Oto co po zakończeniu sobotniego spotkania mieli do przekazania szkoleniowcy obydwu drużyn.
Romuald Szukiełowicz (trener MKS Czarnych Żagań): Nie ukrywam, że przyjechaliśmy na mecz z Rakowem po jakieś zdobycze punktowe i to nam się udało, z czego jestem bardzo zadowolony. Spotkanie zgodnie z naszymi założeniami, przebiegało pod dyktando gospodarzy. Pamiętając jeszcze sposób gry Jurka Brzęczka, czyli jak dawniej lubiał grać to – byłem przekonany, że zobaczę zespół poukładany i grający piłką. Spodziewałem się też, że będziemy się musieli sporo nabiegać aby nie stracić bramek.
Dlatego nasza taktyka polegała na tym aby „odpuścić czterdzieści metrów”. Od środka boiska, pressing Rakowa już bardzo agresywny. Liczyliśmu na to, że może jedna lub dwie kontry nam wyjdą i coś może strzelimy. Tak się stało. ja jestem tutaj w klubie dopiero dziesięć dni. Mogę powiedzieć, że w ostastnich meczach biegało po boisku kilku chłopców a dziś widziałem w nich mężczyzn.
Z tego się bardzo cieszę. Mam nadzieję, że jak tak dalej pójdzie to wyjdziemy z tej strefy bezpośredniego zagrożenia, co chcemy osiagnąć jeszcze w tej rundzie.
Jerzy Brzęczek (trener RKS Rakowa Częstochowa S.A.): Napewno nas takie porażki bolą bo to My dominowaliśmy przez całe spotkanie i graliśmy piłką. W szczególności uważam, że w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Natomiast w drugiej części gry graliśmy już sbyt wolno i po jednej stracie piłki, goście stworzyli kontratak który przyniósł niestety dla nas bramkę i zdobycz punktową dla drużyny Czarnych Żagań.
Tak jak już wcześniej mówiłem: my chcemy coś grać i to grać w piłkę. Może niekiedy spotkania są rozczarowujące dla chłopaków i dla kibiców ale ja jestem przekonany, że patrząc długoterminowo na to co my chcemy robić i co chcemy to będzie nam to przynosiło efekty.
Pomimo nawet tego, że niektórzy będą niezadowoleni mnie interesuje tylko to, jak będziemy grać przez następne miesiące czy lata. Takie mecze jak to spotkanie z Czarnymi jest przede wszystkim bardzo dobrą nauczką dla naszych zawodników ofensywnych. Mając jedną czy dwie sytuacje to muszą je wykorzystywać, żeby przeciwnik się odrył i abyśmy mieli ławiejszą grę. My tego nie zrobiliśmy. Za co zostaliśmy ukarani.
Ja osobiście jestem bardzo cierpliwy dla tych chłopaków. Niektórzy jeszcze chyba zapomnieli, że gramy w większości zawodnikami pochodzącymi tutaj z Rakowa jak i z Częstochowy. Tak będziemy dalej robić. Takie mecze będziemy też przegrywać, okej. Dziwię się niektórym, którzy zapomnieli co tutaj było dwa lata temu – ilu było zawodników spoza Częstochowy i do czego to doprowadziło klub.
Wydaje mi się, że Ci ludzie właśnie w takich trudnych momentach jak choćby druga połowa meczu zasługują na wsparcie ale niestety tego dzisiaj nie było. My mamy swoją drogę nawet kosztem tego, że niektórzy będą niezadowoleni i będą nas wyzywać – mam nadzieję, że parę miesięcy w dłuższym okresie czasu to my będziemy mieć racje.