite zaangażowanie, mądrość oraz kilka super akcji. Chwała tym zawodnikom, którzy weszli na plac gry i wnieśli dużo świeżości : Krzysiek Napora, Adrian Świerk, Łukasz Kowalczyk oraz Rafał Czerwiński, który w końcówce zdobył wyrównującą bramkę. Ci zawodnicy, którzy nie grają od początku meczu często decydują o jego losach. Dzisiaj tak się stało. Wydaje mi się, że jednak niedosyt pozostaje choć z jednej strony gdy się przegrywa (0:3) i remisuje się (3:3) to trzeba się z tego cieszyć.

Dariusz Durda (trener TKP Elany Toruń S.A.): Gdy lider przyjeżdża do drużyny, która jest w środku tabeli i wygrywa (3:0) na początku meczu to wydaje się, że sprawa jest przesądzona. Jednak okazuje się, że nie. Ta młodzież, która jest tutaj w Rakowie postawiła nam trudne warunki, zremisowała mecz i chwała im za to.

Chciałbym mieć takich młodzieżowców, jakich ma Raków. Ci chłopcy prezentują wysoki poziom. My niestety borykamy się z tym problemem. Uważam, że dobra nauczka dla nas. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski i w następnym z GKS-em Tychy zdobędziemy komplet punktów.

Między 20 a 26 minutą „wypunktowaliśmy” Raków. Plan mieliśmy prosty, rozrysowany na tablicy. Moja drużyna spełniła oczekiwania przynajmniej w pierwszej połowie. Straciliśmy przypadkową bramkę na (3:1) w jakiś sposób „podcięła nam skrzydła”.

Ja powiedziałem moim zawodnikom w szatnki, że wygrywa się mecze w 96 minucie a nie w 46 minucie. Moja drużyna wyszła na drugą połowę i straciła gola po „babolu” Kryszaka, który wpuścił „dziwną” piłkę pod brzuchem. Zrobiła się „dzika atmosfera”. Raków nie miał nic do stracenia, ruszył do ataku i zdobył wyrównującą bramkę po ewidetnym błędzie Wróbla, jednego z najlepszych moich zawodników. Gra błędów w moim zespole był dzisiaj katastrofalna i niestety ubolewam, że zdobywamy tylko jeden punkt a miały być trzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *